[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Malu uprzedził nas, że bogini ma umrzeć.Wraz z nią zdołaliśmy ułożyć plan.Pozostaje tylko pytanie, czy uda jej się tu trafić.- Myślę, że tak - stwierdził Peter.- Oczywiście, to nie to, do czego była przyzwyczajona.Nawet nie drobna część.- O ile wiemy, ma jeszcze kilka podobnych instalacji tu i tam.Niewiele, to prawda.Nowe bariery z opóźniaczami powodują, że owszem, będzie miała dostęp do wszelkich informacji, tylko nie może wykorzystać większości nowych sieci jako elementów procesów myślowych.Ale to zawsze coś.Może wystarczy.- Wiedzieliście, kim jesteśmy, zanim tu trafiliśmy - oświadczyła Wang-mu.- Już wtedy pracowaliście dla Jane.- Sądzę, że dowody mówią same za siebie - odparł syn Grace.- Więc po co Jane nas sprowadziła? Po co te bzdury, że jesteśmy tu potrzebni, żeby zatrzymać Flotę Lusitańską?- Nie wiem - mruknął Peter.- I wątpię, żeby ktoś tutaj wiedział.Może Jane chciała nas umieścić w przyjaznym otoczeniu, żeby potem łatwo nas odszukać.Nie sądzę, żeby na Boskim Wietrze znalazło się coś takiego.- A może.- Wang-mu snuła własne domysły.- Może chciała, żebyś był tutaj, z Malu i Grace, kiedy nadejdzie chwila jej śmierci.- I mojej - dodał Peter.- To znaczy mojej jako Endera.- A może - mówiła dalej Wang-mu - skoro nie mogła nas już chronić, manipulując danymi, chciała, żebyśmy się znaleźli wśród przyjaciół.- Oczywiście - zgodził się syn Grace.- Jest boginią i troszczy się o swoich ludzi.- Swoich wyznawców, chciałeś powiedzieć - poprawiła Wang-mu.Peter parsknął.- Swoich przyjaciół - odparł chłopiec.- Na Samoa żywimy dla bogów wielki szacunek, ale też jesteśmy ich przyjaciółmi.Tym dobrym pomagamy, jak tylko możemy.Od czasu do czasu bogowie potrzebują przecież pomocy ludzi.Dobrze sobie poradziliśmy, prawda?- Bardzo dobrze - przyznał Peter.- Naprawdę byliście wierni.Chłopak się rozpromienił.Wkrótce potem wrócili do nowej instalacji.Patrzyli, jak rektor wcisnął klawisz uruchamiający program sterujący i nadzorujący uniwersytecki ansibl.Od razu nadpłynęły wiadomości i programy testujące z Gwiezdnego Kongresu, sondowały system, sprawdzając, czy nie ma luk w zabezpieczeniach i czy wprowadzono wszystkie protokoły.Wang-mu wyczuwała napięcie obecnych - wszystkich z wyjątkiem Malu, który był chyba niezdolny do lęku.Wreszcie, po kilku minutach, programy zakończyły inspekcję i przesłały raport.Natychmiast nadeszło z Kongresu potwierdzenie, że sieć jest zgodna z przepisami i bezpieczna.Nie wykryto przeróbek ani oszustw.- Teraz już lada moment - szepnęła Grace.- Skąd będziemy wiedzie, że się udało? - spytała cicho Wang-mu.- Peter nam powie.- Grace była chyba zdziwiona, że Wang--mu jeszcze tego nie zrozumiała.- Ten klejnot w jego uchu.Samoański satelita przemówi do niego.* * *Olhado i Grego przyglądali się odczytom ansibla, który od dwudziestu lat łączył się tylko z promem i statkiem Jakta.Teraz znowu coś odbierał.Przywrócono połączenia z czterema ansiblami na innych planetach, gdzie grupy sympatyków Lusitanii - a w każdym razie przyjaciół Jane - wypełniły jej wskazówki, jak przynajmniej częściowo ominąć nowe przepisy.Żadne prawdziwe wiadomości nie nadeszły, gdyż ludzie nie mieli sobie nic do powiedzenia.Musieli tylko utrzymać łącza, by Jane mogła przemieścić się po nich i uzyskać dostęp do przynajmniej części dawnych zasobów.Wszystko to odbyło się bez udziału ludzi z Lusitanii.Niezbędne programy wprowadziły jak zawsze dokładne robotnice Królowej Kopca, z niewielką pomocą pequeninos.Olhada i Grega zaproszono w ostatniej chwili i jedynie jako obserwatorów.Nie mieli pretensji.Jane rozmawiała z Królową Kopca, a Królowa Kopca z ojcowskimi drzewami.Nie korzystała z pomocy ludzi, gdyż kontaktowała się tylko z dwoma ludźmi na Lusitanii: Mirem, który wykonywał dla niej inne zadania, oraz z Enderem, który przed śmiercią wyjął z ucha klejnot.Olhado i Grego omówili to między sobą, gdy tylko pequenino Wodoskoczek wyjaśnił im, co się dzieje, i poprosił, żeby przyszli popatrzeć.- Myślę, że to była demonstracja - stwierdził Olhado.- Skoro Ender ją porzucił, a Miro był zajęty.- Albo robił słodkie oczy do młodej Valentine, nie zapominaj - dodał Grego.- W każdym razie poradziła sobie bez ludzkiej pomocy.- Ale jak to może działać? Kiedyś była połączona z miliardami komputerów.W tej chwili dostanie najwyżej parę tysięcy, przynajmniej do bezpośredniego użytku.To nie wystarczy.Ela i Quara nie wrócą już do domu.Ani Miro.- Może i nie - zgodził się Olhado.- Nie pierwszy raz stracimy kogoś z rodziny, kto zginął dla sprawy.Pomyślał o sławnych rodzicach mamy, Os Venerados, którym tylko kilku lat brakowało już do świętości - jeśli przedstawiciel papieża zjawi się kiedyś na Lusitanii i zbada dowody.Ich prawdziwy ojciec, Libo, i jego ojciec zginęli, zanim dzieci Novinhy się domyśliły, że są ich krewniakami.Wszyscy umarli w służbie nauki: Os Venerados w walce o poskromienie descolady, Pipo i Libo przy próbach zrozumienia i skomunikowania się z pequeninos.Ich brat Quim umarł jako męczennik, starając się zaleczyć niebezpieczne pęknięcie w stosunkach ludzi i pequeninos na Lusitanii.A teraz Ender, ich przybrany ojciec, zmarł, szukając sposobu ocalenia Jane, a wraz z nią lotów szybszych niż światło.Jeśli Miro, Quara i Ela zginą, usiłując nawiązać kontakt z descoladores, będzie to elementem rodzinnej tradycji.- Zastanawiam się tylko - dodał Olhado - co z nami jest nie tak, że nikt nie zażądał naszej śmierci w słusznej sprawie?- Nic nie wiem o słusznych sprawach - odparł Grego.- Ale leci do nas uzbrojona flotylla.To chyba wystarczy, żeby nas posłać na śmierć.Nagła aktywność przy terminalach zdradziła, że oczekiwanie dobiegło końca.- Mamy połączenie z Samoa - oznajmił Wodoskoczek.- A teraz z Memphis.I Drogą.I Hegirą.- Zatańczył w miejscu, jak zawsze robiły pequeninos w chwilach radości.- Wszystkie wchodzą na łącza.Programy kontrolne ich nie znalazły.- Czy to wystarczy? - zaniepokoił się Grego.- Czy kosmoloty znowu ruszyły?Wodoskoczek wymownie wzruszył ramionami.- Dowiemy się, kiedy wrócą wasi krewni.Prawda?- Mama nie zgadza się na pogrzeb Endera, dopóki oni nie wrócą - oświadczył Grego.Słysząc imię Endera, Wodoskoczek posmutniał.- To on przeprowadził Człowieka do Trzeciego Życia.I prawie nic z niego nie zostało.- Zastanawiałem się tylko - mówił Grego - czy miną dni, tygodnie, czy miesiące, zanim Jane odzyska swoją moc.Jeśli w ogóle jej się uda.- Nie wiem - odparł Wodoskoczek.- Mają powietrza tylko na parę tygodni.- On nie wie, Grego - przypomniał bratu Olhado.- Rozumiem - zgodził się Grego.- Ale Królowa Kopca wie.I powie ojcowskim drzewom.Myślałem.wiadomość mogła się rozejść.- W jaki sposób nawet Królowa Kopca może wiedzieć, co się wydarzy w przyszłości? Jak ktokolwiek może wiedzieć, co osiągnie albo czego nie osiągnie Jane? Znowu mamy połączenie ze światami innymi niż nasz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|