[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Od czasu Przemiany zaczęła sobie w dość nieokreślony sposób zdawać sprawę, że chociaż wszelkie pożywienie jest dobre, część z niego smakuje lepiej.Mięso było lepsze od roślin, chodzące lepsze od pływających, obce pływające lepsze od jej własnych.Zawsze tak było, ale przedtem tego nie wiedziała.Teraz Stara była powolna.Ciągle potrafiła skoczyć jak błyskawica, ale wolna błyskawica, jeśli można tak to ująć.Dlatego czekała, aż ryj o watę podejdzie bliżej.Ryjowate zatrzymało się, odwróciło i spojrzało nerwowo w górę.Wydało słaby odgłos, który był czymś pomiędzy parsknięciem a ryknięciem, po czym odwróciło się ponownie, prawie się przy tym zginając wpół, i popędziło do lasu.Stara była zbyt zaskoczona dźwiękiem dobiegającym z nieba, aby rzucić się w pogoń.Ten dźwięk zaniepokoił ją.Przypominał odgłos wiatru śmierci, ale nie był taki sam.Nadleciał z południa, wypełniając niebo, okrywając swym cieniem ziemię.Czerwony i zielony.Miał niewiarygodnie wielkie kły.Trwoga, jakiej nigdy jeszcze nie zaznała, wypełniła serce Starej.Był to grendel o kosmicznych rozmiarach.Bóg.Wychynął ze słońca, szczerząc swe gigantyczne zęby, wyzywając ją.Próbowała ukryć się w mule.Jeśli to coś, ten kolos zechce zawładnąć jej terytorium, nie pozostanie jej nic innego, jak zginąć.Ale będzie walczyć! Musiała walczyć! Intruz leciał prosto na nią, wielki jak góra, sunąc niezbyt szybko, a ona poczuła, jak szybkość zaczyna krążyć w jej żyłach, przygotowując ją do działania.Szybkość rozszalała się w niej niczym ogień, a ona nie mogła się poruszyć.Nie potrafiła znaleźć sposobu dosięgnięcia bestii! Powoli, powoli, to wcale nie musi być jakiś nowy grendel.Czy był konkurentem, czy też mięsem? Jak go dosięgnąć? Ogień szalał w jej żyłach, a jej mózg zaczynała ogarniać mgła.Ta skała? Nie, ta nieco dalej leżąca kłoda.Wyskoczyła z mułu, opryskując nim gromadę zaskoczonych ryjowatych.Instynktownie uderzyła jedno z nich ogonem, zawijając go jednak tak, aby stworzenie nie zostało zaczepione kolcem.Wrzasnęło z bólu i odskoczyło do tyłu, ale Stara zignorowała je i pomknęła naprzód.W ciągu sekund dotarła do niższego końca drzewa, które padło na biały głaz.Przez następną sekundę hamowała pazurami, ślizgając się w mule, podczas gdy ryjowate uciekały we wszystkich kierunkach.Wpadła między nagie korzenie i niczym czarna smuga wspięła się w mgnieniu oka na powalone drzewo, po czym skoczyła w powietrze, próbując w locie odpowiednio się ustawić.Bóg Grendel był zbyt duży, aby w niego nie trafić.Nigdy jeszcze nie widziała niczego tak dużego w powietrzu.A już z pewnością nie miała żadnej praktyki w rzucaniu się na coś takiego.Zaczęła spadać poniżej celu.Równie dobrze mogłaby skoczyć na księżyc! Jej pazury były przygotowane i miała jeszcze ostatnią niespodziankę dla potwora, gdyby ten odwrócił się i chciał ją złapać.byłaby dla niego zaledwie jednym kęsem, ale poparzyłaby mu pysk.Spadała w miękki muł pokryty cieniutką warstwą wody.Siła uderzenia oszołomiła ją, ale nie przestała wymachiwać łapami i nogami, usiłując znaleźć punkt oparcia.Ślizgając się w ten sposób po błocie, przebyła jeszcze sto stóp, zostawiając za sobą zakrzywiony ślad, po czym zanurzyła się.Przywarowała tak ponad dwieście stóp od miejsca, z którego wyskoczyła, całkowicie skryta w wilgotnym mule, nieruchoma.Tylko jej chrapy wystawały nad powierzchnię.Ciepło uchodziło z niej, zmęczenie także mijało, ale zbyt wolno! W tej chwili Bóg Grendel mógł ją złapać tak łatwo, jak ona łapała ryjowate.Gdzie on był? Wynurzyła czubek głowy i otworzyła oczy.Był za nią.W górze i za nią.Odlatywał.Oddalał się.Odpędziła go! Obroniła swoje terytorium.Kiedy jednak przepełniona bólem czołgała się z powrotem do rzeki, obraz tego strasznego stworzenia nie opuszczał jej umysłu.Przypomniała sobie, że kiedyś w swoim długim, długim życiu widziała już coś takiego.Zdarzyło się to daleko od tego miejsca.To przyleciało.Wyglądało wtedy inaczej, wcale nie jak grendel - miało czarny grzbiet, blady brzuch i ogromne oczy - ale mogło należeć do tego samego gatunku.Poruszało się w powietrzu tak samo, wydawało podobne odgłosy.Także było olbrzymie, większe od całego stada dorosłych grendeli.Większe od chmury.Zrobiła wtedy coś niebezpiecznego.Ogromnooka zjawa podążała tam, dokąd ona nie mogła pójść, tam, gdzie nie płynęły żadne rzeki, gdzie były lasy pełne wspinających się.Mimo to, wykorzystując rzadką w tej okolicy burzę, weszła na wyżynę, a nawet dalej, na zbocze pobliskiej góry.Było to niedługo po Przemianie.Nowy sposób postrzegania świata, jaki dzięki niej uzyskała, sprawiał, że czuła, iż nie ma rzeczy, której nie mogłaby dokonać.Dotarła na szczyt góry i zaległa tam akurat na czas, by zobaczyć, jak to coś opada, aby pocałować ziemię.Wyleciały z tego niniejsze, latające stworzenia.Potomstwo? Poniżej wyroiły się znacznie mniejsze istoty.Pasożyty, domyśliła się, szukające dla siebie przestrzeni życiowej.Mimo że widziała je tylko jako kropki, mogła się domyślić ich rozmiaru.Przez cały czas, kiedy je obserwowała, żadne z nich nie przeszło w szybkość.Były powolne, głupie: nie grendele, ale zdobycz.Poczołgała się potem z powrotem do wody.Przez całą drogę nie spadła nawet kropla deszczu, aby ją ochłodzić.Była wygłodniała i ani razu nie przeszła w szybkość.Gdyby to zrobiła, zginęłaby.A teraz to, Bóg Grendel.Gdyby się stał zdobyczą, wyżywiłby wszystkie grendele pod słońcem.Przedtem była tylko trochę głodna, teraz - ogromie.Nowa zdobycz.Nowe smaki.Nowe walki, które można wygrać lub przegrać, nowa krew, w której można zanurzyć pysk.Nowe, nowe, nowe.Gdyby Stara potrafiła sprecyzować swoje wyobrażenie boga, zaczęłaby się do niego modlić.Potomstwo grendeli było tak małe, nie wypełniało nawet pyska.Jedno z tych dwunogich stworzeń zapewniłoby jej więcej pożywienia, niż mogłaby za jednym razem pochłonąć.Zatopiłaby je w mule na dzień, dwa lub trzy, aż stałoby się słodkie.Trzymałaby je tam dopóty, dopóki wodne robaki nie wyżarłyby oczu z oczodołów, a tkanki nie napęczniałyby nektarem.Wtedy zaczęłaby ucztować.Pierwsze mrowienia szybkości, ponaglające i ciepłe, zmusiły ją do ruchu.Przestała rozmyślać.Była zbyt bliska wypalenia się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|