[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wdniu, kiedy po raz pierwszy podzieliÅ‚a siÄ™ herbatÄ… z synem i wprowadziÅ‚a go w rytuaÅ‚ - wtajemniczy, skrywany przed Å›wiatem rytuaÅ‚ - poczuÅ‚ dozgonnÄ… wiÄ™z z matkÄ….To byÅ‚ ichwyjÄ…tkowy czas, który spÄ™dzali razem, ich czuÅ‚e, intymne Å›wiÄ™to.Pewnie dlatego ów rytuaÅ‚wciąż przynosiÅ‚ mu ukojenie.DziÄ™ki niemu przywoÅ‚ywaÅ‚ w pamiÄ™ci tych kilka dobrych chwilz przeszÅ‚oÅ›ci.ZerknÄ…Å‚ na zegarek i usiadÅ‚ przy drewnianym stole, na którym leżaÅ‚ laptop.KomputerbyÅ‚ wielkim szaleÅ„stwem, wiÄ™kszym niż peÅ‚na poczucia winy przyjemność, ale także daremod Boga.DziÄ™ki niemu kontaktowaÅ‚ siÄ™ ze Å›wiatem, z cywilizacjÄ…, wÅ‚Ä…czajÄ…c go, przywracaÅ‚sobie jasność umysÅ‚u.Zawsze też byÅ‚ w wiosce ktoÅ›, kto - bez wzglÄ™du na koszty,niedogodnoÅ›ci czy umiejÄ™tnoÅ›ci, potrafiÅ‚ podÅ‚Ä…czyć go do Internetu, jeÅ›li tylko w pobliżuznajdowaÅ‚a siÄ™ linia telefoniczna.AÄ…czyÅ‚ siÄ™ jednak powoli, a czasowe ograniczenie dostÄ™pu byÅ‚o denerwujÄ…ce.CzekaÅ‚ cierpliwie, aż komputer siÄ™ zaÅ‚aduje, a potem niemrawo spróbuje poÅ‚Ä…czyć siÄ™z Internetem.PopijaÅ‚ herbatÄ™, sÅ‚uchajÄ…c deszczu.NastÄ™pnie wpisaÅ‚ swoje hasÅ‚o i znowu oparÅ‚wygodnie plecy, spodziewaÅ‚ siÄ™, że bÄ™dzie czekaÅ‚ dÅ‚uższÄ… chwilÄ™.Tymczasem poÅ‚Ä…czeniezostaÅ‚o zrealizowane natychmiast.- Masz wiadomość - powiedziaÅ‚ gÅ‚os z komputera, przynoszÄ…c Kellerowi niemal tylesamo przyjemnoÅ›ci co herbata.To na pewno jego przyjaciel ze Stanów.Nikomu innemu niepodaÅ‚ swojego adresu mailowego.Nie pisali wiele o prywatnych sprawach, za to prowadziligÅ‚Ä™bokie dyskusje na temat bieżących wydarzeÅ„ oraz dylematów moralnych.Od lat nie miaÅ‚tak bliskiego przyjaciela, a może nawet nigdy.KliknÄ…Å‚ na  NowÄ… PocztÄ™.Tak, to list od przyjaciela, ten adres zawsze wywoÅ‚ywaÅ‚uÅ›miech na jego twarzy: pozeraczgrzechow@ol.com.Ich listy nigdy nie zawieraÅ‚y pozdrowieÅ„.DoceniaÅ‚ to, nie chciaÅ‚ tracić czasu nauprzejmoÅ›ci, które nie byÅ‚y już konieczne.Wiadomość miaÅ‚a dwa zaÅ‚Ä…czniki,prawdopodobnie artykuÅ‚y z prasy.CzÄ™sto w ten sposób zwracali nawzajem swojÄ… uwagÄ™ napewne wydarzenia i zaczynali dyskusjÄ™.Na koÅ„cu listu przyjaciel napisaÅ‚:Możesz być nastÄ™pny. Pewnie znowu jakiÅ› żart, pomyÅ›laÅ‚ Keller.LubiÅ‚ ironiczne poczucie humoruprzyjaciela, ich sporadycznÄ… wymianÄ™ żartobliwych przytyków.KliknÄ…Å‚ na pierwszy zaÅ‚Ä…cznik i czekaÅ‚, aż siÄ™ otworzy.Kiedy zobaczyÅ‚ tytuÅ‚ artykuÅ‚u,skoczyÅ‚ na równe nogi, omal nie wylewajÄ…c herbaty:KsiÄ…dz z Omaha zasztyletowany w toalecie na lotnisku. ROZDZIAA DWUDZIESTY SIÓDMYUniwersytet New HavenNew Haven, ConnecticutMaggie odsunęła siÄ™ i patrzyÅ‚a, jak profesor Adam Bonzado obracaÅ‚ w dÅ‚oniachpozbawionÄ… skóry gÅ‚owÄ™, wyciÄ…gaÅ‚ jÄ… przed siebie i oglÄ…daÅ‚ niczym drogocenny kamieÅ„.NiezwróciÅ‚a dotÄ…d uwagi, jakie miaÅ‚ silne rÄ™ce.DÅ‚ugimi palcami ostrożnie badaÅ‚ resztki tkanki,dociekliwie, bez wahania czy obrzydzenia.Gwen, jak to ona, zamÄ™czaÅ‚a Maggie, twierdzÄ…c,że Bonzado to dla niej idealna partia, w koÅ„cu on także miaÅ‚ obsesjÄ™ na punkcie zÅ‚a.- ZdajÄ™ sobie sprawÄ™, że to niewiele - zaczęła Racine i również siÄ™ odsunęła.PostawiÅ‚ametalowÄ… chÅ‚odziarkÄ™ na jednym z laboratoryjnych stołów, żeby Bonzado sam jÄ… otworzyÅ‚.Maggie zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy zrobiÅ‚a tak z uprzejmoÅ›ci, czy raczej nie miaÅ‚a ochoty brać dorÄ…k ludzkich szczÄ…tków, z czerwiami czy bez.- TrafiajÄ… do nas gÅ‚owy w o wiele gorszym stanie - rzekÅ‚ Bonzado, uniósÅ‚ znówpierwszÄ… gÅ‚owÄ™ i zaczÄ…Å‚ przyglÄ…dać siÄ™ jej z różnych stron.- LubiÄ™ uczyć, ale żyjÄ™ tylko dlatakich chwil.Trzyma mnie to w karbach.Poza tym idÄ™ na lunch z dwiema atrakcyjnymikobietami.Maggie wydawaÅ‚o siÄ™, że spostrzegÅ‚a rumieniec na policzkach Racine, ale ta szybkosiÄ™ odwróciÅ‚a.UdawaÅ‚a, że z zaciekawieniem oglÄ…da laboratorium.Czyżby interesowaÅ‚a siÄ™Bonzado? Na dÅ‚ugo przedtem, zanim Julia Racine próbowaÅ‚a jÄ… poderwać, do Maggie dotarÅ‚ysÅ‚uchy, że pani detektyw jest biseksualna.Mimo wszystko zaskoczyÅ‚o jÄ… to.Maggie byÅ‚awtedy zamężna, pracowaÅ‚a od Å›witu do nocy i nie zwracaÅ‚a uwagi na żadne próby podrywuczy to ze strony mężczyzn, czy kobiet.Kiedy teraz o tym myÅ›laÅ‚a, stwierdziÅ‚a, że od tamtejpory niewiele siÄ™ zmieniÅ‚o.Poza tym, że przeprowadziÅ‚a rozwód.Nadal jednak nieinteresowaÅ‚y jej żadne zwiÄ…zki.- Maggie, obiecujÄ™, że dostaniesz na lunch coÅ› o wiele lepszego niż zupa, którÄ…gotowaÅ‚em na palnikach Bunsena.Bonzado zerknÄ…Å‚ na niÄ…, jakby chciaÅ‚ sprawdzić, czy pamiÄ™taÅ‚a tamten incydent albozobaczyć, czy zrozumiaÅ‚a, że próbuje nawiÄ…zać z niÄ… flirt.Czyżby potrafiÅ‚ czytać w jejmyÅ›lach? Maggie nie mogÅ‚a powstrzymać uÅ›miechu.OczywiÅ›cie, że pamiÄ™taÅ‚a.Kiedypoprzednio odwiedziÅ‚a uniwersyteckie laboratorium, obok garnka z ludzkimi kośćmi gotowaÅ‚siÄ™ gar zupy.Bonzado niezle jÄ… wystraszyÅ‚, kiedy podniósÅ‚ Å‚yżkÄ™ zupy do ust.Nie od razu pojęła, że to tylko jego lunch, a nie wywar z ludzkich szczÄ…tków [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl