[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .ROZUMIEM.OBAWIAM SI, %7Å‚E TRUDNO TO WYTAUMACZY, CHYBA %7Å‚EORIENTUJESZ SI WINKARNACJI PUNKTOWEJ I OGNISKOWANIU WZAÓW.CHYBA SI NIE ORIENTUJESZ? Nie sÄ…dzÄ™.OGÓLNIE RZECZ BIORC, POWINIENEM ZJAWIA SI OSOBIZCIE JEDYNIEPRZY SPECJALNYCH OKAZJACH. Jak król domyÅ›liÅ‚ siÄ™ Mort. To znaczy, król wÅ‚ada nawet wtedy, kiedy robi coÅ›innego albo Å›pi.O to panu chodziÅ‚o?MNIEJ WICEJ, zgodziÅ‚ siÄ™ Zmierć, zwijajÄ…c mapÄ™.A TERAZ, CHAOPCZE, JEZLISKOCCZYAEZ JU%7Å‚ W STAJNI, ZAJRZYJ DO ALBERTA I SPYTAJ, CZY NIE ZNAJ-DZIE CI JAKIEGOZ ZAJCIA.GDYBYZ CHCIAA, MÓGABYZ WYRUSZY ZE MNDZIZ WIECZOREM.Mort kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Zmierć wróciÅ‚ do wielkiej, oprawnej w skórÄ™ ksiÄ™gi, wziÄ…Å‚ pióro,przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ przez chwilÄ™, a potem przechyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ na bok i popatrzyÅ‚ na Morta.POZNAAEZ JU%7Å‚ MOJ CÓRK? zapytaÅ‚. Ee.Tak, proszÄ™ pana odparÅ‚ Mort z rÄ™kÄ… na klamce.25TO BARDZO MIAA DZIEWCZYNA, ALE MYZL, %7Å‚E PRZYDAABY SI JEJ KTOZW JEJ WIEKU, Z KIM MOGAABY POROZMAWIA. Na pewno.NO I OCZYWIZCIE PEWNEGO DNIA TO WSZYSTKO BDZIE NALE%7Å‚E DONIEJ.CoÅ› podobnego do maÅ‚ej bÅ‚Ä™kitnej supernovej rozbÅ‚ysÅ‚o na moment w gÅ‚Ä™bi jegooczodołów.Mort uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że z niejakim zakÅ‚opotaniem i caÅ‚kowitym brakiemdoÅ›wiadczenia Zmierć próbowaÅ‚ mrugnąć.* * *W pejzażu, który niczego nie zawdziÄ™czaÅ‚ czasowi i przestrzeni, który istniaÅ‚ tylko nadalekich rubieżach wielowarstwowego kosmosu znanych jedynie astrofizykom biorÄ…-cym naprawdÄ™ ostre prochy, Mort spÄ™dziÅ‚ popoÅ‚udnie pomagajÄ…c Albertowi sadzić bro-kuÅ‚y.ByÅ‚y czarne z odcieniem fioletowym. On siÄ™ stara, rozumiesz powiedziaÅ‚ Albert, zataczajÄ…c krÄ…g koÅ‚kiem. Tylkogdy chodzi o kolory, wyobraznia mu nie dopisuje. Nie caÅ‚kiem to wszystko rozumiem wyznaÅ‚ Mort. MówiÅ‚ pan, że on towszystko zrobiÅ‚?Za ogrodowym murem grunt opadaÅ‚ ku dolinie, potem wznosiÅ‚ siÄ™ i przez wrzoso-wiska siÄ™gaÅ‚ aż do Å‚aÅ„cucha gór, ostrych jak zÄ™by kota. Tak, potwierdziÅ‚ Albert. Uważaj, co robisz z tÄ… konewkÄ…. A co tu byÅ‚o wczeÅ›niej? Nie wiem. Albert rozpoczÄ…Å‚ nowÄ… grzÄ…dkÄ™. Pewno firmament.To wymyÅ›l-na nazwa na masÄ™ niczego.Wyznam ci szczerze, że nie jest to porzÄ…dna robota.To zna-czy owszem, ogród niby niczego sobie, ale góry caÅ‚kiem spartaczyÅ‚.Z bliska sÄ… zupeÅ‚nienieostre.KiedyÅ› poszedÅ‚em tam i obejrzaÅ‚em je sobie.Mort mrużąc oczy przyjrzaÅ‚ siÄ™ najbliższym drzewom.WyglÄ…daÅ‚y caÅ‚kiem realnie. A po co to wszystko zrobiÅ‚? zapytaÅ‚. Wiesz, co siÄ™ przytrafia chÅ‚opcom, którzy stawiajÄ… za dużo pytaÅ„? burknÄ…Å‚ po-nuro Albert.Mort zastanowiÅ‚ siÄ™. Nie powiedziaÅ‚ w koÅ„cu. A co?ZapadÅ‚a cisza.Po chwili starzec wyprostowaÅ‚ siÄ™. Nie mam pojÄ™cia.Prawdopodobnie uzyskujÄ… odpowiedzi i majÄ… za swoje. PowiedziaÅ‚, że mogÄ™ dzisiaj z nim pojechać oznajmiÅ‚ Mort. W takim razie masz szczęście stwierdziÅ‚ niezbyt jasno Albert i ruszyÅ‚ dodomu. Czy on naprawdÄ™ zrobiÅ‚ to wszystko? spytaÅ‚ Mort, wlokÄ…c siÄ™ za nim.26 Tak. Po co? Chyba chciaÅ‚ gdzieÅ› czuć siÄ™ u siebie. Czy pan jest martwy, Albercie? Ja? A czy ja wyglÄ…dam na martwego? Staruszek parsknÄ…Å‚, gdy Mort zaczÄ…Å‚ musiÄ™ krytycznie przyglÄ…dać. Możesz sobie darować te spojrzenia.Jestem równie żywyjak ty.Pewnie nawet bardziej. Przepraszam. Drobiazg. Albert otworzyÅ‚ kuchenne drzwi, obejrzaÅ‚ siÄ™ i przyjrzaÅ‚ MortowinajÅ‚agodniej jak potrafiÅ‚. Lepiej nie zadawaj takich pytaÅ„.To denerwuje ludzi.A te-raz może odsmażymy sobie coÅ› na kolacjÄ™?* * *Dzwonek odezwaÅ‚ siÄ™, kiedy grali w domino. Chce, żeby przygotować konia domyÅ›liÅ‚ siÄ™ Albert. Chodzmy.Weszli do stajni.Mort przyglÄ…daÅ‚ siÄ™, jak starzec zarzuca siodÅ‚o na grzbiet rumaka. Ma na imiÄ™ PimpuÅ› wyjaÅ›niÅ‚ Albert, dociÄ…gajÄ…c poprÄ™g. Trudno powiedziećdlaczego.PimpuÅ› przyjaznie spróbowaÅ‚ zjeść jego szalik.Mort przypomniaÅ‚ sobie rycinÄ™ w almanachu swojej babci, miÄ™dzy stronami o sa-dzeniu roÅ›lin i o fazach księżyca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|