[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rewnik szedł krok za nim.Patrzył na młode, zdrowe i zdecydowane twarze mężczyzn.Za nimi w szeregu stały kobiety.Miały na sobie białe bluzki, czarne spódnice i czerwone chusty na szyjach.Tysiąc silnych kobiet, najlepszych i najpiękniejszych.Mijał kolejne formacje, idąc wzdłuż podziemnego hangaru.Mieściła się w nim kiedyś Kwatera Główna Północnoamerykańskiej Obrony Powietrznej - NORAD.Teraz było tam “Łono”.T-72 przed hangarem w szeregu bez końca, anteny radarów obrony powietrznej rozsiane dookoła całego lotniska - to wszy­stko miało ich uczynić panami Ziemi.Zobaczył zbliżającą się do niego kobietę.Trzymała w dło­niach bukiet czerwonych róż.Wiatr rozwiewał jej czarne włosy.Rożdiestwieński zatrzymał się.Kobieta podeszła do niego.- Towarzyszu pułkowniku, ja, lojalna obywatelka Związku Sowieckiego, która ma zaszczyt być wybraną do uwieńczenia potęgi i zwycięskiego ducha naszej wielkiej ojczyzny, oddaję wam honor.Podała mu bukiet i pocałowała go w oba policzki.Usłyszał głos Rewnika:- Ku chwale ojczyzny!Dwa tysiące głosów powtórzyło okrzyk.ROZDZIAŁ XXXIVProwadzili odrzutowiec na zmianę.Teraz też, gdy wstał ze snu i poszedł do kabiny, Natalia zastępowała go przy sterach maszyny.Prowadziła F-lll tuż nad linią drzew.- John, sprawdź, co z podwoziem.Mechanizm opuszczania kół działał bez zarzutu.Rourke po­patrzył na ręce Natalii sprawnie poruszające się wśród przyrzą­dów pokładowych.Samolot wytracał prędkość.Ziemia przybli­żała się w okamgnieniu.Natalia kierowała F-lll na małe pole, które mogło być kiedyś wiejskim lotniskiem.Gdy maszyna za­dygotała przy zetknięciu z ziemią, John krzyknął do mikrofonu:- Jesteś niezłym pilotem.- Wybrałeś sobie kiepską porę na komplementy.Samolot ślizgał się, nie reagując na hamulce.Nie było już najmniejszej szansy, by go uratować.Rourke pomyślał, że i tak byłby spisany na straty.Musieli jak najszybciej skontaktować się z Warakowem.To małe poletko, leżące na północ od linii Illinois - Wisconsin, było na tyle niepozorne, że sowieckie stra­że nie powinny odnaleźć uszkodzonej maszyny.Wysiedli i po­szli na przełaj, oddalając się od samolotu.Karabiny trzymali gotowe do strzału.- Może ukradniemy jakiś samochód?- Jeśli tylko nadarzy się okazja, to czemu nie.Poza tym zawsze możesz użyć swojej karty identyfikacyjnej, o ile tylko bę­dziesz w stanie przekonać kogoś, że mnie aresztowałaś - John uśmiechnął się do Natalii.- Myślę, że KGB podjęłoby nas z iście rosyjską gościnnością.Mieli jeszcze przed sobą około czterdziestu metrów po od­krytym terenie.Czterdzieści metrów wystawiania się na po­strzał.Jakby odgadując jego myśli, Natalia powiedziała:- Gdy spałeś, przelatywałam parę razy nad tym polem i ni­czego nie zauważyłam.- Tego nigdy nie można dobrze sprawdzić z powietrza - prze­strzegał ją John.Pozostawili samolot bez żadnych pułapek.Nie było czasu, by je zastawiać.Zresztą jeden odrzutowiec więcej w arsenale Rosjan był bez znaczenia Z kolei, gdyby znaleźli go partyzan­ci, to mogliby zrobić z niego jakiś użytek.Zbliżali się do małego, zbudowanego z falistej blachy han­garu.Rourke podejrzliwie patrzył w jego stronę.- Spływajmy stad - krzyknął, kierując lufę swojego M-16 w stronę niewyraźnej postaci przy hangarze.- Stać! - dobiegło ich ostre warknięcie z prawej.John obrócił się, mrużąc oczy pomimo ciemnych okularów.Zobaczył samotnego człowieka, trzymającego w dłoniach Lugera Mini-14.Natalia celowała do niego z M-16.Rourke trzymał w lewej ręce skrzynkę z amunicją, zaś w prawej ściskał M-16.- Czego chcesz?- Wyleźliście z tego pieprzonego samolotu! Kim jesteście?- Pracuję dla Federacji Rolnictwa Powietrznego.Rozumiesz, rutynowa kontrola zafajdanych wiejskich lotnisk.- Nie pierdol, człowieku.Facet musiał już wyczerpać pomysły prowadzenia rozmo­wy, bo zamilkł.Rourke uśmiechnął się do siebie.Jednak uśmiech szybko zginął mu z twarzy, gdy zauważył kolejne sylwetki.Byli otoczeni.- Nie podoba mi się to, John - szepnęła Natalia Człowiek z Lugerem ponownie przemówił:- Kim jesteście?- Ja jestem John, a to jest Natalia.A kim ty u diabła jesteś?- Morris Dombrowski.Połączone Siły Bojowników Ruchu Oporu.- No to odpręż się, jesteśmy po tej samej stronie.Rourke odetchnął z ulgą.Wtedy odezwał się kobiecy głos:- Widziałam ją! Kręciła się przy generale.Chodziła w futrze.Pewnie jest dziwką generałaNatalia obróciła się w stronę kobiety.Rourke stanął na linii strzału pomiędzy obiema.- Nie - rzucił cicho Natalii.- Nie jestem jego dziwką.Jestem jego bratanicą.- Cholera - westchnął ciężko Rourke.- To nie ułatwi nam konwersacji.- Rosjanie! Pierdoleni komuniści! - usłyszał głos Morrisa Dombrowskiego.- Widziałam już ją kiedyś - dołączył się następny kobiecy głos.- Ona była z tym sukinsynem z KGB, któremu udało się uciec! Z tym mordercą!Natalia odwróciła się do kolejnej kobiety.Krzyk Rosjanki przeszedł w histeryczny wrzask:- Byłam jego żoną! On nie żyje!Rourke stanął obok Natalii i spokojnie przemówił:- Nazywam się John Rourke.Jeśli jesteście partyzantami, jak twierdzicie, to musicie znać pułkownika Reeda.Skontaktujcie się z nim w Kwaterze Głównej USA II.On poręczy za nas obo­je.- A to niby dlaczego? - rozległ się głos kobiety.Szła w ich kierunku uzbrojona w rewolwer o bardzo długiej lufie.- A może chcecie sprowadzić nam na głowy swoich komu­nistycznych przyjaciół? Żeby załatwić nasze radio, a może na­wet Kwaterę Główną?- Pierdolisz głupoty, człowieku.Nagle zabrała głos Natalia.Rourke był zaskoczony spoko­jem jej głosu.- On jest doktorem medycyny.Ja jestem majorem KGB, ale KGB najprawdopodobniej wydało na mnie wyrok śmierci.Ge­nerał Warakow jest moim wujem.Jesteśmy w drodze do niego.On pomaga zwalczać KGB.- Jesteś pomylona, kobieto.Jeśli on jest doktorem, to jest twoim psychiatrą.Kobieta, powiedziawszy to, zaniosła się głośnym, rechoczą­cym śmiechem.- Nazywam się Natalia Anastazja Tiemierowna, major KGB.Mówię prawdę.Stojąc w lekkim rozkroku, wymierzyła M-16 w stronę kobiety z rewolwerem o długiej lufie.Rourke wychrypiał:- Skontaktujcie się z pułkownikiem Reedem.A teraz popa­trzcie na to.Będę się ruszać powoli.Sięgnął do prawej kabury Natalii i wydobył rewolwer.CAR-15 wisiał mu na plecach.M-16 swobodnie kołysał się na pasie zwisającym z ramienia.Postawił na ziemię skrzynkę z amunicją i uwolnioną w ten sposób ręką wydobył z kabury drugi rewol­wer.Usłyszał szczękanie zamków broni partyzantów.Obrócił re­wolwery w dłoniach, schwycił je za lufy i podszedł do kobiety.Zatrzymał się przed nią w odległości mniejszej niż metr.Czuł wwiercający się mu w plecy wzrok Natalii.Pomyślał, że kobie­ta może być kimś z dowództwa, ale nie dowódcą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl