[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak dobrze, że jest Rachel - ktoś, kto nie tonie i nie pozwala utonąć.Właśnie szedł na spotkanie z nią.Jego układ z Rachel był dziwny, a w każdym razie wedle jego standardów, bo pewnie nie wedle miarek Davida Cronenberga czy tego, kto napisał The Wasp Factory.Dziwne było to, że chociaż spotykali się już od paru tygodni, nigdy nie doszło do czegoś więcej.Ten temat po prostu ani razu się nie pojawił.Will był niemal pewny, że Rachel go lubi, zawsze cieszyła się na jego widok, nigdy też nie brakło im tematów do rozmowy, z drugiej strony był bardziej niż pewny, że ją lubi, cieszył się na jej widok, chciał być z nią już do końca życia, a nie potrafił na nią patrzeć, by źrenice mu się nie rozszerzały do komicznych - jak przypusz - J czał - rozmiarów.Słusznie jednak byłoby powiedzieć, że lubili się na odmienne sposoby.(Zdumiewające było to, że pojawiała się w nim odruchowa chęć pocałowania jej, ilekroć powiedziała coś interesującego, co Will uważał za zdrowy objaw - nigdy dotąd podobny impuls nie pojawiał się z takiego powodu - na co jednak Rachel zaczęła patrzeć nieco podejrzliwie, chociaż - jak przypuszczał - nie orientowała się, co się dzieje.Z humorem, pasją i błyskotliwością opowiadała o Alim, muzyce czy swych ilustracjach, on zaś pogrążał się w jakichś wizjach przede wszystkim romantycznych, nawet jeśli miały podtekst seksualny, a gdy urywała, pytając, czy jej słucha, potwierdzał z żywością, która raczej sugerowała, iż śmiertelnie się nudził.Był w tym jakiś podwójny paradoks, gdyż oto zachwycał się rozmową z Rachel do tego stopnia, że: a) oczy zachodziły mu mgłą; b) nader chętnie by jej przerwał, zamykając jej usta swoimi.Rzecz nie przedstawiała się dobrze i coś z tym trzeba było zrobić, nie miał jednak pojęcia co, jako że nigdy dotąd nie znalazł się w podobnej sytuacji).Przyjaźń z kobietą właściwie całkiem mu odpowiadała, ale nadal czuł się jakoś nieswojo, gdy na przykład w trakcie spotkania z Rachel uświadamiał sobie, że po raz pierwszy utrzymuje kontakty z niewiastą bez nieodzownej potrzeby przespania się z nią.Czy właściwie inaczej: chciał spać z Rachel, nawet bardzo, ale nie był pewien, czy przez następne dziesięć lub dwadzieścia lat - ile mogły trwać przyjaźnie z kobietami - zniesie wysiadywanie na sofie i słuchanie naładowanej mimowolnym erotyzmem opowieści o problemach z rysowaniem myszy.A ściśle mówiąc, nie był pewien, czy zniosą to jego źrenice.Nie zaczną w końcu boleć? Był niemal pewien, że całe to rozszerzanie i zwężanie nie wyjdzie im na dobre, ale dopiero w ostateczności wspomniałby Rachel o bólu oczu; może nawet zdecydowałaby się z nim przespać, gdyby uznała, iż istotnie grozi mu ślepota, niemniej jednak wolałby znaleźć bardziej konwencjonalną i romantyczną drogę do jej łóżka.Czy też do swojego.Gdyby już miało do tego dojść, to naprawdę obojętne, w czyim łóżku.Tyle że nie dochodziło.Aż wreszcie się zdarzyło pewnego wieczoru, bez żadnych wyraźnych zapowiedzi, chociaż z perspektywy czasu nasunęło mu się kilka dość niepokojących spostrzeżeń.W jednej chwili rozmawiali, w następnej się całowali, a w jeszcze następnej prowadziła go po schodach jedną ręką, podczas gdy drugą rozpinała dżinsową koszulę.Najciekawsze, że nie było żadnej atmosfery seksu - przynajmniej on żadnej nie wyczuwał: po prostu wpadł do przyjaciółki, gdyż czuł się marnie.Oto i pierwsza z niepokojących obserwacji: skoro do seksu doprowadziła sytuacja, w której on nie wyczuwał żadnych erotycznych elementów, to znaczy, że kiepsko był wyczulony na seks.Jeśli w efekcie najwyraźniej pozbawionej treści erotycznych rozmowy piękna kobieta zaczyna cię ciągnąć do sypialni, po drodze rozpinając bluzkę, to znaczy, że coś musiałeś przeoczyć.Mieli trochę szczęścia, na co również nie zwrócił od razu uwagi: nie było Alego, który miał przenocować u szkolnego kolegi.Gdyby Rachel zwierzyła mu się kiedyś wcześniej, że jej syn ma wyraźny kompleks Edypa, jego nieobecność na pewno by go zaalarmowała, dzisiaj jednak nawet tego nie zauważył.Poszli do kuchni, Rachel robiła kawę, a zanim woda się zagotowała, on już zdążył wprowadzić ją w problem Fiony, Marcusa i zasadniczego pytania: "Po co".- Po co? - powtórzyła Rachel.- O rany.- I tylko nie odpowiadaj mi: Ali.Ja nie mam Alego.- Ale masz Marcusa.- Trudno w nim upatrywać jakiś cel czy sedno życia.Wiem, że to okropne tak mówić, ale to prawda.Poznałaś go.- Jest może odrobinę zakręcony, ale uwielbia cię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl