[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Teraz jednak była tu i kierowana ciekawością zapytała:- Jeśli ma pan rację i moja matka stara się umrzeć, to czy niepodejmie tej próby na nowo?- Niewykluczone.- Czy objawi się to drgawkami?- Niekoniecznie.Miałem pacjentów, którzy przeżywali okresstałych drgawek - status epilepticus - ale przez niego przechodzili inigdy więcej już go nie doświadczali.Zmianę stanu mogąznamionować różne symptomy.Pacjenci w trwałym staniewegetatywnym na ogół zachowują dobowy cykl snu i jawy.Tak jakpani matka.Możemy spowodować u niej reakcje na ostre światło,gdy jest obudzona, ale nie wtedy, kiedy śpi.Jednym z objawówzbliżającej się śmierci może być zmiana tej reakcji.Może corazwięcej spać i coraz trudniej ją będzie obudzić.To sygnalizujezmianę w metabolizmie.Jej kończyny mogą się wyziębiać, co zkolei będzie świadczyć o zmianach w układzie krążenia.Jeślizaczną zawodzić funkcje autonomiczne, w gardle może się groma-dzić wydzielina z nosa i jamy ustnej, przez co oddychanie stanie sięnie tylko głośniejsze, lecz przede wszystkim trudniejsze.- Pięknie - stwierdziła Casey.- Ale nie cierpi - powiedział lekarz cieplejszym tonem.Najwyrazniej bardzo chciał to Casey wyjaśnić.- Musi pani o tympamiętać.Nie czuje bólu.W ogóle nie ma żadnych doznań.Jejmózg za słabo funkcjonuje.- Ale z kolei jeśli to, co się z nią dzieje, to pierwszy krok kuobudzeniu, może zacząć odczuwać ból - zauważyła.- Będziemy wiedzieć, jeśli tak się stanie.Nawet jeśli nieprzemówi, dowiemy się o tym - jeśli nie ja, to pielęgniarki.Głębokoszanuję ich instynkt.Zawsze pierwsze wiedzą, gdy pacjent jestgotów odejść.Odejść.Czyli umrzeć.Casey nieraz słyszała i od pielęgniarek, iczłonków rodzin pacjentów na tym samym piętrze, że pielęgniarkirzeczywiście wiedzą.Dlatego nie zamierzała teraz nikogo o nicpytać.Nie chciała znać odpowiedzi.W pokoju Caroline panował półmrok i spokój.Jedynym ślademwcześniejszych niepokojów była kroplówka z valium, stojąca uwezgłowia.Caroline leżała na boku, podparta dwoma poduszkami.Casey pocałowała ją w policzek i poczuła znany i kojący zapacheukaliptusa.Wolała uznać to za oznakę życia.- Cześć, mamo - szepnęła.- Słyszałam, że było dzisiaj trochęzamieszania.Ujęła Caroline za rękę, która nie była chłodniejsza niż zwykle.Przyjrzała się jej twarzy: z zamkniętymi oczyma matka wyglądałana odprężoną.Oddychała spokojnie, nie było słychać żadnegorzężenia.- Te napady są po to, by wszyscy koło ciebie skakali? -Uśmiechnęła się.- To dla ciebie typowe.Tak jak wtedy, kiedy mnienauczyłaś, żeby sprawdzać, czy w baku jest benzyna.- Casey miałaszesnaście lat, właśnie dostała prawo jazdy i jezdziła tylko pookolicy, więc nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo, jedyniemogła narobić sobie kłopotu.Pewnego dnia Caroline nie przypo-mniała córce o kupieniu benzyny i Casey stanęła w polu z pustymbakiem.- Ale nie mam ci za złe.Sporo nas kosztuje twój pobyttutaj.No tak - poprawiła się - nie my płacimy, niebezpośrednio.Alewpłacałaś pieniądze przez te wszystkie lata, gdy miałaś znakomitezdrowie.Więc teraz zasługujesz na wszystko, co najlepsze.Delikatnie gimnastykowała nadgarstek Caroline.- Mówiąc o najlepszym - ciągnęła, wciąż szeptem - możezaplanujemy wycieczkę? Zawsze chciałaś pojechać do Hiszpanii.Chyba powinnyśmy to zrobić.- Gdy Caroline milczała, dodała: -To nie musi być tak od razu.Możemy pojechać wiosną lub latemprzyszłego roku albo nawet jeszcze za rok.Zarezerwuję miejsce -Casey w rzeczywistości zrobiła to przed rokiem - ale możemyodwołać rezerwację, jeśli zmienimy zdanie - co musiała zrobić.- Amoże w ogóle to nie powinno być latem, tylko wiosną lub jesienią,bo wtedy nie będzie takich tłumów.Jak myślisz, mamo? Będziemysię do tego przygotowywać?- Czy będę się dość dobrze czuła?- Oczywiście.- I będę mogła chodzić godzinami? To przecież właśnie sięrobi na wycieczkach.Pamiętasz, gdy pojechałyśmy do Waszyng-tonu? Cały czas narzekałaś, że cię bolą nogi.Casey wspominała tę wyprawę z rozgoryczeniem.- Byłam w siódmej klasie.Nie chciałam być w Waszyngtonie ztobą.Chciałam być z przyjaciółmi, którzy jechali do Waszyngtonuna szkolną wycieczkę, ale ty mi na to nie pozwoliłaś.- Ponieważ chciałam, żebyśmy były razem, Casey.Za szybkodorastałaś i wiedziałam, że będziesz spędzać z przyjaciółmi corazwięcej czasu.Poza tym nie byłam pewna, czy nie dojdzie do jakiejśrozróby, gdy pojedziesz z przyjaciółmi.Casey trudno było zaprotestować, ponieważ razem z przyja-ciółmi często brała udział w różnych szaleństwach, w dodatku toona najczęściej była przywódczynią.Uwielbiała przyjęcia z prze-szmuglowanym nielegalnie piwem, uwielbiała chodzić na filmy dladorosłych, gdy dorosła jeszcze nie była, uwielbiała takie pomysły,jak przefarbowanie włosów na zielono, by pasowały do strojówdrużyny koszykówki w szkole średniej, w tym roku, gdyreprezentacja szkoły wygrała mistrzostwa stanowe.- Uwielbiałam przeginać - powiedziała teraz - ale wiesz, o cochodziło.Testowałam, zawsze testowałam.Musiałam wiedzieć, żemnie kochasz, nawet z zielonymi włosami.Poza tym jaka byłabyprzyjemność z dorastania, gdyby nastolatki nie doprowadzałyrodziców do szału ?- Aha.To była freudowska pomyłka, moja droga.Powiedzia-łaś rodziców , w liczbie mnogiej.I o to właśnie ci przez cały czaschodziło, gdy rozrabiałaś.Nie miałaś ojca.Miałaś mi za złe, że cijakiegoś nie zapewniłam.- Nie chciałam, żebyś mi zapewniała jakiegoś.Chciałam mo-jego prawdziwego.Caroline nie odpowiedziała.Nie było do powiedzenia nic, czegoby już wielokrotnie nie mówiła - a Casey mogłaby się nawet zgo-dzić, gdyby nie to, że u niej wiele się zmieniło.- Zawsze mówiłaś, że nie wiesz, co było dla niego ważne wżyciu - powiedziała na głos.- Ale on teraz nie żyje, a jego domnależy do mnie.Mogę ci o nim opowiedzieć.Caroline się nie odezwała.- Czy wiedziałaś, że grał na fortepianie? Albo że godzinamisiadywał sam na tarasie na dachu? Albo że jego najlepszymprzyjacielem był kot? Myślę, że był samotnym człowiekiem.Wiesz, przez te wszystkie lata, kiedy miałam mu za złe, że mnieignoruje, zapewne prowadziłam szczęśliwsze życie niż on.Caroline nadal milczała.- Zmarł nagle - wyrzuciła z siebie Casey, chcąc wywołać jakąśreakcję.- Na rozległy zawał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|