[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Razem zbadali to, czego oczy nie widziały.W poprzek rozpadliny, przez którą weszli, rozpościerała się teraz zasłona.Nie potrafili jej ani przebić, ani zerwać.Hume usiłował zniszczyć ją strzałem z promiennika.Patrzyli jak cienki płomyk pełznie w górę i w dół, nie pozostawiając jednak najmniejszego śladu na niewidzialnej barierze.Hume przymocował promiennik do pasa.- Złapali nas w pułapkę.- Może znajdziemy jakieś inne wyjście!Vye był już jednak absolutnie pewien, że to płonna nadzieja.Twórcy pułapki na pewno nie zostawili żadnych wyjść.Jest jednak coś takiego w ludziach, że nigdy nie poddają się bez walki, i dlatego właśnie Hume i Vye ruszyli w drogę, nie środkiem doliny, lecz wzdłuż jej zbocza.Zagradzające drogę bujne zarośla i grupy drzew zmuszały ich do powolnego schodzenia w dół.Znajdowali się już w sporej odległości od rozpadliny, gdy Hume zatrzymał się, podnosząc ostrzegawczo dłoń.Vye wytężył słuch, starając się wychwycić dźwięk, który zaalarmował jego towarzysza.Nic.Zdał sobie sprawę, że tu w ogóle nic nie słychać.Równiny rozbrzmiewały chórem popiskiwań, buczenia i świergotu milionów mieszkańców trawy.Tutaj panowała cisza, zakłócana jedynie przez szum wiatru i nieliczne odgłosy owadzich skrzydeł.Prawdopodobnie wszystkie stworzenia większe od jumałańskiej muchy dawno temu uciekły z tego miejsca.- Po lewej.Hume obrócił się w drugą stronę.Tam również rosły gęste zarośla, zbyt niskie, by ich cień mógł cokolwiek skryć.Stworzenie, które się tam ruszało, musiało czaić się z tyłu.Vye rozejrzał się dookoła rozszalałym wzrokiem, w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby mu posłużyć jako broń.Wreszcie schwycił długą maczetę, którą Hume miał zatkniętą za pasem.Osiemnastocalowe ostrze z grubej stali lśniło złowrogo, a rękojeść pasowała jak ulał do jego dłoni, gdy podniósł broń przed sobą w obronnym geście.Hume podchodził powoli do krzewu, a Vye skradał się po jego lewej stronie, w odległości zaledwie kilku kroków.Łowca potrafił znakomicie posługiwać się promiennikiem; również takiej umiejętności wymagano od prowadzących safari.Vye natomiast mógł zaproponować inną pomoc.Zdjął z pleców zawiniątko z koca i cisnął je daleko przed siebie.Pomysł okazał się skuteczny - z zarośli wyskoczyła ruda smuga i wylądowała tuż obok przynęty.Hume wypalił z promiennika.Odpowiedział im przenikliwy wrzask kota wodnego.Zwierzę zdechło w straszliwych męczarniach, wśród woni spalonego futra i mięsa.Po krótkiej chwili Vye wyciągnął plecak z zaciśniętych na nim pazurów.- Dziwne.Hume schwycił wciąż drgającą przednią kończynę i rozciągnął ciało kota jednym, mocnym szarpnięciem.Był to olbrzymi samiec, większy od wszystkich, jakie kiedykolwiek napotkał.Gdy jednak przyjrzał mu się uważniej, zauważył wyraźne pierścienie żeber pod zmierzwionym futrem, a skórę miał zbyt mocno opiętą na czaszce.Kot wodny był bliski śmierci z głodu; najprawdopodobniej to desperacja zmusiła go do ataku na ludzi.- Ani wyjścia, ani pożywienia - Vye głośno skojarzył jedną myśl z drugą.- To prawda.Pozamykać wrogów w jednym miejscu, pozwolić, by się nawzajem wykończyli.- Ale po co? - dopytywał się Vye.- Tak jest łatwiej.- Na równinach jest mnóstwo kotów wodnych.Nie da się ich zagnać tu wszystkich, żeby się nawzajem wykończyły.To by potrwało całe lata, nawet stulecia.- Być może tego schwytano przypadkiem albo w celu podtrzymania jakiegoś procesu - odparł Hume.- Nie wierzę, że to wszystko urządzono tylko w celu wymordowania kotów wodnych.- Przypuśćmy, że to wszystko zaczęło się jakiś czas temu, a ci, którzy to zrobili, odeszli, więc teraz to wszystko działa samoistnie, bez kontroli jakiejkolwiek inteligencji.Może tak być, nieprawdaż?- Cały proces uruchamia się, kiedy w tej części Jumali ląduje statek, a być może wtedy, gdy planeta znajduje się w jakichś specjalnych warunkach.Tak, to się wydaje sensowne.Tylko dlaczego załoga pierwszego statku Patrolu nie wpadła w tę pułapkę? Nasza grupa zwiadowcza spędziła tu wiele miesięcy na sporządzaniu katalogów i map… nie było mowy o takim problemie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl