[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Niesłysząc odpowiedzi, uderzyła dwukrotnie w okno.Tym razemszyba została opuszczona.Nie było tam Chiary, jedynie eleganckoubrany Rosjanin koło trzydziestki, noszący ciemne okulary, mimoże dzień był pochmurny.Trzymał w rękach dwie rzeczy: pistoletMakarów oraz kopertę.Broń wykorzystał, by utrzymać strażnikana dystans.Kopertę podał Rimonie.Gdy szyba zaczęła siępodnosić, Rosjanin się uśmiechnął.Następnie samochód ruszyłgwałtownie naprzód, opony zakręciły się po oblodzonej ulicy ipojazd zniknął za rogiem.Pierwszym odruchem Rimony było rzucić kopertę naziemię, ale zamiast tego po pobieżnych oględzinach otworzyła ją.Wewnątrz znajdowała się złota obrączka.Rimona ją rozpoznała.Stała wtedy u boku Gabriela, gdykupował ją u jubilera w Tel Awiwie.Stała w domu wuja na tarasiez widokiem na Jezioro Galilejskie, gdy Gabriel wsuwał tę obrączkęna palec Chiary.Podniosła bezpieczną komórkę do ucha ipowiedziała centrali operacyjnej, co właśnie się stało.Następnieprzeszła na izraelską stronę bramy i przeczytała ze łzami w oczachinskrypcję wewnątrz obrączki.NA ZAWSZE, GABRIELU.Wieści z ambasady potwierdziły to, co od dawnapodejrzewali: Iwan ani przez chwilę nie miał zamiaru uwolnićChiary.Szamron spokojnie wypowiedział po hebrajsku czterysłowa: Wyślijcie Joszuę do Kanaan. Następnie zwrócił się doAdriana Cartera: Nadszedł czas.Carter schwycił słuchawkę. Włączcie zagłuszanie.Dajcie Iwanowi list.Szamron spojrzał na migającą na ekranie wiadomość.Naskutek jego rozkazu przy Bulwarze Króla Saula wybuchła wrzawa.W chaosie udało mu się rozróżnić dwa znajome głosy, obaspokojne i pozbawione emocji.Jeden, Nawota, poinformował ich,że strażnicy na tyłach daczy zdawali się niespokojni.Następny głosnależał do Gabriela.Joszua jest trzydzieści sekund od celu,powiedział.Joszua właśnie puka do domu diabła.Gabriel ani Szamron nie widzieli, że diabłu bardzo szybkokończyła się cierpliwość.Stał u stóp schodów pasażerskich zdłońmi wielkimi jak młoty opartymi o biodra i kołysał się w przódi w tył.Zaprawieni obserwatorzy Charkowa wiedzieli, że tę dziwnąpozycję przejął także od swojego bohatera, Stalina.Zwróciliby teżuwagę, że należało wiać, bo kiedy Iwan zaczynał się kołysać wprzód i w tył, zaraz następował wybuch.Przyczyną narastającego w nim gniewu były drzwiamerykańskiego C-32.Przez ponad minutę nic się w nich niedziało, poza tym, że stanęło w nich dwóch uzbrojonych po zęby iubranych na czarno żołnierzy.Jego wściekłość osiągnęła nowypułap, gdy tuż po 9:05 stojący po prawej stronie Iwana OlegRudenko zameldował, że jego komórka przestała działać.Winąobarczył systemy telekomunikacyjne samolotu, co częściowo byłozgodne z prawdą.Iwan jednak miał wątpliwości.W tym momencie spróbował przejąć sprawy w swoje ręce.Przepchnął się obok jednego z ochroniarzy, wszedł po schodachdla pasażerów i ruszył w stronę drzwi do kabiny.Zastygł bez ruchuna trzecim stopniu, gdy jeden z żołnierzy CIA wycelował w niegoniewielki pistolet automatyczny i mówiąc płynnie po rosyjsku,kazał mu się cofnąć.Na płycie lotniska kilka dłoni sięgnęło podpłaszcze.Obsługa wieży pózniej twierdziła, że widzieli błysk kilkusztuk broni.Wściekły i upokorzony Iwan zrobił, jak mu kazano, iwrócił do podstawy schodów.Został tam przez następne dwie pełne napięcia minuty zrękami na biodrach, mierząc wzrokiem dwóch mężczyzn zautomatycznymi pistoletami, stojących ramię w ramię w drzwiachC-32.Kiedy wreszcie się rozsunęli, w drzwiach nie stanęły dzieciIwana, ale pilot.Gestem wezwał członka rosyjskiej obsługi naziemnej ikazał mu przekazać list wkurwionemu gościowi w angielskimpłaszczu.Gdy notatka dotarła do Iwana, drzwi samolotu sięzamknęły i dwa silniki Pratt and Whitney włączyły się z hukiem.Gdy samolot zaczął kołować, będący na jego pokładzieludzie mieli okazję obejrzeć niebywałe przedstawienie: IwanCharków, oligarcha, handlarz bronią, morderca i ojciec dwojgadzieci zmiął kartkę i cisnął nią z odrazą o ziemię.W tym momencie ktokolwiek inny przyznałby się doporażki, ale nie Iwan.Ostatnią rzeczą, którą ujrzała załoga, był Iwan, który złapałza komórkę Olega Rudenki i cisnął nią o kadłub samolotu.Telefonodbił się niegroznie i spadł na płytę lotniska, rozbijając się wdrobny mak.Kilku członków załogi wybuchnęło śmiechem.Ci, którzy wiedzieli, co miało potem nastąpić, wcale się nieśmieli.Wiedzieli, że popłynie krew.Zginą ludzie.Zbiegiem okoliczności podmuch silników C-32 przewiałnotatkę przez lotnisko ku moskiewskiej delegacji, aż do stópsamego wiceministra.Przez moment zastanawiał się on, czy niepozwolić jej powędrować dalej, w zapomnienie, ale jegourzędniczy instynkt na to nie pozwolił.W końcu list był do pewnego stopnia oficjalnymdokumentem.Potężna dłoń Iwana zmięła kartkę w kulkę wielkości piłkigolfowej i wiceministrowi dobrych kilka minut zajęłorozprostowanie jej.U góry strony widniał nagłówek 89.DywizjonuTransportowego, a pod nim kilka linijek tekstu napisanych poangielsku przez zdenerwowane dziecko.Gdy spojrzał na pierwsząlinijkę, pomyślał, że może lepiej nie czytać dalej.Jednak urzędnikw nim znowu wziął górę.Nie chcemy mieszkać w Rosji.Nie chcemy być z Katieriną.Chcemy wrócić do domu, do Ameryki.Chcemy być z mamą.Nienawidzimy cię.Do widzenia.Wiceminister spojrzał na wsiadającego do śmigłowcaIwana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|