[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co z nimi? - zapytała- No, są inne.właśnie zauważyłem.- Oczywiście, że są inne.Chyba nie spodziewałeś się, że zachowam te kły, które przyprawił mi Malfoy?- Nie, miałem na myśli, że są inne od tych zanim rzucił na ciebie to zaklęcie.one są.proste i.i normalnego rozmiaru.Hermiona nagle uśmiechnęła się bardzo szeroko i także Harry to dostrzegł: był to zupełnie inny uśmiech od tego, który pamiętał.- No.kiedy poszłam do Pani Pomfrey, żeby je skurczyć, ona podała mi lusterko i powiedziała, żeby ją zatrzymać, kiedy wrócą do swojego kształtu.i ja po prostu.pozwoliłam jej trochę przeholować.- uśmiechnęła się jeszcze szerzej - Mama i tata nie będą zachwyceni.Próbowałam przekonać ich, żeby mi je skrócili od lat, ale oni chcieli, żebym nosiła aparat.Wiecie, są dentystami, nie wierzą, żeby zęby i magia mogły.patrzcie! Pigwidgeon wrócił!Maleńka sówka Rona jak szalona okrążała lodowe sople, z kawałkiem pergaminu przywiązanym do nogi.Przechodzący ludzie pokazywali na nią palcami i śmieli się, a grupka przechodzących trzecioklasistek zatrzymała się i zawołała - Och, spójrzcie na tą słodką sówkę! Czy nie jest śliczna?- Głupi, mały upierzony git (?) ! - syknął Ron, podbiegając na górę po schodach i chwytając Pigwidgeona - Masz przynosić listy prosto do adresata! Nie latasz gdzie popadnie, pokazując się wszystkim!Pigwidgeon huknął radośnie, z głową wystającą z zaciśniętej dłoni Rona.Trzecioklasistki wyglądały na zszokowane.- Spadać stąd! - warknął na nie, wymachując pięścią z Pigwidgeonem, który huknął jeszcze radośniej, kiedy Ron podniósł go do góry - Masz.weź go, Harry.- dodał Ron przyciszonym głosem, kiedy zgorszone trzecioklasistki wreszcie sobie poszły.Odwiązał list Syriusza od nogi Pigwidgeona, Harry schował go do kieszeni i razem pospieszyli do Wieży Gryffindoru.Wszyscy w pokoju wspólnym byli zbyt zajęci, żeby zwracać uwagę na to, co robią inni.Harry, Ron i Hermiona usiedli samotnie przy ciemnym oknie które właśnie pokrywało się śniegiem, a Harry przeczytał:Drogi Harry,Gratulacje za pokonanie smoka, ktokolwiek włożył Twoje zgłoszenie do Czary Ognia, nie powinien czuć się teraz zbyt dobrze! Miałem zamiar zaproponować Zaklęcie Conjunctivitusa, skoro oczy smoka są jego najsłabszym punktem.- Dokładnie to zrobił Krum! - szepnęła Hermiona.ale Twój sposób był lepszy, jestem pod wrażeniem.Ale nie spoczywaj na laurach, Harry.Przed Tobą ciągle jeszcze dwa zadania; ktokolwiek wrobił Cię w ten turniej będzie miał jeszcze mnóstwo okazji do zrobienia Ci krzywdy.Miej oczy otwarte - szczególnie, jeśli osoba, o której rozmawialiśmy jest w pobliżu - i trzymaj się z dala od kłopotów.Będę w kontakcie, ciągle chcę słyszeć o wszystkich niezwykłych zdarzeniach.Syriusz.- Brzmi zupełnie jak Moody - powiedział cicho Harry, składając list i wrzucając go do kieszeni - „Nieustanna czujność!” On chyba myśli, że chodzę z zamkniętymi oczami, obijając się o ściany.- Ale on ma rację, Harry - przerwała Hermiona - ciągle masz jeszcze dwa zadania.Naprawdę powinieneś zająć się tym jajem, no wiesz, zacząć myśleć, co to znaczy.- Hermiono, ma na to wieki! - warknął Ron - Chcesz zagrać w szachy, Harry?- Tak, chętnie - odparł Harry.Po chwili, widząc minę Hermiony, dodał - Daj spokój, niby jak mam się skoncentrować w tym hałasie? Nie usłyszałbym nawet tego jaja.- Och, rzeczywiście - prychnęła i usiadła, by oglądać ich partię szachów, rozgrywaną kompletem Rona, z niezwykle odważnymi pionami i bardzo gwałtownym gońcem.* * *Harry nagle obudził się rano w Boże Narodzenie.Zastanawiając się, co spowodowało jego nagły powrót do rzeczywistości, otworzył oczy i zobaczył coś z bardzo dużymi, okrągłymi, zielonymi oczami gapiącymi się na niego z ciemności, z tak bliska, że stykali się nosami.- Zgredek! - wrzasnął Harry, odskakując od skrzata i prawie spadając z łóżka - Nie rób tego więcej!- Zgredek przeprasza, sir! - zaskrzeczał Zgredek z niepokojem, odsuwając się ze swoimi długimi palcami przyciśniętymi do ust - Zgredek chciał tylko życzyć Harremu Potterowi „wesołych świąt” i przynieść mu prezent, sir! Harry Potter mówił, że Zgredek może w każdej chwili przyjść i go zobaczyć!- w porządku - powiedział Harry, nadal oddychając szybciej niż zwykle, choć jego puls wrócił już do normy - Tylko.tylko następnym razem szturchnij mnie albo coś, nie pochylaj się tak nade mną.Harry odsunął zasłony swojego łóżka, wziął okulary z nocnego stolika i włożył je na nos.Jego krzyk obudził Rona, Seamusa, Deana i Neville'a.Wszyscy, zaspani i rozczochrani, wystawili głowy przez szpary między swoimi zasłonami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl