[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nawet Falloner nie był sobą — w obecności ojca stał się niezwykle milczący.— Chyba prześpię cały tydzień — stwierdziła Merelan, gdy pomachali na pożegnanie spiżowemu jeźdźcowi i Chendithowi.— Ale to był wspaniały wieczór, Robie.Cóż za cudowny występ.Wiem, że nigdy w życiu nie śpiewałam tak dobrze, a ty byłeś fantastyczny.Mam tylko nadzieję, że jeszcze trochę pośpiewasz dyszkantem — westchnęła i zwichrzyła mu włosy, gdy wchodzili na schody Warowni.— I że będziesz miał dobry głos po mutacji, naturalnie.Spotkali Lady Hayarę, poruszającą się niezgrabnie, bo była już w ostatnich dniach ciąży.— Byłam pewna, że zatrzymają was na noc, kiedy nie wróciliście o rozsądnej godzinie — powiedziała, wchodząc wraz z nimi do Warowni i kierując się ku głównym schodom.— Wyglądacie na zmęczonych… wyspaliście się porządnie? Macie takie rumieńce… Czy czegoś wam potrzeba? Zdaje mi się, że dziś nie dam rady wejść z wami na schody.— Westchnęła ciężko i powachlowała się dłonią.— Miałam nadzieję, że tym razem urodzę w terminie…Meralan, współczując Pani Warowni, wyjaśniała, że mają wszystko, czego im potrzeba, po czym wraz z synem ruszyła do ich apartamentu.Zgarbiła się natychmiast, gdy zniknęli z oczu Hayarze.— Taki śpiew może człowieka do cna wyczerpać — powiedziała, gdy weszli do pokoju.— Ach! — krzyknęła stłumionym głosem.Zobaczyli na stole gruby zwój pisma, wyraźnie pochodzący z Cechu, co można było poznać po szerokiej wstążce w kolorze harfiarskiego błękitu, opasującej list wokół.Dłoń Merelan na krótką chwilę zawahała się nad rulonem, potem pochwyciła go stanowczo i zerwała pieczęć.Usiadła, wyciągnęła zwój nut i rozłożyła go na stole.Robinton spostrzegł, że jej twarz pobladła, a palce lekko dygotały, gdy czytała krótką wiadomość dołączoną do kompozycji.— Nie, to nie jest przesyłka od twojego ojca — powiedziała i spojrzała na nuty, jednocześnie czytając notatkę.— To od Mistrza Gennella.Podaj mi gitarę.Natychmiast wyjął instrument z pudła, zdziwiony tym pośpiechem.Nagle zdał sobie sprawę, że matka nie zaśpiewała dziś ani jednej kompozycji ojca.Wiedział, że jest prawdopodobnie jedyną śpiewaczką, która jest w stanie pokonać trudności techniczne, wpisane w jego utwory.Widząc, że Merelan, stara się grać, przytrzymując jednocześnie skraj zwijającego się pergaminu, położył ręce na jego brzegach.Zagrała pierwszy akord, przerwała, by dostroić struny i zaczęła od nowa.W połowie pierwszej strony spojrzała na syna, zdziwiona i zaskoczona.— To w ogóle nie przypomina dzieła twojego ojca… — przyjrzała się bliżej pismu — ale na pewno wyszło spod jego pióra — dodała i grała dalej.Robie śledził nuty i sprawnie przewracał strony.Chwilami o tym zapominał, bo i jego wzruszyła tęskna melodia, minorowe akordy i nastrój całego utworu.Gdy ucichły ostatnie dźwięki, matka i syn spojrzeli na siebie, Merelan zdziwiona, Robinton — zniecierpliwiony.Pragnął, by i matce spodobała się ta muzyka.— Mogę chyba powiedzieć bez obawy, że ktoś mi zaprzeczy — powiedziała z lekkim uśmieszkiem — że to najbardziej ekspresyjny utwór, jaki twój ojciec napisał przez całe życie.Objęła ramionami gitarę.— Zdaje mi się, że on za nami tęskni, Robie.Przyznał jej rację.Muzyka była zdecydowanie melancholijna, a ojciec przecież zwykle pisywał bardziej… bardziej pozytywne, agresywne utwory, pełne ozdobników, wariacji, obłąkańczych kadencji i tym podobnych upiększeń.Rzadko zdarzała mu się tak prosta i elegancka muzyka.W dodatku prawdziwie melodyjna.Merelan wzięła do ręki liścik od Gennella.— Mistrz Gennell też jest tego zdania, bo pisze: „Moim zdaniem, powinnaś to zobaczyć, Merelan.Zdecydowany zwrot ku liryce.Sądzę, że to najlepsza rzecz, jaką w życiu napisał, choć on sam nigdy by się do tego nie przyznał”.— Roześmiała się cicho.— On się nie przyzna, ale myślę, że masz rację, Gennellu — powiedziała i spojrzała na syna.— A ty co o tym sądzisz, kochanie? O tej muzyce?— Ja? — speszony i zaskoczony, nie potrafił znaleźć odpowiednich słów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|