[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wcale nie byłem pewny, że kuc jest zwykłym zwierzęciem, wiedząc czyja ręka mi go dała.Lecz zdawał się być całkiem podobny do innych kuców tej rasy.Szedł pewnie, jednak natrafialiśmy na miejsca, gdzie musiałem iść pieszo i prowadzić go.Do czasu świtania wszedłem już wysoko w góry.Gdy rozłożyłem się obozem, zdjąłem z darowanego konia coś, czego Neevor nie zabrał z tamtym jukiem — mocną torbę ze skóry.W środku znalazłem manierkę z drzewa lamantynowego.Nie zawierała wody, lecz biały napój, który orzeźwiał i rozgrzewał lepiej niż znane mi wina.Było tam też okrągłe pudło z tego samego drewna z ciasno przylegającym wieczkiem.Chwilę mocowałem się z nim, a wewnątrz znalazłem suchary tak dobrze przechowane, że zdawały się świeżo zdjęte z blachy.Nie były to też zwykłe suchary: tkwiły w nich kawałki suszonych owoców i wędzonego mięsa.Jednym krążkiem nasyciłem głód, resztę zostawiłem na potem.Chociaż powieki ciążyły mi, a ciało domagało się snu i odpoczynku, przez chwilę siedziałem w niszy między dwoma skalnymi zębami, rozmyślając o wszystkim, co przydarzyło się zeszłej nocy.Przed siebie wyciągnąłem nogi zakończone racicami.Patrzyłem na nie i starałem się sobie wyobrazić, że jestem kimś, kto widzi je nie uprzedzony.Może źle zrobiłem wyrzucając swoje buty nie zastanowiwszy się przedtem — pomyślałem nagle.Nie, tę myśl odsunąłem natychmiast od siebie.Dobrze zrobiłem i tak pójdę dalej.Joisan i jej plemię muszą ujrzeć mnie takim, jaki jestem i przyjąć mnie lub się mnie wyprzeć.Między nami nie może być nieprawdy lub takich półprawd, jakie osnuły dom mego ojca czarną pajęczyną i które trwały tam nadal, wypełniając domostwo wstrętnymi cieniami.Odwiązałem sakiewkę od pasa i po raz pierwszy od długich miesięcy otworzyłem futeralik i wyjąłem podobiznę Joisan.Patrzyła na mnie twarz dziewczęcia namalowana prawie dwa lata wstecz.Przez ten czas obojgu nam przybyło lat, zmieniliśmy się.Jaka była ta dziewczyna o dużych oczach i włosach koloru jesiennych liści? Czy była cicha, dobrze wyuczona kobiecych zajęć i powinności, ale nieświadoma świata poza grubymi murami Ithkrypt? Po raz pierwszy myślałem o niej jak o istocie ludzkiej, chociaż wedle zwyczaju należała do mnie tak samo jak miecz u mojego pasa lub kolczuga na grzbiecie.Niewiele wiedziałem o kobietach.Gdy przebywałem na południu, nasłuchałem się przy ognisku chełpliwych opowiadań żołnierzy, jakie zapewne obiegają każdą armię.Lecz nie dodałem do nich żadnego własnego doświadczenia.Myślałem teraz, że może moja mieszana krew i spuścizna Dawnych naznaczyły mnie czymś więcej niż kopytami, że moje potrzeby i pragnienia odgradzały mnie murem od dziewcząt z dolin.Jeżeli tak, co będzie z moim związkiem z Joisan?Mógłbym złamać przysięgę, ale to splamiłoby jej dobrą sławę, a taki postępek byłby równie niegodny, jakbym stanął przed zgromadzeniem jej krewnych i otwarcie zniesławił ją.Tego zrobić nie mogłem.Lecz gdy spotkamy się wreszcie twarzą w twarz, a ona spojrzy na mnie i odtrąci mnie, nie będę nalegać.Ani nie zezwolę, aby z tego wziął początek jakikolwiek spór na dolinach.Teraz, gdy patrzyłem na jej twarz w świetle brzasku, pragnąłem ją zobaczyć i z niechęcią myślałem o tym, iż być może zerwie przysięgę.Dlaczego posłałem jej Gryfa zamkniętego w kuli? Podczas minionych miesięcy prawie o tym zapomniałem — przerwana teraz wyprawa do Riwala przywiodła mi klejnot na myśl.Co ciążyło wówczas namnie tak, iż posłałem jej tę cudowną rzecz, jakby tak ogromny dar był konieczny? Starałem przypomnieć sobie teraz kulę kryształową, a w niej Gryfa, co unosi ostrzegawczo szpony.Lecz — co to?Nie widziałem już pod sobą doliny.Nie widziałem skubiącego trawę kuca.Widziałem.ją!Ukazała się przede mną tak wyraźnie, że mógłbym sięgnąć i dotknąć spódnicy, na której klęczała.Jej kasztanowe włosy rozsypały się w nieładzie na ramionach, spod rozrzuconych kosmyków błyskała kolczuga.Na jej piersi wisiał Gryf, buchając światłem.Miała posiniaczoną twarz, a w oczach lęk.Na jej kolanach spoczywała głowa młodego mężczyzny.Miał zamknięte oczy, a na usta występowała mu krwawa piana, znak rany, której już nic nie zdoła uleczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|