[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale czy zdoła się przedostać na drugą stronę bez ta­lizmanu Irielle?No cóż, skrzywił się, jeśli zawiodą wszystkie sposoby, będę mógł się zawsze włamać do gabinetu Garnocka i ukraść talizman.Jak Garnock mógł go nazywać zwy­kłym kamieniem? Wystarczyło odłamać kawałek grani­tu na dziedzińcu uniwersytetu i zanieść mu, a nie za­uważyłby różnicy!Sterczenie na ulicy i posępne wlepianie wzroku w drzwi pralni nie przyniesie chyba żadnych rezulta­tów.Jeśli rzeczywiście chciałby tu siedzieć dzień i noc, aż Dom na Rozstajach znów się pojawi, glinom mogło­by się to nie spodobać.W Berkeley ciągle obowiązywa­ło prawo karzące za włóczęgostwo.Nie było wprawdzie ściśle egzekwowane, ale istniało.Jeśli spróbowałby wysiedzieć tu na chodniku przez czterdzieści osiem go­dzin bez przerwy, okazałoby się, że jednak służby strze­gące porządku istnieją i pracują.Tak czy inaczej, po­mysł siedzenia dwa lub trzy dni jest chyba nie do końca wykonalny.pomyślał o sobie ironicznie pierwszy raz, odkąd wyszedł z restauracji i trzasnął drzwiami.Wytrzymałby pewnie bez jedzenia, gdyby musiał, ale prze­cież nie uniknąłby wyskoczenia na chwilę do greckiej restauracji po szklankę wody, aby ugasić pragnienie.Ponadto wcześniej czy później trzeba by się umyć, a w ten sposób szanse malały.Dom na Rozstajach mógł się pojawić na chwilę i zniknąć, podczas gdy on siedziałby w toalecie.Oparł się plecami o ścianę i rozważał możliwe warianty działania.Mógł wrócić do restauracji, pogodzić się z Sally, wziąć ją w góry Siewa, żeby w końcu pogadała z wujem Stanem.Właśnie teraz otwarte, górskie przestrzenie dobrze by mu zrobiły.Może tam łatwiej byłoby ją prze­konać.Mógł wrócić do mieszkania Amy Brittman, wedrzeć się siłą i przekazać przez nią wiadomość dla Pentarna.Pentarn proponował mu przecież umożliwienie swo­bodnych podróży przez Bramy w tę i z powrotem.Pew­nie zdołałby powstrzymać niecne zamiary Pentarna wo­bec Alfarów i przestrzec ich na czas.Nie.To już byłoby wyjście ostateczne.Pentarn wy­dawał się wystarczająco przychylny dla Fentona, ale nie należało mu zbytnio ufać.Cam mógł wtargnąć do laboratorium Garnocka i za­żądać zwrotu talizmanu, który doktor upracie nazywał aportem.Robiło się późno, zmierzchało.Fenton dygotał z zim­na.Jakaś młoda para, która właśnie wyszła z piwnicy Larry'ego Blake'a, przyglądała się podejrzliwie włóczę­gom.Fenton zdał sobie sprawę, że w ich odczuciu z pewnością jest jednym z nich.Chwilę później zauważył mężczyznę zmierzającego w jego stronę.Miał długie włosy zaplecione w indiań­ski warkoczyk, a jego chude policzki były pokryte ta­tuażami.Zbliżywszy się do Fentona mruknął pod no­sem:- Czego pragniesz, przyjacielu, czym ci dogodzić? Trawka z Kuby? Czyściutka, nie ma lepszej, gwarantuję.Fenton odruchowo zaprzeczył kiwnięciem głowy.- Nie używam przyjacielu, przykro mi.- Nie wpycham niczego rzeczywiście ostrego, ale mógłbym cię skojarzyć z człowiekiem od kwasu.- Przykro mi, zupełnie nie moja działka.- Fenton uzmysłowił sobie, że nie uwolni się od handlarza, jeśli natychmiast się stąd nie wyniesie.Przebywanie dłuższy czas w jednym miejscu było zwyczajowo znakiem dla handlarzy, że jest się zainteresowanym zakupem.Fen­ton był ostatnią osobą, która odczuwałaby potrzebę artykułowania sądów moralnych wobec handlarzy nar­kotyków.Kwaśno zauważył, że jego reakcja na odcięcie go od eksperymentu przez Garnocka dość jednóznacz­nie przypomina zachowanie narkomana odciętego od narkotyków.Szybkim krokiem zmierzał w stronę swego mieszka­nia.Nie myślał nawet o telefonie do Sally, bo założył, że w stanie, w jakim się ona znajduje, nie jest zdolna do odbierania telefonów.Zdecydował się dać jej czas na uspokojenie do rana.Zrobiło się już późno.Wizyty w miejscu zamieszkania Amy Brittman nie było co rozważać.Gdyby nawet próbował na siłę wedrzeć się do Amy, istniało poważne ryzyko, że ktoś wezwałby po­licję.Chciał jedynie przez chwilę z nią porozmawiać, ale wiedział, że za dnia będzie miał o wiele większe szanse przekonania jej co do celowości tej rozmowy.Zakłada­jąc naturalnie, że Amy nie będzie się wtedy znajdowała w innym wymiarze, u boku Pentarna, szczęśliwa w swej roli adorującej pochlebczyni i kobiety Wielkiego Wo­dza.Być może była tam nawet w tej chwili.Cholerny Garnock.Jak mógł go pozbawić talizmanu, darowane­go mu osobiście przez Irielle? Gdyby tylko miał swój talizman, nie musiałby wyczekiwać pojawienia się Do­mu na Rozstajach Światów, miałby go wtedy na każde zawołanie.Dwukrotnie przemaszerował Telegraph Avenue na całej jej długości.Handlarze miękkich narkotyków co chwila nagabywali go oferując najprzeróżniejsze specyfiki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl