[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie chciałbym być niedyskretny, ale czy siostra nic mi nie powie? Siostra Consuelo uśmiechnęła się smutno.Bardzo mi przykro, ale nie mogę panu wyjawić tej tajemnicy; powiem tylko, że ma ona związek z czymś, co mi się zdarzyło przed laty, kiedy byłam młoda; wówczas przychodziłam tu często i rozmawiałam z dawnym właścicielem, przeżyłam tu chwile, które teraz wydają mi się szczęśliwe, a skoro los przywiódł mnie znowu do San Ubaldo, nie chciałam odejść ze świata nie zobaczywszy po raz ostatni tego miejsca.Zamyśliła się nad czymś, spoglądając na wodę, po czym powiedziała cicho: Czy da pan wiarę, że pewnego razu całkiem serio rozważałam zamiar rzucenia się do tego stawu? Lekarz milczał chwilę, a potem rzekł: Wprawdzie znam siostrę od niedawna, ale nie jest mi trudno w to uwierzyć; czy wolno zapytać dlaczego? Dlaczego chciałam się rzucić do wody czy dlaczego się nie rzuciłam? - spytała siostra Consuelo.A na które z tych dwóch pytań wolałaby siostra odpowiedzieć? - powiedział.Zakonnica uśmiechnęła się: Na żadne.Lekarz też się uśmiechnął; blask słoneczny przesiewał się przez liście drzew w sadzie i zapewne wskutek tego rysy chorej zdawały się wyzbywać ostrości, którą naznaczyły je ostatnie pełne cierpień tygodnie i fizyczne wyniszczenie; twarz jej była gładsza i bardziej pogodna.Spojrzał na zegarek.No, teraz to już naprawdę zrobiło się późno, powiedział.W drodze powrotnej zakonnica spytała doktora Sũné, jak to się stało, że zna on tę posiadłość, na co odparł, że kilka lat temu, kiedy właśnie zaczął pracować jako lekarz przytułku wygrawszy konkurs na tę posadę, był z wizytą we dworze, gdyż wezwano go do chorego właściciela majątku.Był to starzec, nazywał się Augusto Aixelŕ de Collbató, powiedział, być może to ta sama osoba, z którą w swoim czasie spotykała się siostra.Siostra Consuelo odrzekła, że istotnie chodzi o tę samą osobę, i poprosiła, by mówił dalej, co też uczynił podejmując swą relację: W czasach, kiedy go odwiedzałem, Augusto Aixelŕ mieszkał tu sam i było mu naprawdę ciężko, bo podupadł na zdrowiu i występowały u niego wyraźne objawy starczej demencji; jego sytuacja materialna też była niedobra.Zdaje się, że posiadał kiedyś znaczną fortunę, którą w najgłupszy sposób roztrwonił.A że był to człowiek słabego charakteru i skłonny do rozwiązłości, otoczył się fałszywymi przyjaciółmi, nieciekawymi osobnikami, którzy nadużywając jego zaufania wciągnęli go w rujnujące interesy.Rozpusta i oszustwa wspólników zżarły po trochu całe jego dziedzictwo.W końcu został mu już tylko dom z ogrodem i sadem, lecz obciążony hipotecznymi długami.Wytrwał tak jeszcze przez pewien czas wyprzedając za bezcen swoją wspaniałą kolekcję dzieł sztuki, meble i cenne przedmioty, a nawet ogromną galerię portretów rodzinnych, aż w końcu, gdy bieda zajrzała mu w oczy, musiał skapitulować: wbrew własnej woli sprzedał to, co mu zostało, za sumę równą zadłużeniu i bez grosza przy duszy przeniósł się do przytułku dla starców, gdzie przeżył jeszcze parę lat i gdzie nikt go już wtedy nie odwiedzał: miał tylko dalekich krewnych, z którymi się kłócił przez całe życie i których nie mógł teraz przyciągnąć nadzieją na kuszący spadek.Nigdy nie było między nami dobrych stosunków, dodał lekarz, Augusto Aixelŕ był starym awanturnikiem, despotą i zarozumialcem; źle traktował pielęgniarki, po prostu dlatego, że nie pozwalały się obmacywać; wciąż wysyłał do redakcji „La Vanguardia” listy z nieuzasadnionymi skargami na niedostateczną higienę w ośrodku, na złe jedzenie, na personel; i każdemu, kto go chciał słuchać, opowiadał, że zasługuje na szczególnie troskliwe traktowanie, bo wprawdzie dzisiaj nie może nawet zapłacić za swoje utrzymanie i musi żyć na koszt opieki społecznej, ale kiedyś z własnej kieszeni wyłożył pieniądze na przebudowę dawnego Szpitala
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|