[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałem o tym.Tak jak o tym, że odbiorą ci dziewczynę.Nie wiedziałem tylko jak i kiedy.— Nie wierzę w to, panie komisarzu.— Ona musiała być wolna, a nie można było odstąpić od oskarżenia przy zainteresowaniu prasy, jakie ta sprawa już wywołała.— Musiała być?— Musiała być.Nie podoba mi się to jeszcze bardziej niż tobie, ale czasami dumę należy schować do kieszeni.— Kim ona jest?— Informacja ściśle tajna.Wszystko, co mogę powiedzieć to fakt, że jest niejako naszą koleżanką po fachu, tyle że bez munduru.Postrzeliła Rauffa wykonując zadanie dużej wagi i dla nas, i dla innych.— A jeśli nie zamknę tej sprawy? — zainteresował się Frosser.— Wiem na pewno, że przygotowano dla ciebie awans i to już cztery miesiące temu, żebyś przypadkiem nie pomyślał, że to forma przekupstwa.Nie przekreślaj swojej przyszłości z powodu śmierci jakiegoś drobnego gangstera, Bruno.Nie warto.— Przypuszczam, że ma pan rację — Frosser wstał.— Proszę uważać sprawę za zamkniętą.Kuhlmann wyszedł.Frosser uniósł kubek w samotnym toaście.— Za równość i sprawiedliwość.Kawa miała dziwnie gorzki smak.Rozdział dziewiątyGraham dopił kawę i rozsiadł się wygodnie.— Dużo by można powiedzieć o punktualności włoskich kolei, ale jedzenie mają znakomite.— Wspaniałe — zgodził się Kolczyński, kończąc lody.Mike spojrzał ponad jego ramieniem na stół stojąc przy przeciwległej ścianie wagonu.— Werner właśnie płaci.Wyjdą lada chwila.— Nie ma sensu łazić za nimi jak długo jedziemy.I tak nigdzie nie wysiądą.O której mamy być w Piacenza?— Kelner mówił, że około 830.— Czyli za dziesięć minut.— Poprosimy o rachunek — Graham zwrócił się do podchodzącego kelnera.— Il conto, per favore — wyjaśnił Kolczyński, widząc ogłupiały wyraz twarzy kelnera.Werner i Hendrique szli powoli między stolikami ku wyjściu.— Proszę mi wybaczyć, ale czy to nie pana widziałem z Sabriną? — Werner zatrzymał się przy ich stoliku, wpatrując się w Mike'a.— Sabrina?— Młoda kobieta, która została aresztowana w Vergiate.— Aa, tak, byliśmy razem, ale poznaliśmy się poprzedniego wieczoru.Nie znam nawet jej nazwiska.A co, to pana znajoma?— Znałem ją.Kiedyś.To było dawno.— Dlaczego stoicie, panowie? — Kolczyński wskazał dwa wolne krzesła przy stole.— Dziękujemy księdzu — Werner skorzystał z zaproszenia i usiadł.Przedstawił się i zaprezentował Hendriqu'a jako Joe'go Hemmingsa.— Kortów — Kolczyński uścisnął dłoń przemysłowca.— Z której części Rosji ojciec pochodzi? — zainteresował się Werner.— Urodziłem się w Moskwie, ale zostałem zmuszony do wyjazdu.Teraz mieszkam w Stanach.Zjawił się kelner z rachunkiem.Graham zapłacił, a Rosjanin oddał mu swoją część po krótkich obliczeniach.— Tak, władze rosyjskie znane są ze swojej nietolerancji — zgodził się Werner, dając znak kelnerowi, by został.— Napijemy się czegoś?— A co pija się we Włoszech po obiedzie? — zainteresował się Kolczyński.— Najczęściej Amaretto.— Amaretto? — Ma smak migdałów, prawda? — uśmiechnął się Kolczyński udając ignorancję.— Proszę wybaczyć, ale trunki nie są moją mocną stroną.— Ja myślę — roześmiał się Werner.— Ma jednak ojciec rację, ten trunek ma smak migdałów.— W takim razie poproszę.— A pan, panie.? — Stefan spojrzał pytająco na Grahama.— Green.Michael Green.Dziękuję, nic.— Jest pan pewien?— Zupełnie.— Due Amaretti, per favore — zdecydował Werner i kelnera wymiotło.— Znalazł się pański konduktor? — Mike omal się nie uśmiechnął, kierując to pytanie do Hendrique'a.Ten w milczeniu potrząsnął głową.— Pewien jestem, że jego zniknięcie ma całkiem logiczne i naturalne wytłumaczenie — głos Wernera przerwał ciężką ciszę, jaka zapadła przy stole.Zjawił się kelner z drinkami i Stefan zapłacił.— Za przyszłość — wzniósł toast.— Z przyjemnością za to wypiję — Kolczyński trącił się z nim delikatnie.— Nie mogę sobie wyobrazić Sabriny wplątanej w coś takiego, jak morderstwo — Werner upił z kieliszka.— Zawsze wydawała mi się wzorem dobrych manier.— Morderstwo nie zna ograniczeń tego typu — wtrącił Hendrique.— To prawda, ale nadal nie mogę sobie wyobrazić jej w tej roli.— Może lepiej pasuje do niej rola szpiega? — uśmiechnął się Hcndrique.— Piacenza — oznajmił stojący w drzwiach pomocnik konduktora.Werner dopił trunek i wstał.— Pójdę trochę poczytać — oznajmił.— Miło mi było panów poznać.Pewien jestem, że jeszcze się spotkamy.— Też tak sądzę — Kolczyński uścisnął podaną mu dłoń.— Dziękuję za drinka.— Cała przyjemność po mojej stronie — skłonił się Stefan.Hendrique podążył jego śladem i obaj opuścili wagon restauracyjny.— Wiemy, że oni wiedzą.Jestem też przekonany, że oni wiedzą, że my wiemy.Szach-mat — mruknął Kolczyński.— A w takim razie na pewno zmienią plany i musimy być na to przygotowani.Odstawił puste naczynie.— Święta racja — ziewnął bez przekonania Mike i wstał.— Idziesz? ' — Idę.— Gdy pociąg przejeżdżał przez jasno oświetloną stację, dotarli do przedziału.Okna korytarza wychodziły na peron, toteż Graham przyjrzał się zgromadzonym tam pasażerom.— O, zakonnica — ucieszył się.— Chodź do środka i zamknij drzwi — warknął Rosjanin.— Jak mnie zobaczy, to będzie chciała pogadać.Właź! Graham zaniknął za sobą drzwi i usiadł.— A mówiłeś, że cię gruntownie przygotowano do tej roli — stwierdził z wyrzutem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl