[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tyle powinno wystarczyć - stwierdziła.- Masz zapałki?Siarkowy blask odsłonił płaską powierzchnię kamienia z wykre­ślonym na niej rysunkiem.W rysy ktoś wtarł ochrę.Malowidło przedstawiało człowieka z wielkimi jak sowa oczami, noszącego zwie­rzęcą skórę i rogi.W migotliwym świetle zdawał się tańczyć.Pod malowidłem biegły znaki runicznej inskrypcji.- Ktoś odczytał, co tu jest napisane? - zainteresował się Casanunda.Niania Ogg przytaknęła.- To wariant ogghamu - wyjaśniła.- W największym skrócie napis głosi „Mam bardzo wielkiego stukacza”.- Oggham? - zdziwił się krasnolud.- Moja rodzina żyje w tych częściach.częściach Ramtopów, oczywiście, już od bardzo dawna.- Poznać panią to prawdziwa edukacja, pani Ogg - zapewnił dwornie Casanunda.- Wszyscy tak mówią.A teraz wciśnij ten łom z boku kamienia, dobrze? Zawsze chciałam mieć jakiś pretekst, żeby tam wejść.- A co tam jest?- To wejście do Lancrańskich Jaskiń.Podobno sięgają wszę­dzie.Nawet pod szczyt Miedzianki.Słyszałam, że jest też przejście do zamku, ale nigdy go nie znalazłam.Przede wszystkim jednak prowa­dzą do świata elfów.- Myślałem, że Tancerze prowadzą do świata elfów.- To jest inny świat elfów.- Myślałem, że mają tylko jeden.- O tym wolą nie rozmawiać.- A pani chce tani wejść?- Tak.- Chce pani szukać elfów?- Zgadza się.Masz zamiar stać tu całą noc, czy jednak podwa­żysz ten kamień? - Szturchnęła go porozumiewawczo.- Wiesz, tam na dole jest złoto.- A tak, dziękuję pani uprzejmie - odparł sarkastycznie Casa­nunda.- To gatunkizm w czystej postaci.Tylko dlatego, że jestem pionowo upośledzony, próbuje pani skusić mnie na złoto, tak? Krasnoludy to taka chciwość na nogach, co?Niania westchnęła.- No dobrze - powiedziała.- Mam inny pomysł.Kiedy wróci­my do domu, upiekę ci prawdziwy chleb krasnoludów.Co ty na to? Twarz Casanundy rozciągnęła się w pełnym niedowierzania uśmiechu.- Prawdziwy chleb krasnoludów?- Tak.Chyba mam jeszcze gdzieś przepis, a zresztą już od pa­ru tygodni nie zmieniałam piasku w kociej skrzynce[35].- No.No dobrze.Casanunda wbił jeden koniec łomu pod kamień i pociągnął z całą swą krasnoludzką siłą.Głaz przez chwilę stawiał opór, po czym uniósł się wolno.Za nim były stopnie przysypane ziemią i suchymi korzeniami.Niania ruszyła w dół, nie oglądając się za siebie.Po kilku kro­kach uświadomiła sobie, że idzie sama.- O co chodzi?- Nigdy nie lubiłem zamkniętych przestrzeni.- Co? Przecież jesteś krasnoludem!- Z pochodzenia.Urodziłem się krasnoludem.Ale robię się nerwowy nawet wtedy, kiedy muszę się ukrywać w szafie.To pewne utrudnienie przy moim trybie życia.- Nie żartuj.Ja się nie boję.- Ale pani nie jest mną.- Wiesz co? Upiekę go z dodatkowym żwirem.- Jest pani kusicielką, pani Ogg.- I zabierz pochodnie.Jaskinie były suche i ciepłe.Casanunda dreptał koło niani, sta­rając się nie wychodzić z kręgu światła.- Jeszcze tu pani nie była?- Nie, ale znam drogę.Po chwili Casanunda poczuł się lepiej.Jaskinie okazały się przestronniejsze od szaf.Przede wszystkim nie potykał się bez przerwy o jakieś buty i raczej trudno było oczekiwać, że mąż z mieczem w dłoni otworzy nagle drzwi.Właściwie zaczynał nawet czuć się całkiem szczęśliwy.Słowa wezbrały niewzywane gdzieś z tylnych zakamarków ge­nów.- Hej ho, hej ho.Niania Ogg uśmiechnęła się w ciemności.Tunel doprowadził ich do wielkiej podziemnej komory.Blask pochodni odsłaniał sugestię dalekich ścian.- To tutaj? - Casanunda mocniej ścisnął łom.- Nie.To gdzie indziej.Ale.wiemy o tym miejscu.Jest mityczne.- Nierzeczywiste?- Ależ jest rzeczywiste.I mityczne.Pochodnia zapłonęła jaśniej.Wokół groty tkwiły setki zakurzo­nych kamiennych płyt ustawionych w spiralę; nad jej środkiem ogromny dzwon zwisał na linie, której koniec ginął w mroku pod sklepieniem.Tuż pod dzwonem leżał stos srebrnych i stos złotych monet.- Nie dotykaj pieniędzy - ostrzegła niania.- A teraz popatrz.Ojciec mi o tym mówił.Niezła sztuczka.Wyciągnęła rękę i bardzo delikatnie stuknęła w wielki dzwon.Rozległo się ciche „ting!”.Kurz spłynął kaskadą z najbliższej płyty.To, co Casanunda uwa­żał za rzeźbę, usiadło powoli i niepewnie.Był to uzbrojony wojow­nik [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl