[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zaskoczony kocur zatrzymał się mimo woli.Wielekocic i ich partnerów otoczyło przeciwników kręgiem,wyczuwając, że zapowiada się niezła zadyma.Od stronybaru nadbiegł zaniepokojony Fritz.- Wszystko w porządku? - spytał, łypiąc trwożnie izarazem karcąco na kolegę.- Niezupełnie - odparł chłodno Kola.- Ten słodkikociak jest bardzo agresywny.- Chciał tam wejść! - prychnął wściekle Miaugion,wskazując lustro.- I jaki podejrzliwy! Przeglądałem się tylko.A w ogóleprzyszedłem po drinki.Złożył zamówienie u Fritza i nie poświęcając więcejuwagi kocim problemom, wrócił do loży Selene.Nie była sama.U jej stóp zasiadała para, składającasię z szaroburej psotnicy i jej rudawego kompana.Oboje zrozkoszą pozwalali się gładzić pod włos i drapać międzyspiczastymi uszkami.- Mleko i świeże ryby, owszem! - miauczał młody.-Alezaraz potem, a lepiej od razu.- Pieszczoty, pieszczoty! - mruczała wesoło kocica.- Przedstawiam ci moich przyjaciół, Nocka i Kocyndę- poinformowała poważnie Selene.Gdy Kola zasiadł na sofie, zwierzaki natychmiastpoczęły ocierać się o niego, wydając przyjazne pomruki.- Przykro nam, że miał pan nieprzyjemne zajście zestrażnikiem - zaczął Nocek, leniwie przeciągającsamogłoski.- Chodzi o Miaugiona? - upewnił się Azimow.Kocynda, niezadowolona, a może po prostu zazdrosna,fuknęła na rudawego i sama udzieliła odpowiedzi.- Naprawdę nazywa się swojsko Mruczuś.Ma z tegopowodu kompleksy, więc przybrał baśniowy pseudonim.Mało kto go traktuje poważnie.- Ani koty, ani inne potwory! - pisnął Nocek, jakbymu ktoś ogon przydepnął.Kocynda fuknęła ponownie i nastroszyła białe wąsy,po czym niespodziewanie zmieniła temat.- Czy wiecie, że w starożytnym Egipcie pobożni ludzietrzymali w domu przynajmniej kilka świętych kotów? Agdy zdarzyło się, że pożar dom ogarnął, ratowali najpierwkoty, pózniej dobytek.- Wszystko na tym świecie ma swoje znaczenie -powiedziała Selene w zadumie.- Nawet głupi wierszyk naścianie.Kola szybko przestał słuchać monotonnegomruczenia, które chyba miało odwrócić jego uwagę.Wkońcu to normalne, że słoneczniki rozmawiają głównie osjestach na plaży i olejkach do opalania, nocniki oświeżych, sycących sokach przy księżycu, biesy o torturachi rozbojach, koty zaś.naturalnie o kotach.Kocia agresja ikocie pieszczoty poczęły wzmagać uczucienieposkromionego głodu, który Potęgował się z minuty naminutę.Nie banalną czczość, skręcającą żołądek i mdlącąw dołku normalnego człowieka, ale taką, której nie mogłyuśmierzyć najbardziej wyszukane potrawy i napoje.Opanowało go dygoczące w całym ciele, tętniącegwałtowną żądzą, gorączkowe łaknienie.Z głębokimwestchnieniem obnażył rosnące kły.Dłonie zakrzywiły sięw szpony.Obawiał się, że oszaleje, jeśli natychmiast niezaspokoi nieznośnego pragnienia.- Zmykajcie - szepnęła Selene do kotów.- Ja się tymzajmę.Kocynda i Nocek zniknęli, jakby ich nigdy nie było.Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu, odsłaniając piękną,pulsującą szyję.- Pij - powiedziała spokojnie.- Wiem, czego ci trzeba.Dam ukojenie - dodała, widząc jego wahanie.- Nieraz jużleczyłam tak Jarowita.Moja krew jest niezwykleenergetyczna.Przekonasz się, nie gorsza niż u niejednegoświeżego młodzika.Kola zagłębił kły w prześlicznej, gładkiej skórze.Zapach modnych cezarowych perfum był mu przyjemnieznajomy.Selene jęknęła cicho i przymknęła oczy.Jejtwarz wyrażała błogie zadowolenie przemieszane z bólem.Ssał doskonały likwor, czując, jak wlewa się w niego irozpływa po całym ciele, a wraz z nim siła, zręczność,energia.Zmieszny Miaugion Mruczuś ze swoimidziewięcioma żywotami kota! Azimow był pewien, żedzięki krwi dziewczyny ma w sobie teraz tysiąc żywotów.Wyssałby może z niej ostatnią iskrę życia, gdyby nieodepchnęła go nadspodziewanie mocno.- Dosyć, wystarczy - syknęła rozkazująco.Kola powiódł wyostrzonym wzrokiem po sali.Doskonale funkcjonował teraz także słuch i inne zmysły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|