[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ileż czasu można czekać na obczyźnie? Ty jeden potrafisz nakłonić dostojnego uparciucha do powrotu.Rudaki skinął głową na znak zgody.Nazajutrz podczas śniadania stanął za złoconym krzesłem władcy, trącił w struny czanga i zaśpiewał nową pieśń o Bucharze, najpiękniejszym mieście świata.Pieśń, do której tekst ułożył ostatniej nocy.Zaledwie przebrzmiały słowa tęsknoty za Bucharą, władca zerwał się na równe nogi, wrzasnął krótko: “Za mną" i tak jak stał, wybiegł na pałacowy dziedziniec.Tam wskoczył na nie osiodłanego rumaka.Nie układając się za siebie, pogalopował w kierunku Amu-darii.W popłochu dosiadano wierzchowców, koni i wielbłądów, aby pognać na złamanie karku za emirem znikającym już na horyzoncie.Dopędzono go dopiero przy przeprawie przez wielką rzekę.Przed wejściem do wody wręczono mu złocone buty.Okazało się, że w pośpiechu władca wskoczył na koński grzbiet w domowych papuciach.Lata pobytu na dworze władcy Buchary sprawiły, że Rudaki stał się człowiekiem zamożnym.Obsypywany złotem i klejnotami za wspaniale wiersze i pieśni, nie wiedział, co robić z pieniędzmi.Część rozdawał ubogim, część przeznaczał na budowę nowych szkół.Wraz ze wzrostem sławy i majątku Rudakiego rosła też robaczywa zawiść wśród wielmożów.Zapewne pajęcze intrygi i ciągłe podszepty dostojników sprawiły, iż któregoś dnia “Adama poetów" uwięziono i wtrącono do lochu.Nuch I, syn i następca na tronie zmarłego Nasira, jak prawie każdy władca tego świata, okazał się człowiekiem mściwym i bez serca.Pojawił Rudakiego wszelkiego majątku i kazał przepędzić go z miasta.Przedtem wydał polecenie katu: oślepić pieśniarza! Oprawca spełnił rozkaz.Biedakowi wypalono oczy i wyrwano język.Natomiast zbiory jego wierszy puszczono z dymem u stóp emirowej twierdzy.Są tacy, którzy opowiadają, że Rudaki był niewidomy od urodzenia.Ale to nieprawda.Nie natura, lecz zemsta okrutnego Nucha spowodowała, że wielki Rudaki kończył żywot w nędzy, nie widząc świata, który tak ukochał.W dalszą drogę wyruszono w milczeniu.Hodża Nasreddin nie odezwał się ni słówkiem.Nie odzywali się również trzej jego towarzysze.Każdy rozmyślał w duchu nad losem nieszczęsnego poety i jego nieśmiertelnych pieśni, które na przekór usiłowaniom okrutnego władcy przetrwały stulecia.Ciszę przerwało melodyjne granie.A zaraz po nim śpiew, jakiego podróżni nie słyszeli w życiu.Wszyscy zaczęli się rozglądać wokoło w poszukiwaniu tajemniczego pieśniarza.Na skalistym odłamie siedział młody chłopiec i śpiewał starą piesi Rudakiego, przerywając ją od czasu do czasu melodią wygrywaną na pasterskim flecie.U podnóża skały pasło się niewielkie stado karakułów.- Prawdziwy słowik gór - zachwycił się Rachim grubasek, zatrzymując osiołka.- Uszczypnij mnie, garncarzu, bo zdaje mi się, że śnię - dorzucił półgłosem Mohammad Mag.- Czy to nie sułtan poetów śpiewa tam na skale?- Rzeczywiście, chłopiec gra i śpiewa przecudownie - przytaknął mędrzec bucharski.-A co najważniejsze, śpiewa słowa Rudakiego.Jeszcze jeden dowód na to, że wielkiemu poecie można wypalić oczy i wyrwać język, ale nikt nie zdoła zgładzić wolnej pieśni.Następnego dnia Hodża Nasreddin i jego przyjaciele przebyli długi wąwóz i wydostali się na dość szeroką, jak na góry, przestrzeń.Dolinę pełną zieleni.Wkrótce przeciął im drogę strumień.Potem drugi i trzeci.Nieco dalej czwarty i piąty.- Okolicę tę miejscowi górale zowią Pandżrud, co znaczy “Pięć Rzeczułek" - objaśnił Hodża.- Odrobinę wyżej, nad jednym ze strumieni leży wioska Rudak, do której zdążamy.Rudak zaś znaczy “ruczaj, rzeczułka".A zatem Rudaki oznaczało po prostu “Z rzeki" - domyślił się Mohammad Mag.- Sądzę, że to przybrane imię poety musiało przeraźliwie kuć w oczy pałacowych wielmożów.Nie pachniało przecież ani trochę dworskim pochodzeniem.Na odwrót, z daleka śmierdziało im pasterską jurtą.Jeszcze z godzinę albo i ze dwie wędrowano pod górę, zanim dotarto do cienistego gaju, który mieszkańcy wioski nazywali Emirowym Sadem.Tuż za nim znajdował się stareńki cmentarz.A na nim mogiła wielkiego poety, tworzącego nie po arabsku, czego żądał namiestnik kalifa i nakazywała moda, lecz w języku farsi - staroperskim - używanym przede wszystkim przez ludzi prostych, chłopów na wsi, rzemieślników w mieście.Hodża Nasreddin, Mohammad Mag i garncarz pochylili się nad mogiłą Rudakiego bez ruchu.Jedynie Rachim grubasek przystanął nieco z boku.Zachowywał się dziwnie niespokojnie.Pomrukiwał pod nosem, wiercił się bez ustanku, jakby przeczuwał coś bardzo niedobrego.Na nienormalne zachowanie tłuściocha pierwszy zwrócił uwagę jego najbliższy kompan, Mohammad Mag
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|