[ Pobierz całość w formacie PDF ] .– Ależ pan tam już nie zdąży! – rzekła Tessa spoglądając na zegar.– Nie mogę być tam, gdyż przyszedłem tutaj.– Jak to? Więc pan miał tam naprawdę przemawiać, a.– Miałem przemawiać, ale już tam nie pójdę, dlatego że płonąłem chęcią ujrzenia kobiety, którą niegdyś gardziłem! Lecz nie, na honor, nigdy tobą nie pogardzałem! Gdyby tak było, nie kochałbym cię obecnie.A dlatego nie czułem do ciebie pogardy, że mimo wszystko byłaś czystą, niewinną dziewczyną.Gdy zrozumiałaś sytuację, odeszłaś ode mnie tak szybko i z taką stanowczością! Nie zostałaś dla zaspokojenia mej żądzy.Toteż wśród wszystkich spódniczek na świecie jest jedna jedyna, dla której nie czuję pogardy, i to właśnie ty! Natomiast ty teraz możesz mną pogardzać! Zdawało mi się, że odprawiam adorację na Górze, a tymczasem okazuje się, że jeszcze, jak dawniej, swawolę w gaikach! Cha, cha, cha!.– O, panie d'Urberville, co to znaczy? Cóż ja zrobiłam?– Co zrobiłaś? – powtórzył z szyderczym uśmiechem.– Wprawdzie nierozmyślnie, lecz stałaś się powodem.niewinnym powodem mojego, jak to nazywają, wtórnego upadku.Zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście jestem jednym z tych “służalców zepsucia", którzy wyrwawszy się z brudu i błota tego świata na nowo się w nim pogrążają, a których “koniec stokroć jest gorszy niż początek".– Położył dłoń na jej ramieniu.– Tesso, dziewczyno moja, byłem już na drodze do uratowania się, przynajmniej w sensie społecznym, dopóki znów nie ujrzałem ciebie – powiedział potrząsając nią kapryśnie, jak gdyby była dzieckiem.– Dlaczegoś mnie znów skusiła? Byłem już tak opanowany, jak tylko może być mężczyzna, zanim znów nie ujrzałem tych oczu i tych ust.Doprawdy, od czasów Ewy nie było na ziemi takich ust doprowadzających do szaleństwa! – Zniżył głos, a w jego czarnych oczach zapalił się błysk gorącej przebiegłości.– Tesso, kusicielko.ty droga, przeklęta czarownico babilońska! Kiedym cię znów spotkał, nie mogłem ci się już oprzeć.– To nie moja wina, żeśmy się znów spotkali – powiedziała Tessa cofając się.– Wiem, toteż powtarzam, że nie jesteś temu winna.Lecz fakt pozostaje faktem.Kiedy zobaczyłem tam, na farmie, jak brutalnie cię traktują, byłem bliski szaleństwa na myśl, że nie mam legalnego prawa, by cię bronić, że tego prawa mieć nie mogę, podczas gdy ten, który je posiada, zaniedbuje cię zupełnie.– Niech pan nie mówi o nim nic złego! Przecież on jest nieobecny! – krzyknęła wzburzona.– Niech się pan odnosi do niego z szacunkiem, bo on nie wyrządził panu żadnej krzywdy! Niech pan zostawi w spokoju jego żonę, zanim wybuchnie skandal, który splami jego uczciwe imię!– Dobrze, dobrze – powiedział jak ktoś obudzony z ponętnego snu.– Złamałem przyrzeczenie, że będę przemawiał na jarmarku do tych biednych pijanych prostaków.Zdarzyło mi się to pierwszy raz, że z nich w ten sposób zadrwiłem.Jeszcze miesiąc temu sama myśl o czymś podobnym napełniłaby mnie zgrozą.Pójdę sobie.przysięgam.ale czyż mogę trzymać się od ciebie z daleka? – Nagle zaczął ją błagać: – Tesso, jeden uścisk, tylko jeden, ze względu na starą przyjaźń.– Jestem bezbronna, Alec.Honor uczciwego człowieka jest w moich rękach.To wstyd tak mówić!– Bah, głupstwo! Lecz tak, tak, masz rację!Zacisnął wargi, upokorzony własną słabością.W oczach jego nie było już wiary ani laickiej, ani religijnej.Ślady dawnych nagłych porywów namiętności, zamarłe w rysach jego twarzy od czasu nawrócenia, zdawały się budzić i ożywać na nowo.Oddalił się niepewnym krokiem.Aczkolwiek d'Urberville oświadczył Tessie, że dzisiejsze złamanie przyrzeczenia było zwykłym ponownym upadkiem człowieka wierzącego, słowa Tessy, będące echem słów jej męża, wywarły na nim głębokie wrażenie; wrażenie to nie osłabło po jego odejściu.Szedł w milczeniu, jak gdyby cała jego energia została stłumiona przez trudne do uwierzenia przypuszczenie, że obecna sytuacja nie da się utrzymać.W jego dziwacznym nawróceniu rozum nie odegrał żadnej roli, było ono raczej kaprysem beztroskiego człowieka poszukującego nowych wzruszeń i chwilowo pozostającego pod wrażeniem śmierci matki.Krople logiki dolane przez Tessę do jego morza entuzjazmu chłodziły wrzenie aż do martwoty.Rozmyślając bez ustanku nad skrystalizowanymi zdaniami, jakie od niej usłyszał, powiedział sobie:– Ten mądrala mówiąc jej to wszystko nie spodziewał się, że może mi w ten sposób utorować drogę do swej żony!Rozdział 47Na farmie Flintcomb-Ash młócą ostatnią stertę pszenicy.Tego marcowego ranka świt jest szczególnie blady i nic nie wskazuje na to, gdzie znajduje się wschodnia część nieba.W mroku rysuje się czworoboczny kształt sterty, która przez całą zimę stała tu samotnie, smagana i opłukiwana przez zimowe słoty.Kiedy Tessa i Iza przybyły na miejsce pracy, tylko chrzęst słomy świadczył o tym, że wyprzedzili je już inni.Gdy się nieco rozjaśniło, można było dojrzeć sylwetki dwóch mężczyzn stojących na szczycie sterty i pilnie zajętych odkrywaniem, to znaczy zdejmowaniem przykrywającej ją słomy, przed zrzucaniem snopów.Tymczasem Iza, Tessa i inne robotnice, ubrane w zwykłe robocze brunatne fartuchy, stały i czekały dygocząc z zimna.Farmer Groby zażądał, by stawiły się tak wcześnie, aby o ile to możliwe, zdążyły skończyć robotę przed wieczorem.Tuż pod stertą, na razie ledwie widoczny, stał czerwony tyran, którego miały obsługiwać kobiety: była to oprawna w drewnianą ramę maszyna zaopatrzona w koła i rzemienne pasy – młockarnia, która z chwilą gdy ją wprawiono w ruch, nakładała swym sługom despotyczne żądania wymagające wytrzymałości muskułów i nerwów.W niewielkiej odległości rysował się inny niewyraźny kształt, czarny, wydający przeciągły syk, świadczący o sile w nim ukrytej.Długi komin wznoszący się obok jesionu i żar promieniujący stamtąd pozwalały nawet bez światła domyślić się, że to maszyna parowa, która za chwilę stanie się primum mobile tego małego światka.Tuż obok widniała jakaś ciemna, nieruchoma postać, wysoka, ponura, czarna od sadzy, stojąca jakby w uśpieniu; u jej boku leżał stos węgla.Był to mechanik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|