[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pytanie: czy dysponuje nimi również potem?Oiol wpatrywał się w Hunta podczas jego przemowy z uporczywością w myśl Nowej Etykiety wręcz obelżywą.- Czy to oznacza - żachnął się - że wy tu usiłujecie się skontaktować z duchami zmarłych? To są te neuromonady, obca inteligencja myślni.?- Trza było wam nająć jakiegoś nekromancera - parsknął Schatzu.- Bardzo śmieszne - warknęła Vassone.- Tylko mąci im pan w głowach, Hunt.To są przecież dwa różne poziomy organizacji, i pan dobrze o tym wie.Co innego -umysł człowieka świadomy właśnie psychomemami, które są jego pamięcią, osobowością, strukturą; a co innego -neuromonada, świadoma organizacją psychomemów, zdająca sobie sprawę ze znaczenia, „treści" ich samych mniej więcej tak samo, jak my zdajemy sobie sprawę z wewnętrznej budowy tkanek naszych mięśni, czyli wcale.- Ja wiem, jak zbudowane są moje mięśnie - rzeki Schatzu.- Doprawdy? Pana mięśnie? Potrafi pan wejrzeć we własny biceps, zejść do poziomu komórkowego, odczytać go warstwami? Dysponuje pan jakimś przeznaczonym do tego celu zmysłem fizycznej introspekcji?- Dysponuję mikroskopami.Hunt postukał kłykciami w blat stolika.- Zaraz, powoli.Zapędziliśmy się w tych analogiach, niedługo wyjdą nam psychomemiczne mikroskopy elektronowe.Ja przyjmuję do wiadomości pani rozróżnienie.Ale to nie zamyka kwestii, bo jedno nie wyklucza drugiego.Co mianowicie dzieje się z umysłem człowieka po śmierci?Oiol westchnął ciężko, uniósł oczy ku niebu.- Jakbym wrócił na studia.Jakim cudem wpadliśmy w ten eschatologiczny kanał?- Zamilcz, niewierny - machnął na niego Hunt.- My tu o wzniosłych rzeczach mówimy.- Ja wiem, ja wiem - pokiwała palcem Marina.- To Czarny, piątka.„Nie moje niebo, siódma brama, hurysy czarnookie".Prawda?- Coś tam przecież widział - nacisnął Nicholas.- Monadę widział.- Więc przeczy pani?- A niby czemu przeczę?- Ciągłości umysłowej świadomości.- Tak.To jest inna forma organizacji.Gdy gaśnie mózg, ginie struktura: zostaje kupa psychomemów.One mogą przetrwać, i w istocie często się to zdarza, czasami nawet samoorganizują się lub są jednym z elementów organizacji do poziomu homeostatu myślni, exemplum nawiedzone domy, duchy miejsc kaźni - lecz wszystko to nie oznacza jakiegoś rodzaju życia pośmiertnego.Identycznie rzecz ma się z ciałem: ono przecież również nie znika w momencie śmierci, trwa, jego budulec w procesie biologicznego recyklingu wchodzi nawet w skład kolejnych homeostatycznych maszyn świata fizycznego - ale cóż z tego? Nie o to tu idzie.Przyjechały zamówione dania, w większości krwiste befsztyki.Inżynierowie memetyczni od lat z takim upodobaniem sprzęgali indukowane przez siebie trendy z memotrendami wegetarianizmu i zdrowego żywienia, że dla pokoleń Hunta i Vassone rozmyli je już doszczętnie.Tatary, strogonoffy, tłuszcze zwierzęce - znowu nie były niemodne.Chwilę trwało zamieszanie z rozdzielaniem kompletów i płaceniem, kelner łapał ich po kolei za nadgarstki i przyciskał suche wargi operatora do cashchipu wyczuwalnego pod skórą drobnym stwardnieniem.- Mmmm - potrząsnął widelcem Schatzu - ale może mi ktoś wreszcie wyjaśni ten passus o „ofiarach, stosach ofiar"? Co?- To jest smaczne - zaakcentował Hunt.Oiol zajrzał mu do talerza.- Naprawdę?Hunt zamachał, zirytowany nieporozumieniem.- Ofiary, stosy ofiar - powtórzył.- Pytanie brzmiało: czym przekupić neuromonady.Smacznym żarciem, oto czym.Pani doktor wytłumaczy w szczegółach - skinął na Vassone.- Akurat.- W każdym razie opieram się tu na jej słowach - zaznaczył Hunt.- Jakaś mała hekatombka.Najlepiej z ludzi, nie z wołów, bo ludzie mają jednak bardziej rozwinięty system nerwowy i więcej psychomemów wydalą, wyższej jakości.Oczywiście w bólu, w męce, to musi być długie, jednostajne cierpienie, aby uzyskać jednorodność i koherencję emisji - na korze pozostanie wówczas tylko jedno doznanie, skumulowany ładunek.I oczywiście w przypadku każdej z ofiar powinno być ono takie samo - stąd wymagana rytualność mordów.To będzie im smakować.Schatzu, krzywo uśmiechnięty, spojrzał na Oiola, Oiola o twarzy pozbawionej wszelkiego wyrazu, jak z lanego plastiku.- Czy Departament Obrony USA nie finansuje przypadkiem badań nad czarną magią?W dniach, które nadeszły po wizycie Bronsteina i ogłoszeniu wybuchu Wojen Monadalnych, Hunt miał nareszcie pełne ręce roboty.Przede wszystkim musiał zorganizować tę publicznie zapowiedzianą konferencję.Zwyczaj nakazywał postępować w takich razach z prawdziwie bizantyjskim rozmachem, czyli wykorzystać budżet do maksimum, przede wszystkim starając się zapewnić uczestnictwo każdego specjalisty, którego absencja mogłaby zostać potem organizatorowi wytknięta jako przyczyna niepowodzenia przedsięwzięcia.Bo też Hunt tego właśnie się spodziewał: niepowodzenia.Bogiem a prawdą nie słyszał jeszcze o takiej naradzie, konferencji, burzy mózgów czy jak to zwał - o której można by rzec, iż zakończyła się sukcesem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|