[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Niech pan tak zostanie i zaczeka, aż nadjedzie dorożka; powie mi pan,gdzie mieszka paÅ„ska mama, i każę pana odwiezć do domu, skoro naprawdÄ™ - dodaÅ‚a Å›miejÄ…csiÄ™ - nie podobam siÄ™ panu.PodniosÅ‚em na niÄ… oczy.Może omamiÅ‚o mnie pijaÅ„stwo; nie wiem, czy zle widziaÅ‚emwprzódy, czy też w tej chwili, ale spostrzegÅ‚em nagle w tej dziewce jakieÅ› nieszczÄ™sne podo-bieÅ„stwo do mej kochanki.Wrażenie to zmroziÅ‚o mnie lodem.BywajÄ… chwile, iż jakoby jakiÅ›dreszcz chwyta czÅ‚owieka za wÅ‚osy; ludzie proÅ›ci powiadajÄ…, że to Å›mierć zaglÄ…da w oczy, alew moje zajrzaÅ‚a nie Å›mierć.To byÅ‚a choroba wieku, lub raczej byÅ‚a niÄ… ta dziewczyna; ona to, z wybladÅ‚Ä… i drwiÄ…cÄ…twarzÄ…, z tym ochrypÅ‚ym gÅ‚osem, siadÅ‚a naprzeciw mnie w zauÅ‚ku szynkowni.ROZDZIAA X38Z chwilÄ… gdy spostrzegÅ‚em, iż ta kobieta podobna jest do mej kochanki, okropna, nieod-parta myÅ›l chwyciÅ‚a siÄ™ mego chorego mózgu: wykonaÅ‚em jÄ… natychmiast.W poczÄ…tkach naszej miÅ‚oÅ›ci luba zachodziÅ‚a niekiedy ukradkiem do mnie.ByÅ‚o to wielkieÅ›wiÄ™to dla mej izdebki; zjawiaÅ‚y siÄ™ kwiaty, ogieÅ„ pÅ‚onÄ…Å‚ radoÅ›nie, przyrzÄ…dzaÅ‚em smacznÄ…wieczerzÄ™; łóżko również stroiÅ‚o siÄ™ weselnie na przyjÄ™cie oblubienicy.CzÄ™sto, siedzÄ…c nakanapie pod lustrem, przyglÄ…daÅ‚em siÄ™ jej w owej milczÄ…cej godzinie, kiedy serca nasze mó-wiÅ‚y do siebie.PatrzaÅ‚em na niÄ…, jak, podobna do wróżki Mab, zmienia w raj ten samotnyzakÄ…tek, w którym tyle razy pÅ‚akaÅ‚em.ByÅ‚a tu: poÅ›ród tych książek, rozrzuconej odzieży,okaleczaÅ‚ych sprzÄ™tów, wÅ›ród tych tak smutnych czterech Å›cian: jakże sÅ‚odko jaÅ›niaÅ‚a w tejcaÅ‚ej nÄ™dzy!Od czasu jak jÄ… straciÅ‚em, wspomnienia te przeÅ›ladowaÅ‚y mnie bez ustanku i odbieraÅ‚y misen.Książki, Å›ciany, mówiÅ‚y mi o niej: nie mogÅ‚em ich znieść.Aóżko wypÄ™dzaÅ‚o mnie naulicÄ™; czuÅ‚em doÅ„ wstrÄ™t, o ile w nim nie pÅ‚akaÅ‚em.WziÄ…Å‚em tedy z sobÄ… tÄ™ dziewczynÄ™; kazaÅ‚em jej siąść plecami do mnie; rozdziaÅ‚em jÄ… dopółnaga.NastÄ™pnie urzÄ…dziÅ‚em wszystko w pokoju tak jak niegdyÅ› dla mej lubej.UstawiaÅ‚emfotele tak jak staÅ‚y pewnego pamiÄ™tnego wieczora.Na ogól we wszystkich naszych myÅ›lach oszczęściu jest pewne wspomnienie, które przesÅ‚ania resztÄ™; dzieÅ„, godzina, która przewyż-szyÅ‚a wszystkie inne lub bodaj staÅ‚a siÄ™ jakby ich typem i niezatartym wzorem; chwila, w któ-rej czÅ‚owiek krzyknÄ…Å‚ jak Teodor w komedii Lope de Vegi: Fortuno, wbij zÅ‚oty gwózdz wswoje koÅ‚o.Tak ustawiwszy wszystko, rozpaliÅ‚em duży ogieÅ„ i siadÅ‚szy w kuczki zaczÄ…Å‚em siÄ™ upijaćbez granic.ZstÄ™powaÅ‚em aż na dno serca; czuÅ‚em, jak siÄ™ skrÄ™ca i Å›ciska.WÅ›ród tego nuciÅ‚emw gÅ‚owie tyrolskÄ… piosenkÄ™, którÄ… luba moja Å›piewywaÅ‚a bez ustanku:Altra volta gieri biele,Blanch'e rossa com un fiore;Ma ora nÌ.Non son piu biele,Consumatis dal amore10.SÅ‚uchaÅ‚em echa tej biednej piosnki, jak rozlegaÅ‚o siÄ™ w pustkowiu mego serca.MówiÅ‚em: Oto szczęście ludzkie; oto mój raik; oto moja wróżka Mab: dziewka uliczna.Kochanka mojanie wiÄ™cej warta.Oto co znajduje siÄ™ na dnie szklanki, z której piÅ‚o siÄ™ nektar bogów, oto ze-wÅ‚ok miÅ‚oÅ›ci.Dziewczyna, sÅ‚yszÄ…c, iż Å›piewam, zaczęła Å›piewać również.ZbladÅ‚em jak trup; ten schry-pÅ‚y i plugawy gÅ‚os wychodzÄ…cy z istoty podobnej do mej kochanki wydaÅ‚ mi siÄ™ niby symbolwszystkiego, co siÄ™ we mnie dziaÅ‚o.To uosobiona rozpusta charczaÅ‚a jej w gardle, w rozkwi-cie mÅ‚odoÅ›ci.ZdaÅ‚o mi siÄ™, że moja kochanka, od czasu swej zdrady, musi mieć taki gÅ‚os.PrzypomniaÅ‚em sobie Fausta, który taÅ„czÄ…c w Broken z mÅ‚odÄ… nagÄ… czarownicÄ… widzi, jak jejwychodzi z ust czerwona mysz. Milcz! - krzyknÄ…Å‚em.WstaÅ‚em i podszedÅ‚em do niej; siadÅ‚a z uÅ›miechem na łóżku, wy-ciÄ…gnÄ…Å‚em siÄ™ obok niej niby wÅ‚asny posÄ…g na mym grobowcu.ProszÄ™ was, ludzie Å›wiatowi, wy, którzy o tej porze pÄ™dzicie ze swymi uciechami na ballub do Opery i którzy wieczór, kÅ‚adÄ…c siÄ™, odczytacie do poduszki jakieÅ› zużyte bluznierstwostarego Woltera, jakieÅ› rozsÄ…dne bajdurzenie PawÅ‚a Ludwika Courier, jakÄ…Å› ekonomicznÄ…rozprawÄ™ komisji parlamentarnej, wy, którzy, sÅ‚owem, wdychacie porami chÅ‚odne wyziewytego potwornego nenufaru zwanego Rozumem; proszÄ™ was, jeÅ›li ta skromna książeczkawpadnie wam w rÄ™ce, nie uÅ›miechajcie siÄ™ ze szlachetnÄ… wzgardÄ…, nie wzruszajcie nadto ra-mionami; nie mówcie sobie ze zbytnim przekonaniem, że ja siÄ™ skarżę na cierpienie urojone;że, ostatecznie, rozum ludzki jest najpiÄ™kniejszÄ… z naszych wÅ‚aÅ›ciwoÅ›ci i że prawdÄ… na tej10NiegdyÅ› byÅ‚am piÄ™kna, biaÅ‚a i różowa jak kwiat, dziÅ› już nie.Nie jestem już piÄ™kna, strawiÅ‚a mnie miÅ‚ość.39ziemi sÄ… jedynie szacherki gieÅ‚dowe, cztery tuzy w kartach, flaszka bordo przy stole, dobretrawienie, obojÄ™tność dla drugich, wieczór zaÅ›, w łóżku, lubieżne ciaÅ‚o obleczone pachnÄ…cÄ…skórÄ….Albowiem któregoÅ› dnia, wÅ›ród waszego zgniÅ‚ego i gnuÅ›nego życia, może siÄ™ zerwać hu-ragan.Opatrzność może wstrzÄ…snąć te piÄ™kne drzewa, które podlewacie spokojnymi wodamizapomnienia; może was chwycić rozpacz, panowie ObojÄ™tni; toć sÄ… Å‚zy w waszych oczach!Nie powiem, że kochanka może was zdradzić; to dla was mniejsze strapienie, niż kiedy koÅ„wam zdechnie; ale powiem wam, że można stracić na GieÅ‚dzie; że kiedy ma siÄ™ w karcie wó-zek, można siÄ™ spotkać z wyższym; jeÅ›li zaÅ› nie gracie, pomyÅ›lcie, iż wasze dukaty, waszbrzÄ™czÄ…cy spokój, wasze zÅ‚ote i srebrne szczęście znajduje siÄ™ u bankiera, który może zban-krutować, lub w papierach, które mogÄ… zlecieć na Å‚eb; powiem wreszcie, iż mimo że tak wy-studzeni, możecie coÅ› pokochać; może siÄ™ odstroić jakaÅ› struna w waszych piersiach, możeciewydać krzyk podobny do bólu.Pewnego dnia waÅ‚Ä™sajÄ…c siÄ™ po bÅ‚otnistych ulicach, kiedy niestanie wam już materialnych rozkoszy, aby zatrudniać waszÄ… bezczynnÄ… energiÄ™, kiedy zbrak-nie wam tego, co istotne i codzienne, może siÄ™ przypadkiem zdarzyć, iż spojrzycie dokoÅ‚asiebie z zapadÅ‚ymi policzkami i osuniecie siÄ™ na samotnÄ… Å‚awkÄ™ o północy.O ludzie z kamienia, szczytni egoiÅ›ci, niezrównani rezonerzy, którzy nigdy nie popeÅ‚nili-Å›cie aktu rozpaczy ani też arytmetycznego bÅ‚Ä™du, jeÅ›li wam siÄ™ to kiedy zdarzy, przypomnijciesobie w godzinie klÄ™ski Abelarda, kiedy straciÅ‚ HeloizÄ™.KochaÅ‚ jÄ… wiÄ™cej niż wy swoje du-katy i swoje kochanki; straciÅ‚ rozÅ‚Ä…czajÄ…c siÄ™ z niÄ… wiÄ™cej, niż wy stracicie kiedykolwiek; wiÄ™-cej niż sam wasz książę, Szatan, straciÅ‚by spadajÄ…c powtórnie z niebios; kochaÅ‚ jÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…, októrej gazety nie wspominajÄ… i której żony wasze i córki nie znajÄ… na scenie ani w książkach:spÄ™dziÅ‚ pół życia caÅ‚ujÄ…c jÄ… w czyste czoÅ‚o, uczÄ…c jÄ… Å›piewać psalmów Dawida i hymnówSaula; miaÅ‚ tylko jÄ… jednÄ… na ziemi; a mimo to Bóg pocieszyÅ‚ go.Wierzcie mi, kiedy w godzinie rozpaczy wspomnicie Abelarda, innym bÄ™dziecie patrzećokiem na miÅ‚e bluznierstwa starego Woltera i bajdurzenia Courierowe; uczujecie, iż rozumludzki może leczyć ze zÅ‚udzeÅ„, ale nie z cierpieÅ„; że Bóg uczyniÅ‚ naszÄ… inteligencjÄ™ dobrÄ…gospodyniÄ…, ale nie siostrÄ… miÅ‚osierdzia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|