[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż pozostaje, jeśli to odjąć? Trochę szumu w głowie, ucisku w skroniach,dudnienia w piersi, nieco dygotania kolan i innych chaotycznych poruszeń.Potrzebujesz, z kolei, owego szumu,ucisku, dudnienia czy dygotania? Bynajmniej, mój drogi! A jeśli i z tego zrezygnować, co wtedy zostanie? Niecomyślowej gonitwy, te wyrazy, jakże podobne do przekleństw, którymi w duchu obsypujesz mnie, twegoprzyjaciela, jak również duszący cię gniew i mdłości budząca trwoga.Potrzebowałżebyś, pytam na koniec, tegostrachu wstrętnego i bezsilnej wściekłości? Oczywiście, że i to ci na nic.Jeśli przeto odejmiemy i owe uczuciazbędne, nie pozostanie już nic, ale to nic, powiadam, zero i tym właśnie zerem, to jest stanem wiekuistejrównowagi, trwałego milczenia i doskonałego spokoju pragnę cię, jako prawdziwy przyjaciel, obdarzyć! Ależ ja chcę żyć!  ryknął Automateusz. Chcę żyć! %7łyć!! Czy słyszysz?! A, to już mowa nie o tym, czego doznajesz, ale czego sobie życzysz  odparł spokojnie Wuch. Pragnieszżyć, to jest posiadać przyszłość, która staje się terazniejszością, do tego bowiem sprowadza się przecież życie.Niczego więcej w nim nie ma.Otóż żyć nie będziesz, bo nie możesz, jakeśmy już ustalili.Rzecz w tym tylko, wjaki sposób przestaniesz żyć  podczas długich męczarni czy też lekko, kiedy, wciągnąwszy jednym haustemwodę. Dosyć! Nie chcę! Precz! Precz!!!  krzyczał z całych sił Automateusz, podskakując na miejscu zzaciśniętymi kułakami. A to co znowu?  odparł Wuch. Mniejsza nawet o tę obrazliwą formę rozkazu, która kojarzy mi sięnieodparcie z wypowiedzeniem przyjazni, ale jak możesz wyrażać się tak nierozumnie? Jak możesz wołać domnie  precz"? Czy ja mam nogi, na których mógłbym sobie odejść? Czy choćby ręce, by na nich się odczołgać?Przecież wiesz doskonale, że tak nie jest.Jeśli chcesz się mnie pozbyć, bądz łaskaw wyjąć mnie z ucha, które,zapewniam, wcale nie jest najmilszym miejscem na świecie i porzuć mnie gdziekolwiek! Dobrze!  wrzasnął zapamiętały w gniewie Automateusz. Zaraz to zrobię!  Lecz próżno szperał idłubał w uchu, dobierając się tam palcem.Przyjaciel jego zbyt dokładnie został wciśnięty w głąb i żadną miarąnie mógł go wydobyć, chociaż trząsł na wszystkie strony głową jak szalony. Zdaje się, że nic z tego  ozwał się Wuch po dobrej chwili. Wygląda na to, że nie rozłączymy się,chociaż nie jest to ani po twojej, ani po mojej myśli.Jeśli tak, to z faktem tym należy się pogodzić, fakty bowiemto mają do siebie, że racja jest zawsze po ich stronie.Dotyczy to, nawiasem mówiąc, także twego obecnegopołożenia.Pragniesz mieć przyszłość i to za wszelką cenę.Wydaje mi się to nieroztropne, ale niech i tak będzie.Pozwól więc, abym ci tę przyszłość odmalował w grubszym zarysie, znane boyiem lepsze jest zawsze odnieznanego.Gniew, który miota tobą obecnie, rychło ustąpi miejsca poczuciu bezsilnej rozpaczy, tę zaś, poszeregu tyluż gwałtownych, co daremnych wysiłków odkrycia ratunku, zastąpi z kolei bezmyślne otępienie.Tymczasem potężny skwar słoneczny, który nawet mnie dochodzi w tym zacienionym miejscu twej osoby,będzie, zgodnie z nieubłaganymi prawami fizyki i chemii, wysuszał coraz bardziej całe twoje jestestwo.Najpierw ulotni się smar twoich stawów i przy każdym najmniejszym poruszeniu będziesz zgrzytał i skrzypiałokropnie, mój biedaku! Następnie, gdy czerep rozpali ci się od żaru, zobaczysz wirujące kręgi rozmaitych barw,ale nie będzie to podobne bynajmniej do oglądania tęczy, ponieważ. Zamilknij wreszcie, ty, męczyduszo!  wykrzyknął Automateusz. Wcale nie chcę słyszeć, co się ze mnąstanie! Milcz i nie odzywaj się, rozumiesz?!  Nie potrzebujesz tak krzyczeć.Wiesz doskonale, że dochodzi mnie każdy twój najsłabszy szept.A więc niechcesz znać mąk swej przyszłości? Z drugiej strony pragniesz ją mieć? Cóż za nielogiczność! Dobrze, wobectego zamilknę.Zaznaczę tylko, że postępujesz niewłaściwie, koncentrując na mnie swój gniew, zupełnie jakgdybym to ja był winien twemu godnemu pożałowania położeniu.Sprawcą nieszczęścia była, jak wiesz, burza,ja zaś jestem twym przyjacielem i uczestniczenie w oczekujących cię mękach, cały ów porozdzielany na aktyspektaki cierpień i konania już teraz sprawia mi, w antycypacji, rzetelną przykrość.Strach ogarnia mię doprawdyna myśl, co będzie, kiedy olej. A więc nie chcesz zamilknąć? Czy też nie możesz, ty, obrzydły potworze?!  zaryczał Automateusz i palnąłsię w ucho, w którym tkwił jego przyjaciel. O, gdybym " miał tu, pod ręką, bodaj gałązkę jakąś czy kawałekpatyka, którym mógłbym cię wydłubać, natychmiast uczyniłbym to i roztrzaskał cię pod obcasem! Marzysz o tym, aby mnie zniszczyć?  rzekł zasmucony Wuch. Zaiste, nie zasługujesz ani na elektro-przyjaciela, ani na żadną inną, po bratersku współczującą ci istotę!Automateusz uniósł się z kolei nowym gniewem i tak się kłócili, przepierali i argumentowali, aż minęło południei biedny robot, osłabły od krzyków, podskoków i wymachiwania pięściami, opadłszy z sił, spoczął na głazie i odczasu do czasu wydając tylko pełne beznadziei westchnienia, wpatrywał się w pustkę oceanu.Parę razy wziąłrąbek wyglądającej zza widnokręgu chmurki za dym parowca, ale złudzenia owe rozpraszał Wuch w samymzarodku, przypominając o szansie jednego do czterystu tysięcy, co znów do skurczów rozpaczy i gniewuprzywodziło Automateusza, tym bardziej że za każdym razem Wuch, jak się okazywało, miał słuszność.Wreszcie zapadło między nimi długie milczenie.Rozbitek wpatrywał się teraz w dłuższe już cienie skał,dotykające białego piasku plaży, gdy Wuch ozwał się: Czemu nic nie mówisz? Czy może latają ci już przed oczyma te kręgi, o których wspomniałem?Automateusz nie raczył nawet odpowiedzieć. Aha!  monologował Wuch. Więc nie tylko kręgi, ale, według wszelkiego prawdopodobieństwa, także iowo bezmyślne odrętwienie, które tak precyzyjnie udało mi się przewidzieć.Dziwna rzecz, doprawdy, jaknierozumnym stworzeniem jest istota rozumna, zwłaszcza przyciśnięta okolicznościami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl