[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i tutaj trzeba było coś wymyślić, albo mógł się rozszlochać i wyznać, że jest niepoprawnym fantastą.Tę ostatnią wersję odrzucił.- Masz tylko jedną sypialnię - skonstatował Marcus po powrocie.- A co, wszystko sobie obejrzałeś?- Tak.Jedna sypialnia, żadnych zabawek w łazience, żadnych tutaj.Nie masz nawet jego zdjęcia.- A co cię to obchodzi?- Nic.Tylko nakłamałeś mnie, mojej mamie i jej przyjaciółce.- Kto ci powiedział, gdzie mieszkam?- Zobaczyłem cię kiedyś na ulicy i poszedłem za tobą pod sam dom.Prawdopodobne.Nietrudno go było spotkać gdzieś w okolicy, a poza tym nie dawał swego adresu Suzie, Pionie ani żadnej z uczestniczek ROSR, nie było więc innego wytłumaczenia.- Dlaczego?- Nie wiem.Nie miałem nic do roboty.- OK.To co, chyba już czas na ciebie?- Dobrze, ale o wszystkim powiem mamie.- Och, strasznie się boję.Will czuł, jak po stromym zboczu stacza się w przepaść poczucia winy, którego nie zaznał od czasów uczniowskich, nic więc dziwnego, że odpowiedziałjednąz fraz charakterystycznych dla tego wieku.Jedyne wytłumaczenie, do jakiego był w tej chwili zdolny, to czysta prawda: że wymyślił dziecko, aby się spotykać z kobietą.Tyle że wydawało mu się to jakoś okropne.- No, dobra, dawaj, co masz w zanadrzu.- Zawrzemy umowę.Nic nie powiem mamie, jeśli się z nią umówisz.- Dlaczego chcesz, żeby twoja mama umawiała się z kimś takim jak ja?- Nie jesteś taki zły.To znaczy, jasne, nakłamałeś, ale poza tym jesteś OK.A ona jest smutna i chyba chciałaby mieć faceta.- Marcus, nie mogę się z kimś umawiać tylko dlatego, że ty tak chcesz.- A co ci się w niej nie podoba?- Nie, żeby mi się nie podobała, ale.- Ale wolisz się umawiać z Suzie, tak?- Nie zamierzam z tobą o tym rozmawiać.- Tak właśnie myślałem.- Słuchaj, niczego nie powiedziałem, natomiast.Dość tego, naprawdę nie chcę o takich sprawach rozmawiać z tobą.Zjeżdża) do domu.- W porządku, ale jeszcze wrócę.I tyle go było widać.Kiedy Will ukuł swoją historyjkę i przyłączył się do ROSR, wyobrażał sobie słodkie, niewinne dzieciaczki, z pewnością nie takie, które będą cię śledzić i nachodzić w domu.Chciał wkroczyć w tamten świat, ale ani przez chwilę nie przypuścił, że może nastąpić kontrofensywa.To on był wizytatorem, natomiast nie znosił, aby wizytowano jego.ROZDZIAŁ PIĘTNASTYMarcus nie był głupi.OK, czasami robił coś głupiego, jak na przykład z tym śpiewaniem, ale przecież nie chodziło o to, że jest tępy, tylko tak jakoś.Natychmiast zrozumiał, że wszystko, co wie o Willu - iż nie ma dziecka, w związku z tym także żadnej eks - jest aż nazbyt dobre, żeby to natychmiast wykorzystać.Gdyby po wizycie u Willa udał się do domu i wszystko opowiedział mamie i Suzie, sprawa by się skończyła.Nigdy by się już z nim nie spotkali, a tego Marcus nie chciał.Właściwie nie wiedział dlaczego, ale miał przeczucie, że nie należy natychmiast wykorzystywać tej informacji, podobnie jak pieniędzy urodzinowych nie należało tracić natychmiast, lecz raczej potrzymać je trochę w kieszeni, żeby się zorientować, na co warto je wydać.Rozumiał, że nie zmusi Willa wbrew jego woli, aby umówił się z Fioną, może jednak mógłby go zmusić do czegoś innego, o czym w tej chwili nawet nie miał pojęcia, aby więc zyskać jakąś inspirację, zaczął go odwiedzać niemal każdego dnia po szkole.Za pierwszym razem Will nie wyglądał na uszczęśliwionego.Stanął w drzwiach, ręce trzymając na framudze.- No i co tym razem? - spytał.- Nic.Pomyślałem sobie, że zajrzę.- Will uśmiechnął się, chociaż Marcus nie rozumiał dlaczego.- Co robisz?- Co robię?- Mhm.- Oglądam telewizję.- A co konkretnie?- Countdown.- Co to takiego? - Marcus dobrze wiedział, co to takiego.Wiedziało to każde dziecko, które po powrocie ze szkoły włączyło telewizor: Countdown to jeden z naj nudniej szych programów w dziejach telewizji.- Taki teleturniej.Słowa i liczby.- Aha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl