[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I już to wydaje mi się zuchwalstwem, że jednak nie mam odwagi wyrzec się zupełnie na-dziei.Ale niech mi pan tego nie bierze za złe: Pan Bóg jest taki miłosierny, a człowiek takbardzo pragnie szczęścia, że sił brak, by zamknąć przed nim drzwi raz na zawsze.Jeżeli mipan powtórzy, czy za pół roku, czy za rok, czy kiedykolwiek w życiu, że mnie pan chce jesz-cze, wówczas wszystko mi się nagrodzi  i to, co już przecierpiałam, i te łzy, których nie mo-gę wstrzymać teraz.Klara.208 Jest we mnie człowiek, który umie odczuć i ocenić każde słowo tego listu.Nic z niego dlamnie nie ginie i mówię sobie: tym bardziej warto wrócić, im bardziej to serce jest uczciwe,proste i kochające.Ale jest we mnie także człowiek zmęczony, któremu odebrano siłę życia, który współczu-jąc nie kocha, bo w tamto uczucie włożył wszystko, co w nim było  i który widzi jasno, żegdy raz odejdzie, to już mu będzie niepodobieństwem wrócić.28 pazdziernika.Jestem zupełnie pewny, że Klara wcale nie wróci do Berlina, a co więcej, że ona, wyjeż-dżając do Hanoweru,  wyjeżdżała już ze stanowczym zamiarem niewracania.Chciała uniknąćmoich podziękowań.Myślę o niej z żalem i wdzięcznością, a żal mi najbardziej tego, że onanie trafiła na innego niż ja człowieka.Jest w tym wszystkim jakaś ironia losu; gdybym ja Kla-rę choć w setnej części tak kochał, jak kochałem Anielkę, można by z tego stworzyć całyświat szczęścia.Ale co mi z tego przyjdzie, jeżeli będę sam siebie łudził? Ja dotąd jestem podjarzmem wspomnień.Przypominam sobie tę Anielkę taką, jaką była w Płoszowie, w Warsza-wie, w Gasteinie  i od tej przeszłości nie mogę oderwać myśli.Zresztą tyle weszło w nią sił iżycia, że się nawet sobie nie dziwię.Jak może być inaczej? Człowiekowi najtrudniej jest niepamiętać.Co chwila chwytam się na rozpamiętywaniach o Anielce  i chcąc się od nich uwolnić,muszę sobie przypomnieć, że ona już jest inna, że uczucia jej popłyną, a prawdopodobnie jużpopłynęły, w zupełnie innym kierunku i że ja jestem już dla niej niczym.Dawniej wolałem o tym nie myśleć, bo mi głowa pękała, teraz czasem czynię to umyślnie,bo inaczej nie umiem się bronić głosom, które podnoszą się we mnie i pytają coraz częściej: Co ona winna, że jej narzucono to dziecko? Skąd wiesz, co się dzieje w jej sercu? Nie byłabykobietą, gdyby nie pokochała dziecka, skoro ono na świat przyjdzie, ale kto ci powiedział, żenie czuje się teraz równie nieszczęśliwa jak ty?I chwilami zdaje mi się, że ona.może być jeszcze nieszczęśliwszą, a wówczas chciałbymdostać drugiego zapalenia płuc.%7łycie z takim chaosem myśli jest niemożliwe.30 pazdziernika.Im czuję się zdrowszy, tym częściej wracam do dawnego błędnego koła.Doktor twierdzi,że za kilka dni będę mógł wyjechać.I pojadę, bo tu mi jest za blisko do Warszawy i Płoszo-wa.Jest to może jedno z moich nerwowych dziwactw, ale wydaje mi się, że w Rzymie, naBabuino, będzie mi spokojniej.Nie obiecuję sobie nie myśleć o przeszłości  owszem, będę oniej myślał od rana do wieczora, ale to już będą rozmyślania podobne chyba do takich, jakiesię snują za kratą klasztorną.Zresztą, czy ja wiem, co będzie?!  wiem tylko, że tu nie wysie-dzę.Po drodze wstąpię do Angelego.Muszę w Rzymie mieć jej portret.2 listopada.Porzucam Berlin, wyrzekam się Rzymu i wracam do Płoszowa.Dawniej już napisałem: To nie tylko najbardziej kochana kobieta, to już moja najdroższa w świecie głowa. Tak jest!tak jest! Niech to się sobie nazywa newrozą czy szaleństwem starczym, czy czym chce,wszystko mi jedno; ja mam to już we krwi i w duszy.Pojadę do Płoszowa, będę jej służył,będę jej doglądał, pilnował  i za całą j nagrodę chcę tylko patrzeć na nią.209 Dziwię się, jak mogłem przypuszczać, że potrafię żyć bez jej widoku.Jeden list ciotki wy-prowadził na jaw to, co było we mnie.Ciotka mówi: Nie rozpisywałam się o nas, bo nie mogłam ci donieść nic wesołego, a że nie umiem kła-mać, więc wolałam milczeć niż cię niepokoić, wiedząc, że nie jesteś zdrów.Mam wielkiezmartwienie z powodu Kromickiego i chciałabym zasięgnąć twej rady.Stary Chwastowskipokazywał mi list syna, w którym ten donosi, że interesa Kromickiego są w najokropniejszymstanie, a on sam zagrożony odpowiedzialnością sądową.Wszyscy go tam zawiedli.Zażądanonagle olbrzymich dostaw, że zaś termin był krótki, więc on nie mógł sprawdzić, czy materiał,jakiego mu dostarczono, był dobry.Otóż wszystko okazało się złe, zepsute, fałszywe  iwszystko zostało odrzucone  a w dodatku wisi nad Kromickim proces o oszustwo.Oby Bógdał, żeby choć to na niego nie spadło, tym bardziej że jest zupełnie niewinny.Mniejsza o ru-inę, byleby nie było hańby.Ale ja tracę głowę, co zrobić i jak go ratować? Boję się narazić tejsumy, którą przeznaczyłam dla Anielki, a tu trzeba koniecznie uwolnić go przynajmniej odprocesu.Radz, Leonie, bo ty masz rozum i zawsze umiesz jakiś plan wymyślić.Ani Celinie,ani Anielce nie powiedziałam dotąd ani słowa, bo zwłaszcza Anielka niepokoi mnie okropnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl