[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Detektyw odwrócił się do generała Forbesa i rzekł:- To pan, generale, dał mi cenną wskazówkę, wspominając teatr rewiowy.Zastanawiam się, myślę, i nagle wpada mi go głowy pewien pomysł.Przypuśćmy, że przed wojną Clapperton był brzuchomówcą.W takim wypadku moglibyśmy słyszeć głos pani Clapperton z wnętrza kabiny, nawet jeśli byłaby już martwa.Do detektywa podeszła Ellie Henderson.W oczach miała ból.- Wiedział pan, że on miał słabe serce? - spytała.- Zgadłem.Pani Clapperton mówiła, że to ona ma chore serce, ale robiła na mnie wrażenie osoby, która lubi uchodzić za chorowitą.Potem znalazłem kawałek recepty na lek z dużą dawką naparstnicy.Digitalis jest środkiem nasercowym, ale nie mogła go zażywać pani Clapperton, ponieważ rozszerza źrenice, a u niej nigdy tego nie zauważyłem.Natomiast kiedy spojrzałem w oczy jej męża, od razu spostrzegłem, że źrenice ma rozszerzone.- Zatem postanowił pan, że.że on skończy w ten sposób? - mruknęła.- Tak było najlepiej, nie sądzi pani, mademoiselle? - rzekł cicho.Zobaczył łzy w jej oczach.- Zatem pan wiedział.cały czas pan wiedział.że mi zależy.Ale on nie zrobił tego dla mnie.To te dziewczyny, ich młodość sprawiła, że poczuł swoje zniewolenie.Chciał być wolny, zanim będzie za późno.Jestem pewna, że tak właśnie było.Kiedy pan zgadł, że to on?- Za dobrze nad sobą panował - odparł Poirot.- Niezależnie od tego, jak przykre było zachowanie żony, wydawało się, że nic go nie dotyka.To znaczyło, że albo przywykł do takiego traktowania i już go nie bolało, albo.Wybrałem drugą możliwość.I miałem rację.A potem podkreślał swoje umiejętności jako prestidigitator.W wieczór poprzedzający zbrodnię udawał, że się zdradził.Ale taki człowiek jak Clapperton nie zdradza się tak łatwo.Zatem musiała być jakaś przyczyna.Pomyślałem, że jak długo ludzie będą sądzić, że jest prestidigitatorem, nie zaczną podejrzewać, że jest brzuchomówcą.- A ten głos, który słyszeliśmy.głos pani Clapperton?- Jedna ze stewardes ma podobny głos.Skłoniłem ją, żeby schowała się za sceną, i nauczyłem ją, co ma mówić.- To trick, okrutny trick! - zawołała Ellie.- Nie pochwalam morderstwa - odparł Herkules Poirot.Jak rosną kwiatki w pani ogródku?Herkules Poirot ułożył listy w schludny stosik.Wziął pierwszy z góry, przez chwilę przyglądał się adresowi, po czym precyzyjnie przeciął kopertę nożem do listów, który specjalnie w tym celu położył na stole w jadalni, i wyjął zawartość.W środku była jeszcze jedna koperta, zapieczętowana czerwonym woskiem, na której widniały słowa: “Poufne”.Herkules Poirot uniósł brwi.“Patience! Nous allons arriverr”[67], mruknął i znowu posłużył się nożem.Tym razem z koperty wypadł list, napisany rozwlekłym, chwiejnym pismem.Kilka słów było podkreślonych.Szanowny Panie Poirot,został mi pan polecony przez osobę bliską i znaną mi od wielu lat, która wie, jakie ostatnio przeżyłam kłopoty i strapienia, choć nie zna okoliczności ani szczegółów - zatrzymałam je wyłącznie dla siebie, ponieważ sprawa ma charakter prywatny.Ta osoba zapewnia mnie, że pan jest wcieleniem dyskrecji i że - nawet jeśli potwierdzą się moje podejrzenia - nie ma obaw włączenia do sprawy policji, czego bym bardzo nie chciała.Naturalnie jest możliwe, że się całkowicie mylę.Nie jestem już tak sprawna umysłowo jak dawniej (cierpię na bezsenność i jeszcze odczuwam skutki ciężkiej choroby, jaką przeszłam w zimie), aby samodzielnie zbadać tę sprawę.Poza tym nie mam możliwości ani koniecznych umiejętności.Z drugiej strony jeszcze raz powtarzam, że to delikatna sprawa rodzinna i z wielu powodów mogę chcieć całą rzecz zatuszować.Jeśli tylko poznam fakty, z resztą poradzę sobie sama.Mam nadzieję, że jasno się wyraziłam.Jeśli zgodzi się pan podjąć dochodzenie, proszę dać znać na powyższy adres.Łączę wyrazy szacunku,Amelia BarrowbyPoirot dwukrotnie przeczytał list.Znowu lekko uniósł brwi.Następnie odłożył go na bok i wziął następną kopertę.Dokładnie o dziesiątej wszedł do pokoju, w której panna Lemon, jego zaufana sekretarka, oczekiwała na polecenia na dzień bieżący.Panna Lemon miała czterdzieści osiem lat i mało pociągający wygląd.Ogólne wrażenie było takie, jakby kupę kości połączono na chybił trafił.W zamiłowaniu do porządku niemal dorównywała Poirotowi, a choć umiała myśleć, nigdy tego nie robiła, jeśli jej nie kazano.Poirot wręczył jej poranną korespondencję.- Niech pani będzie tak miła i ubierze te wszystkie odmowy w odpowiednie słowa.Panna Lemon przebiegła wzrokiem listy, na każdym z nich stawiając jakieś hieroglificzne znaki.Był to rodzaj szyfru, czytelnego tylko dla niej: “wazelina”, “policzek”, “mrr, mrr”, “zwięzły” itd.Przejrzawszy korespondencję, panna Lemon spojrzała w górę na detektywa, oczekując dalszych poleceń.Poirot wręczył jej list Amelii Barrowby.Wyjęła go z koperty, przeczytała i spojrzała pytająco.Jej ołówek zawisł tuż nad notesem do stenografowania.- Co pani myśli o tym liście, panno Lemon? - spytał detektyw.Lekko zmarszczywszy brwi, sekretarka odłożyła ołówek i jeszcze raz odczytała list [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl