[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, kiedy zaczyna-liśmy się całować, chciałem, żeby to trwało wiecznie.Nasze usta były chyba dla siebie325 stworzone.Jak często można coś takiego powiedzieć? Jak często znajduje się kogoś,czyje usta idealnie pasują do twoich? Powiem wam, jak często  tylko raz w życiu.Na świecie jest wielu miłych ludzi, miliony ludzi, w których można się zakochać.Ale jest tylko jedna osoba, której usta idealnie pasują do twoich.I mimo tego wszystkiego, co zdarzyło się pózniej, nadal w to wierzę.Naprawdę.* * *Nad ranem obserwowałem ją, jak spała, szczęśliwy, że leży po mojej stronie łóżka,szczęśliwy, że tak mało wie o moim dawnym życiu, że nie zajęła automatycznie miejscaGiny.Zapadłem w sen, wiedząc, że coś się między nami zaczęło, że teraz tylko od naszależy, po której stronie łóżka będzie spało każde z nas.A potem Cyd obudziła się z krzykiem.* * *To był tylko Pat.326 Obudzony pewnie przez wracających pod koniec sobotniej nocy do domu, awan-turujących się pijaków, wytoczył się ze swojego łóżka, po czym praktycznie się niebudząc, wlazł do mojego i zarzucił nogę na biodro Cyd, która zerwała się, jakby ktośkopnął twardym buciorem w okno.Obróciła się do mnie, chowając twarz w dłoniach. O Boże.myślałam.sama nie wiem, co sobie pomyślałam.Widziałam ciebie.Ale czułam kogoś innego.Objąłem ją ramieniem, próbując uspokoić.Pat spał jak zabity po jej stronie łóżka,z otwartymi ustami i obiema rękoma nad głową.Okrągłą gładką buzię miał odwróconąod nas, ale wciąż trzymał jedną nogę na Cyd. Nic mi nie jest, nic mi nie jest  powiedziała tonem, który świadczył o czymśwręcz przeciwnym, po czym delikatnie zdjęła z siebie jego nogę i przesunąwszy sięnade mną, wstała z łóżka.Myślałem, że poszła do łazienki, ale kiedy nie wracała przez pięć minut, poszedłemjej szukać.Siedziała przy kuchennym stole w podkoszulku, który musiała znalezć wkoszu na bieliznę.327 Usiadłem obok i wziąłem ją za ręce.Pocałowałem w usta.Miękko, ze złączonymiwargami.Miałem ochotę całować ją na wszystkie możliwe sposoby. Przepraszam, że cię wystraszył  powiedziałem. Czasami to robi.To znaczywłazi do mojego łóżka.Powinienem cię ostrzec. Nic się nie stało. Jesteś pewna? Potrząsnęła głową. Niezupełnie. Posłuchaj, naprawdę mi przykro, że tak cię wystraszył.Postaram się, żeby to sięwięcej nie wydarzyło.Założę zamek w jego drzwiach.Będę go wiązał.Albo. Nie chodzi o Pata  stwierdziła. Chodzi o nas. Co masz na myśli? Przecież tak naprawdę w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Oczywiście, że rozmawialiśmy.Opowiedziałem ci o Ginie.Ty opowiedziałaś mio tym facecie, który lubi bambus.O tym, który nie okazał się Rhettem Butlerem.Dużo ze sobą gadaliśmy.Wszystkiesmutne historie mamy już za sobą.328  To przeszłość.Chodzi mi o to, że nie rozmawialiśmy o terazniejszości.Nie wie-my, czego chce to drugie.Lubię cię, Harry.Jesteś zabawny i jesteś słodki.Jesteś dobrydla swojego syna.Ale nie wiem, czego ode mnie oczekujesz. Niczego od ciebie nie oczekuję. To nieprawda.Oczywiście, że czegoś oczekujesz.Tak jak każdy, kto zaczynasypiać z drugą osobą, trzyma ją za rękę w pięknych budynkach, rozmarza się nad kawą itak dalej.Każdy czegoś oczekuje.Ale nie wiem, czy oczekujemy od siebie tego samego. Co chcesz przez to powiedzieć? Na przykład.czy chcesz mieć więcej dzieci? Jezu.Dopiero pierwszy raz się ze sobą przespaliśmy. Daj spokój, Harry.Przecież w głębi serca dobrze wiesz, czy chcesz mieć więcejdzieci.To znaczy, niekoniecznie ze mną.Z kimkolwiek.Przyjrzałem się jej.Tak się złożyło, że ostatnio wiele o tym myślałem. Chcę więcej dzieci, jeśli osoba, z którą będę je miał, zostanie ze mną na zawsze.Rozumiesz? Ale nikt nie zagwarantuje ci, że zostanie z tobą na zawsze.329  Nie szkodzi.Tego właśnie pragnę.Nie chcę przez to wszystko ponownie prze-chodzić.Nie chcę znowu oglądać bólu i rozczarowania sprawianego dziecku, które ani oto nie prosiło, ani na to nie zasługuje.Nie chcę przez to ponownie przechodzić z Patemi nigdy mnie to nie spotka, rozumiesz? Z żadnym moim dzieckiem. Brzmi to bardzo szlachetnie  stwierdziła. Ale tak naprawdę wcale takienie jest.To po prostu twoja klauzula niewykonalności.Chcesz mieć więcej dzieci, lecztylko pod warunkiem, że będziesz miał zagwarantowane szczęśliwe zakończenie.TylkoWalt Disney może ci zagwarantować szczęśliwe zakończenie, Harry.I ty świetnie otym wiesz.Nikt nie może ci dać tego rodzaju gwarancji.W związku z czym.no niewiem.pewnie wszystko zostanie po staremu.Nie podobał mi się kierunek, w którym to zmierzało.Chciałem się znowu całować,chciałem ją oglądać pogrążoną we śnie.Chciałem, żeby pokazywała mi piękne budynki,o których istnieniu nie miałem najmniejszego pojęcia.No i popływać z nią łódką.nadal byliśmy przecież umówieni na łódki. Po upadku poprzedniego małżeństwa nie możesz po prostu przenieść swojegouczucia na inną kobietę, Harry.Nie możesz tego zrobić, nie zastanawiając się przez330 chwilę, czego chcesz.Czego oczekujesz.Bo jeśli tego nie zrobisz, za kolejne siedem latznajdziesz się dokładnie w tym samym punkcie, do którego doszedłeś z Giną.Lubię cię,a ty lubisz mnie.I to jest wspaniałe.Ale nie wystarczy.Musimy być pewni, że chcemytego samego.Jesteśmy za starzy na grę w chowanego. Nie jesteśmy za starzy  zaprotestowałem. Na nic. Za starzy na grę w chowanego  powtórzyła. Kiedy ma się dziecko, jest sięna to za starym.Co ona wiedziała o posiadaniu dzieci? Muszę iść do domu  powiedziała, wstając. A co z naszą przejażdżką po jeziorze? Przejażdżka po jeziorze może poczekać. Rozdział 24 To facet z dzwoneczkami  stwierdziła Peggy.Siedziała na podłodze, układając figurki z Gwiezdnych wojen, bawiąc się w jakąśdziwną rodzinną grę, w której Darth Vader i księżniczka Leia założyli dom w Soko-le Milenium i wieczorami próbowali skłonić Harrisona Forda, żeby poszedł wcześniejspać.Pat stał z potężnymi słuchawkami na uszach na sofie, kołysząc się, pomrukując,przewracając oczyma i słuchając kasety Sally.332  Zbliża się facet z dzwoneczkami  dodała Peggy, nie zwracając się do nikogow szczególności i tajemniczo się uśmiechając.Z początku nie miałem pojęcia, o czym mówi.A potem usłyszałem to, co jej pię-cioletni słuch wychwycił o wiele wcześniej od moich sfatygowanych starych uszu dobiegające gdzieś z daleka dzwonki, które odbijały się echem po całej okolicy.Nie słychać w nich było tępej natarczywości kościelnych dzwonów.Brzmiało wnich coś czułego, taniego i nieoczekiwanego  stanowiły bardziej zaproszenie aniżelinakaz.Pamiętałem naturalnie te dzwonki z własnego dzieciństwa, z jakiegoś powodu jed-nak zawsze dziwiłem się, że jeszcze je słyszę.Lodziarz wciąż tam był, wciąż krążyłpo osiedlu, wciąż kusił dzieciaki, żeby przestały się bawić, wyszły na ulicę i napchałyswoje małe szczęśliwe buzie cukrem i mlekiem. Facet z dzwoneczkami  powtórzyła Peggy.Udałem, że jej nie słyszę, i ponownie pochyliłem się nad papierami, które leżałyna stoliku od kawy.Tego dnia Peggy w ogóle tu miało nie być.To nie było jedno zpopołudni, kiedy przychodziła do nas po szkole razem z Patem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl