[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Och, to jednak dzieje się naprawdę - rzekł pojednawczo Andrews.- Dorthy, wyjaśnię sprawy z Ramaro i ruszamy.Obiecuję.Przecinając pomieszczenie, przeszedł na drugą stronę i pochylił się nad Ramaro, który dwukrotnie rzucił Dorthy szybkie spojrzenie, a potem znów zaczął słuchać pospiesznych wyjaśnień Andrewsa.- Przedtem też wciąż się spierali - rzekł Kilczer - ale myślę, że są do siebie podobni.- Opętani - mruknęła Dorthy.Kilczer wzruszył ramionami i zaczął składać hologramy w stosik.Wreszcie Andrews zakończył spór z Ramaro, musnął czoło palcem w drwiącym salucie, po czym wrócił do Dorthy i Kilczera.- Wszystko załatwione - oznajmił.- Zabieram was na dół, żebyście mogli się wziąć do roboty.Rozpadlina umknęła w bok, gdy helikopter wykonał ciasny skręt, kierując się ku przełęczy, a Dorthy poczuła działanie implantu ograniczającego jej talent, redukującego jego przejawy niemal do zera.Gdyby wiedziała, że gdzieś tam, w głębi jej jaźni, istnieje jakiś przełącznik, którym można wyłączyć jej talent, dołożyłaby wszelkich starań, by do niego dotrzeć, a potem pozbyłaby się go.Oparła się wygodniej, próbując jakoś ułożyć nogi w ciasnym wnętrzu kabiny.Tuż przed nią garbił się nad drążkiem Andrews, usiłując dojrzeć coś na ekranie radaru, ponieważ znów zanurkowali w pasma gęstej mgły.Kilczer drzemał, a Dorthy wyczuwała nieuchwytną aurę jego niespokojnych snów.Kiedy przedarli się nad przełęcz i ponownie polecieli z biegiem krętej rzeki, wijącej się wśród skał, Andrews rzucił przez ramię:- Dorthy, jesteś astronomem, prawda?- Lubię tak o sobie myśleć.Zaśmiał się krótko.- Myślę, że to wszystko wydaje ci się nieistotne.Poznałem dość dobrze jednego z was.Uwielbiał udowadniać wszystkim, że w naszym wszechświecie życie jest anomalią, wybrykiem natury.A ty jak uważasz?- Myślę, że to dość powszechne przekonanie.Ile w końcu mamy gwiazd o właściwym zakresie temperatur, pozwalającym na istnienie życia na planetach krążących wokół nich w odległości pozwalającej na swobodną rotację? Ile i tych gwiazd posiada planety istniejące dostatecznie długo, by powstało na nich życie? I na ilu z nich rzeczywiście powstało? Tak, myślę, że życie jest niesłychanie rzadkim zjawiskiem, pomimo ogromnej liczby gwiazd.W tej galaktyce może być czterysta miliardów gwiazd, ale więcej niż połowa z nich to brązowe karły, tak małe i słabo świecące, że nawet te bliskie naszemu Słońcu wykryto dopiero dzięki holografii wykorzystującej interferencję masy.A większość pozostałych, jak na przykład ta gwiazda, wcale nie jest lepsza.- Oczywiście, stare równanie Drake'a i Sagana.Tyle, że oni przeoczyli jedną rzecz: sposób w jaki życie się rozprzestrzenia, odwraca entropię i wprowadza porządek w swoim systemie.Rozejrzyj się dookoła - Andrews machnął ręką.Za szybą kabiny widać było gęsty dywan uciekających w tył drzew, których pierzaste liście ociekały kroplami skondensowanej mgły.- Mamy tu planetę, która jeszcze niedawno w ogóle się nie obracała, ponieważ znajdowała się zbyt blisko swego słońca.Coś jednak ją rozkręciło, zwaliło na nią kilka setek gór lodowych i wywierciło kilkadziesiąt wulkanów, których wyziewy wzbogaciły atmosferę, a potem zasiało tu ziarna życia.Czy to nie jest niezwykłe? Oczywiście, wiem wszystko o galaktykach Seyferta, czarnych i białych dziurach oraz kwazarach i całej reszcie, ale tamto to po prostu fajerwerki istniejące dzięki przypadkowemu nagromadzeniu materii.Daj nam milion lat i być może sami będziemy umieli stworzyć odpowiedni system gwiezdny z energii, która wydziela się przy kolizji dwu galaktyk.Do licha, skoro o tym mowa, zmienimy wszechświat tak, aby odpowiadał naszym potrzebom.Wydaje mi się, że dopiero zaczęliśmy.Posiadając wiedzę o tym, jak nieprzyjaciel przekształcił ten świat, będziemy mogli szybciej rozszerzyć nasze wpływy.W postępie logarytmicznym.Nie będziemy musieli szukać światów nadających się do zamieszkania, wystarczy upodobnić do Ziemi dziesięć czy dwadzieścia tych, od których dzieli nas zaledwie trzydzieści lat świetlnych! Możesz zapomnieć o ograniczeniach K5 do FO, za milion lat ze wszystkim damy sobie rAda.Wiesz, w przeszłości, kiedy założono Elysium, za niedobrych czasów Imperiów Rosyjskiego i Amerykańskiego, przed okresem Interregnum, moi przodkowie byli tylko jedną z grup, które chciały żyć po swojemu, jedną z wielu grup wysłanych na Elysium, ponieważ chciano się ich pozbyć.Za tysiąc lat każda z grup, która będzie tego chciała, może mieć własny świat.Ludzkość zasiedli wszechświat w postępie geometrycznym, nie sądzisz? Ta galaktyka, Obłoki Magellana, miejscowa metagalaktyka.- A jeżeli napotkamy kolejnych wrogów? Albo coś innego?- To będziemy z nimi walczyć, albo się z nimi sprzymierzymy.Po to się w końcu żyje, prawda? Na tym polega ewolucja, czy tego nie widzisz? Nie ma litości dla słabych czy leniwych.- A jeśli się okaże, że to my jesteśmy słabi? - Dorthy czuła rodzaj zabarwionej humorem odrazy.Ciekawe, że ktoś tak silnie wierzył w te idee.Andrews płonął z entuzjazmu.- Nieprzyjaciel jest rodzajem próby.Zwyciężymy na BD 20, ponieważ oni nie mają rozszczepraczy fazowych.Będą musieli stawić nam czoła na swoim terenie, ponieważ nie mogą się nigdzie wycofać.A tutaj? Wygląda na to, że wszystko się im rozpadło.Dorthy, na twoim miejscu nie przejmowałbym się tym.- Nie o to mi chodziło.Przypuśćmy, że gdzieś tam są jeszcze potężniejsze cywilizacje: Imperia, Galaktyczne Kluby, nazwij je jak chcesz.Wkroczymy tam z naszymi rozszczepraczami fazowymi i naszą słabiutką bronią.Mogą nas połknąć i nawet się nie zakrztuszą.Ja wolę przyglądać się gwiazdom, a nie zdobywać je.- A ja myślę inaczej.Mój ojciec zgodziłby się z tobą.Siedzieć w domu, nadzorować naszą część kombinatu, nie ruszać się z miejsca.- Parsknął śmiechem.- Wielka kupa kamieni, po której od trzystu lat hulają przeciągi, z dwóch stron podmywana przez morze - zachodnia ściana osłonowa runie w ciągu najbliższych dziesięciu lat, jeżeli czegoś się nie zrobi - i pustka w promieniu pięciuset kilometrów.Taki jest jego świat, a mógłby żyć w każdym innym miejscu.Mamy dwa domy na Ziemi, jeden na Skarpie Tallmana na Tytanie oraz dom na plaży na Serenity.Mój ojciec nigdy nie widział żadnego z nich.Uważa, że nasi pracownicy i ja sam nie potrafimy o nie zadbać.I wiesz co? Wszystko jakoś się kręci, powoli, nieefektownie i niezdarnie, ale się kręci.Stary ma teraz sto lat.Zrozum, miał czterdzieści lat, kiedy Ziemia zajęła się na nowo starymi koloniami, by wydobyć je z barbarzyństwa, w jakim się pogrążyliśmy.W zasadzie moja rodzina wyszła z tego obronną ręką, ale wtedy byliśmy władcami naszej małej części Elysium.Och, ja sam niewiele z tego pamiętam, miałem pięć lat, kiedy nastała Federacja, a dziesięć, kiedy Ziemia w takim czy innym stopniu wymusiła powstanie na Elysium centralnego rządu i skłoniła wszystkich, którzy uprawiali agatherium do połączenia się w Kombinat Fontanny Młodości.Do licha, zdradziłem ile mam lat.Myślałaś, że jestem starszy, czy młodszy?- Jest pan pełen entuzjazmu.Obejrzał się przez ramię i uśmiechnął szeroko.- Dziękuję za uprzejmość.Myślę, że taki właśnie jestem.Jak widzisz, mam cel w życiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|