[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Może siedzi gdzieś, pijany jak bela podsunęła Lula. Może się po prostu włó-czy w okolicy. Gdzie tam.Wiedziałabym.Odszedł, mówię ci.Lula i ja wymieniłyśmy spojrzenia.Podejrzewałam, że Jackie ma rację w kwestiinędznego ciała. Zawiezmy Jackie do domu zwróciła się do mnie Lula. A potem sobie pojez-dzimy po mieście i zobaczymy, co jest do zobaczenia.Jej ton zaskoczył mnie.Aagodny i poważny.To nie ta sama Lula, która w sklepie od-grywała łowcę nagród. Możemy tak zrobić zgodziłam się. Może czegoś się dowiemy.Wszystkie przyglądałyśmy się Jackie.Nie zdradzała żadnego uczucia z wyjątkiemwściekłości z powodu utraty samochodu.Taka już była.Lula nasadziła sobie na głowę kapelusz i zapięła płaszcz. Pózniej dokończę pracę. Tylko nie wchodz w tym stroju do żadnego banku zawołała za nią Connie.Jackie wynajmowała dwupokojowe mieszkanko trzy przecznice od sklepu wujkaMo.Ponieważ byłyśmy w pobliżu, zrobiłyśmy mały skok w bok na Ferris Street i spraw-dziłyśmy, jak sprawy stoją. Nic nowego powiedziała Lula zatrzymując firebirda na środku pustej ulicy. %7ładnych świateł, nic.36Przejechałyśmy przez King i wróciłyśmy na zaułek za sklepem Mo.Wyskoczyłami zajrzałam do garażu.Nie było w nim samochodu.W mieszkaniu na pięterku nie pali-ły się światła. Tu się dzieje coś dziwnego stwierdziłam. To nie ma sensu.Lula powoli zawróciła w stronę czynszowej kamienicy Jackie.Przejechała czteryprzecznice, a potem wróciła inną ulicą.Wszystkie trzy wypatrywałyśmy samochoduJackie.Zanim dotarłyśmy do jej domu, przemierzyłyśmy spory kawał miasta, ale nie do-wiedziałyśmy się niczego nowego. Nic się nie martw powiedziała Lula. Znajdziemy twój samochód.Wracaj dosiebie, pooglądaj telewizję.Jedyna dobra rzecz, jaką można zrobić w taki dzień, to oglą-danie telewizji.Poprzyglądaj się tym babiszonom z programów.Jackie zniknęła za ścianą deszczu w dwupiętrowym domu z brązową dachówką.Nacałej ulicy stały samochody.%7ładen z nich nie był chryslerem. Jaki on jest? zwróciłam się do Luli. Stary Jackie? Nic specjalnego.Pojawia się i znika.Sprzedaje towar. Jak się nazywa? Cameron Brown.Ksywa Zgniłek.To ci chyba coś mówi. Czy mógł uciec z jej samochodem? W każdej chwili. Lula ruszyła w dalszą drogę To ty jesteś łowcą nagród, i coteraz? To samo.Pojezdzimy trochę.Rozejrzymy się tam, gdzie Brown lubił się pojawiać.Po dwóch godzinach Lula pomyliła w deszczu ulice i zanim zdołałyśmy się zoriento-wać, znalazłyśmy się nad rzeką, w osiedlu wysokościowców. To już zaczyna być nudne powiedziała. Nie dość, że wypatruję sobie oczyszukając jakiegoś głupiego grata, to jeszcze się zgubiłam. Nie zgubiłyśmy się zaprotestowałam. Jesteśmy w Trenton. Tak, ale jeszcze nigdy tu nie byłam.Czuję się głupio wśród budynków, na którychnie ma graffiti.No, spójrz tylko.Nie ma dykty w oknach.Nie ma śmieci w rynsztokach.Nie ma czarnych braci sprzedających różności.Nie rozumiem, jak można żyć w takimmiejscu. Skrzywiła się i skręciła na parking. Wracam oznajmiła. Jadę do biu-ra.Podgrzeję resztę hot dogów i zajmę się pracą.Nie miałam nic przeciwko temu, ponieważ jazda w ulewnym deszczu po ponurychokolicach i tak nie należała do moich ulubionych rozrywek.Lula przejechała wzdłuż szeregu samochodów i nagle tuż przed nami pojawił sięchrysler.Obie wytrzeszczyłyśmy na niego oczy.Pracowicie objechałyśmy każdą ulicę i zaułek,a tu proszę, samochód stoi sobie w najbardziej nieprawdopodobnym miejscu.37 Oż ty w mordę powiedziała Lula.Przyjrzałam się budynkowi, do którego przylegał parking.Osiem pięter.Wielki klo-cek z cegieł, termoizolacyjne okna. Tak jakby mieszkalny.Lula skinęła głową; zainteresowałyśmy się bliżej chryslerem.Nie rwałyśmy się spe-cjalnie do działania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|