[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Gwiezdne Ostrze otworzył na chwilę oczy, spostrzegł go i spróbował przemó-wić.Nie potrafił; usta ścisnęły się z bólu. Próbuj dalej naciskał Lodowy Cień. Próbuj, już to prawie mam.Szukał korzeni wpływu i sposobu jego odwrócenia.Nie było to łatwe zadanie, boZmora Sokołów nie zablokował woli Gwiezdnego Ostrza, tylko ją zmienił; trzebabyło teraz odnalezć te zmiany i nastawić je, jak nastawia się zwichnięte stawy.Mroczny Wiatr padł na kolana przy ojcu i wziął zranioną rękę w dłonie; krewprzeciekała przez założony w pośpiechu bandaż, ale ojciec uśmiechnął się lekko. Stałeś się moim wrogiem wyszeptał. Sprawiłem, żebyś mnie niena-widził, byś postępował odwrotnie, niż ci powiem.A potem, kiedy M-M. Mornelithe pomógł mu syn. Kiedy on zmienił moje myśli tak, że przestały być moimi własnymi, wie-działem, iż będzie chciał, żebyś wrócił do magii.Gdybyś to zrobił, dopadłby cięw końcu, krew z mojej krwi. Prawie mu się udało mruknął Mroczny Wiatr i powtórzył to, co powie-działa Nyara.189 Jedynym sposobem, jaki mogłem wymyślić, było trzymanie cię z dalekaode mnie.Im bardziej pod jego wpływem naciskałem na ciebie, tym bardziej tyodrzucałeś magię.A kiedy już.moje myśli nie były moje.byłeś bezpieczny. Spojrzał na niego przez łzy. Czy mi.wybaczysz? Oczywiście, że tak. Mroczny Wiatr mrugnął kilkakrotnie i wziął głębokioddech.Spojrzał na Lodowy Cień. Jak ci idzie? Dopiero co zacząłem odparł zapytany. To potrwa dłużej.Może łajda-kowi udało się założyć wszystkie blokady w parę dni, ale miał czas i możliwości.Będziemy musieli ciągle trzymać go pod osłoną. Może w dawnych warsztatach? zasugerował Mroczny Wiatr. Odkądnie ma żadnych uczniów, stoją puste, a mają silne bariery.Najlepsze, jakie mamy. To dlatego nie mogłem tam chodzić wyszeptał Gwiezdne Ostrze.Ptak mi nie pozwalał. Czyli nie musimy się przejmować, czy wytrzymają, prawda? Chciałpuścić rękę ojca, ale ten zacisnął palce pomimo bólu, jaki na pewno odczuwał. Zaczekaj wychrypiał Jutrzenka.Mroczny Wiatr zamarł.Lodowy Cień zadał pytanie, którego on nie mógł wy-artykułować. Co z Jutrzenką? Przecież nie żyje. Nie powiedział Gwiezdne Ostrze z naciskiem. Nigdy nie znalezliśmywięz-ptaka, ale znak M-M.jego znak był na jej ciele.Myślę, że.że uwięził jąw jego ciele.%7łyje, ale jest bezbronna.Kolejna zabawka.To go bardzo. jegotwarz zmroczniała od wspomnień -.bardzo uraduje dokończył.ROZDZIAA DWUDZIESTYPIERWSZYELSPETHPod błękitnym niebem Równiny osiem kopyt wybijało szaleńczy rytm; wy-sokie trawy smagały Towarzyszy po bokach i pęcinach.Elspeth zaryzykowałaspojrzenie w tył i zobaczyła, że stado zamazanych brązowych kształtów w oddalizbliżyło się; nie mogła powiedzieć na pewno o ile, bo widziała tylko niewyraznecienie i poruszaną trawę.Nagle jedna z bestii wyskoczyła w górę i wystawiła łeb.Nie miała już wątpliwości. Doganiają nas! krzyknęła do Skifa.Obrócił się, a potem pochylił bar-dziej nad karkiem Cymry, próbując zmniejszyć opór powietrza.Zrobiła tak samo.Towarzysze biegły najszybciej, jak mogły, czyli naprawdę bardzo, bardzoszybko.Ziemia przemykała pod ich kopytami tak, że patrzenie na nią przyprawia-ło o mdłości.Nie mogła sobie wyobrazić, w jaki sposób stwory potrafią dotrzymaćim kroku; już sam galop Towarzyszy wydał się niemal nieprawdopodobny.Co to jest? spytała Gwenę.Ta skuliła uszy.Nie wiem odpowiedziała. Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Potspływał jej strumieniami z boków, a wodze uderzały Elspeth w twarz.A ja tak wtrącił się miecz. Te cholerstwa to jakieś magiczne wytworyadepta.Pewnie potrafią tylko biegać.Elspeth nerwowo się obejrzała.Przywódca stada znów wyskoczył nad trawyi tym razem dokładnie zobaczyła jego głowę otwarta paszcza z wywieszonymjęzorem, pełna bardzo dużych i bardzo ostrych zębów.No, biegać i zabijać przyznała Potrzeba. Co nie zmienia faktu, że nigdyprzedtem czegoś takiego nie widziałam; to je czyni dwakroć bardziej niebezpiecz-nymi, bo nie wiem, do czego są zdolne. Wielkie dzięki mruknęła Elspeth.Wpatrywała się w dal żałując, że niemoże użyć lunety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|