[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Po chwili jedna z nich zbliżyła się zwinnie do Dziewczyny i oplotła wokół jej nogi - aby natychmiast umknąć.- Widzisz - zaśmiała się Czarownica.- Zapach karadormu jest dla nich nieznośny.A do jutra, mam nadzieję, oswoisz się z naszymi nowymi przyjaciółkami na tyle, by nie drżeć wówczas, gdy zechcą darzyć cię swymi względami i oplotą się wokół twej szyi czy ramion.Dziewczyna, nic nie mówiąc zaczerwieniła się ze złości, iż Czarownica dostrzegła jej strach.- Strachu nie trzeba się wstydzić - szepnęła jej Opiekunka.- Człowiek pozbawiony całkowicie lęku przestaje być człowiekiem.Odwaga osiągnięta bez pokonania lęku nie jest odwagą.A teraz chodźmy dalej.Zbliża się noc i musimy znaleźć sobie miejsce do spania.Ardżana jest ogromna i do Pałacu Królów dotrzemy najwcześniej jutro, jeśli nie później.* * *Do tej pory Dziewczynie wydawało się, że najbardziej ze wszystkiego w tej krainie kocha Wielkie Lasy i Wysokie Góry.Nagle pojęła, że jej prawdziwą miłością staje się Ardżana.Dawna stolica Luilów, mimo ruin wciąż potężna, rozprzestrzeniająca się na niewyobrażalnej powierzchni ciągle nosiła w sobie piętno królewskości.Białe, ciosane kamienie, z których była ongiś zbudowana, splecione nierozerwalnie z panoszącą się wszędzie zielenią, zdawało się, że utworzyły jakąś trzecią, niepojętą, a zarazem wspaniałą całość: tworu zarazem rąk ludzkich i Matki Natury, w przedziwny sposób jednak nie skłóconego ze sobą, lecz współżyjącego w harmonijnej symbiozie.W ruinach domostw i pałacyków ocalało tylko to, na co nie połakomili się żołdacy Urgha - i co przez przypadek najpełniej harmonizowało z kamieniem: ozdoby z żelaza, miedzi, brązu, drewniane i kamienne płaskorzeźby, wyblakłe, ale wciąż piękne malunki na ścianach.Złoto, srebro, drogie kamienie i wszelkie przedmioty zbytku zniknęty.Dziewczyna nie żałowała, że ich tu nie ma, gdyż raziłyby w tym otoczeniu.Złotem były tu promienie słońca, przenikające swobodnie przez mury i kładące się jasnymi plamami na ruinach i zieleni.Srebrem byty krople rosy, skrzące się co rano, a wielokolorowy blask drogich kamieni zastępowały pąki purpurowych, żółtych, Szafirowych i różowych kwiatów.Przemykające wśród ruin smukłe ciała żmij mieniły się blaskiem szmaragdów.Równocześnie wystarczyło na chwilę zamknąć oczy, by wyobrazić sobie Ardżanęwjej dawnym, królewskim przepychu: gładkie, szerokie ulice wypełnione tłumem strojnie odzianych ludzi, toczące się cicho karoce, uderzające urodą budowle z białego kamienia, fontanny, parki, pełne cennych rzeźb, wielkie amfiteatry - i sam Pałac Królów.Nim Dziewczyna z Czarownicą dotarty wreszcie do niego, minął nie jeden dzień, ale trzy.Trzeba bowiem było pokonywać nie tylko labirynt ruin, ale i dżunglę zieleni.Wiele razy gubiły się nie mogąc odnaleźć wyjścia z ruin jakiegoś pałacu - i to właśnie było cudowne.Coraz to pięty się na jakieś szerokie, wysokie schody, które prowadziły donikąd, o czym jednak przekonywały się dopiero stojąc na ich szczycie, gdy pod ich nogami ziała jedynie przepaść.Kręta układanka pokoi jakiegoś pałacyku stawiała je nagle twarzą przed zamkniętą ścianą - i musiały zawracać do punktu wyjścia, szukając innej drogi.Dżungla zieleni zapraszała w swój cień, otwierając pnie drzew, ale gdy w nią weszły, wyprowadzała je prosto pod wysoki mur jakiejś budowli, pozbawionej zdawało się jakiejkolwiek bramy.Miaty jednak tak wiele czasu przed sobą - cały długi rok - i tak wielkie poczucie swobody, bezpieczeństwa, niezależności, że wszystko stawało się cudowną przygodą.- Nie żałuję Ardżany - powiedziała pewnego dnia Dziewczyna.- Dlaczego? - spytała jej Opiekunka.- Była ongiś pyszną, dumną stolicą, a jest tylko ruiną, obrośniętą Dżunglą.- Tak, ale jest wolna, naprawdę wolna, nie widzisz tego? Wolna, piękna, dzika i swobodna.Nie jest taka jak Miasteczka i Wsie.Nie ma w niej panów i niewolników, Najeźdźców i ich donosicieli.Ardżana nigdy nie została pokonana, skoro Najeźdźcy nie ośmielają się tu wchodzić.Pozostała sobą, choć w ruinie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|