[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Generał drgnął spojrzawszy na Tomka.Dopiero po dłuższej chwili odezwał się po hiszpańsku stłumionym głosem:- Felipe, oddaj mu broń!Tomek wprost oniemiał, usłyszawszy generała.Szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w jego twarz.Metys tymczasem wsunął Tomkowi kolt do pochwy.- Wyjdź, Felipe, poczekaj przed domem! - rozkazał generał, a gdy Metys wyszedł na werandę, zsunął z głowy kapelusz ocieniający twarz.- Rany boskie!.Tadek! - krzyknął Tomek.Olbrzymie nagłe wzruszenie i niezwykła radość ścisnęły mu krtań, łzy zaszkliły się w oczach.Nowicki jednym susem przeskoczył przez stół, porwał Tomka w ramiona i milcząc, długo tulił do piersi.Dopiero gdy Tomek zdołał się opanować, wypuścił go z objęć i rzekł jeszcze trochę rwącym się głosem:- Jesteś, kochany brachu, nareszcie jesteś! Zamartwialiśmy się z Jankiem o ciebie!- To ty jesteś tym tajemniczym generałem, który napędził nam stracha?! - niedowierzająco pytał Tomek.- Co z panem Smugą?- Smuga zdrów i cały! - uspokoił go Nowicki.- Dwa dni temu wyruszył na zwiady nad rzekę Abuna.Tam przecież mieliśmy się z tobą spotkać.Wprawdzie zaufani Pirowie czatują na was na północnej granicy Boliwii, ale mimo to Smuga co jakiś czas sam robi wypady w tamte strony.Czasy trochę niespokojne, nie chcieliśmy cię wpakować w nowe tarapaty.Felipe mówił mi, że na statku znajduje się gromada zbrojnych ludzi.Kto jest z tobą, brachu?- Wszyscy nasi wierni przyjaciele.Przede wszystkim ojciec i pan Wilson, którzy przywieźli pieniądze na zorganizowanie wyprawy, oczywiście Sally, Zbyszek z Natką, Haboku z Marą, Huruwa, Pedikwa, kucharz Wu Meng i Dingo.- A więc twój ojczulek jest także? Wzruszyła mnie ta wiadomość.Ha, na takim szlachetnym przyjacielu zawsze można polegać.No, no, nie spodziewałem się, że i Wilson pospieszy nam na ratunek.Czy nikomu z was nie przydarzyło się nic złego?- Trochę oberwaliśmy od piratów rzecznych, ale wszystko dobrze się skończyło.Tadku, tak bardzo baliśmy się o ciebie i pana Smugę! Ależ Sally i Natka się uradują!- Stęskniłem się za tymi dzierlatkami - przyznał Nowicki.- Dobrze, że mieliśmy jacht w odwodzie! Wiedziałem, że zorganizowanie wyprawy pochłonie sporo grosza.Czy szanowny twój ojciec nie miał kłopotu ze sprzedażą?- Ojciec nie sprzedał jachtu, wypożyczył go przyjacielowi pana Hagenbecka na wycieczkę po Morzu Śródziemnym.- Ha, więc będę musiał zdegradować się z generała na kapitana - z humorem rzekł Nowicki.- Skoro tak jednak, to skąd wzięliście pieniądze?- Pan Nixon pokrył koszty wyprawy.- Trzeba przyznać, że to bardzo przyzwoity facet i nie skąpiec! Zwrócimy mu wszystko po powrocie do Manaos.- Tadku, to znaczna suma!- Starczy nam, kochany brachu! Nie próżnowaliśmy tu z Jankiem.Siadaj, odsapnij trochę, zanim pójdziemy na przystań po naszych przyjaciół.Hej, lube sikorki! - zawołał do zaintrygowanych Indianek.- Mamy niezwykłych gości! Raz, dwa przygotujcie solidną przekąskę! Indianki zachichotały i zniknęły w sąsiedniej izbie.Nowicki klasnął w dłonie i zawołał:- Felipe!Metys jak cień wsunął się do izby.- Zaraz pójdziemy na przystań po moich przyjaciół.Zbierz ludzi do niesienia bagaży.- Tak jest, generale! - służbiście odparł Metys i wyszedł z izby.- Zdumiewasz mnie, Tadku! Co to wszystko znaczy? Dlaczego zwą cię tutaj generałem? W jaki sposób umknęliście z niewoli u Kampów? - pytał Tomek.- Wiele byłoby do gadania, ale nie pora teraz na to.Prysnęliśmy z niewoli, gdy Kampowie postanowili rozpocząć rebelię.Jeszcze teraz mordują białych nad górną Ukajali.Uciekając zawadziliśmy o La Huairę.Kampowie ją splądrowali, ale Vargas, w porę ostrzeżony przez swoich Pirów, zdołał umknąć.Tam właśnie natknęliśmy się na correrię z niewolnikami porwanymi nad Madre de Dios.Porywacze nie wiedzieli, co mają zrobić z brańcami.Vargasa już nie było, zbieracze kauczuku czmychnęli ze strachu przed Kampanii.Ci zbóje w obawie o własną skórę zamierzali cichcem wymordować niewolników.Żal nam było nieszczęsnych Indian, wśród których były kobiety i dzieci.Odkupiliśmy ich więc i razem z nimi przywędrowaliśmy do Boliwii, żeby spotkać się z wami zgodnie z umową.- Zaraz, zaraz, Tadziu! - przerwał mu Tomek.- Mówisz, że odkupiliście niewolników.Przecież sami nic nie mieliście uciekając z niewoli i dlatego my właśnie szliśmy wam na pomoc.Za co więc mogliście wykupić niewolników?!Nowicki dopiero teraz połapał się, że niepotrzebnie zabrnął w ślepą uliczkę.- Ano, niby masz rację - bąknął zmieszany.- Widzisz, Janek to załatwił.Pogadasz z nim, wróci za dwa lub trzy dni.Tomek badawczo spoglądał na przyjaciela.Czyżby Smuga złamał postanowienie i uszczknął coś ze skarbca Inków?!- Kręcisz, Tadku! Przecież nawet nie mieliście broni! - powiedział po chwili.- Tak źle nie było! - zaoponował Nowicki.- Spójrz tam na ścianę! Poznajesz swój sztucer?- Do licha, to prawda! Skąd go wytrzasnąłeś?Nowicki zadowolony, że udało mu się przerwać serię drażliwych pytań, parsknął śmiechem widząc zdumienie ulubieńca.- Pomogła nam miła, kochliwa dzierlatka, Agua, jedna z żon szamana - wyjaśnił.- Dzięki niej i jej mężulkowi, który okazał się honorowym człowiekiem, odzyskaliśmy broń i zdołaliśmy prysnąć w ostatniej chwili przed rozpoczęciem rzezi.Długa to i zawiła historia.Opowiemy wszystko dokładnie razem z Jankiem w stosownej chwili.- Trudno coś z tego zrozumieć.W głowie mam już zamęt.Musicie obydwaj jeszcze raz wszystko dokładnie opowiedzieć.Co było dalej?- dociekał Tomek.- Przyszliśmy z oswobodzonymi Pirami do Boliwii w ich strony.Nieszczęśnicy zaraz zaczęli się mścić na tych, którzy podstępnie przyczynili się do ich uprowadzenia.Musieliśmy ich trochę poprzeć, wiesz przecież, że tak jak ty, nie lubimy biernie patrzeć na ludzką krzywdę.Przy okazji oberwało się co nieco wyzyskiwaczom na potajemnych plantacjach koki.Do Pirów przyłączyli się inni Indianie i Metysi.W końcu chcieli iść do La Paz i obalić rząd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|