[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wy pad na obcy teren, walka,nawet z liczniejszy m przeciwnikiem, to rozumiem, ale ani my ślę zdechnąć jak ci nieszczęśnicy.Nie ma mowy ! Ja też tam nie idę  poparł ją Guma. Zaraza wciąż może by ć grozna.U nas po dziesięciulatach znalezli się tacy, co zapragnęli bogactwa i poszli rabować tereny objęte kwarantanną.Rozmontowali jedną zaporę i ty leśmy o nich sły szeli.Po dziesięciu latach izolacji!  powtórzy łdobitniej, żeby wszy stkim wry ło się to w pamięć. No to po zabawie  dodał Zliski, odwracając się do Nauczy ciela. Bo ja popieramprzedmówców. Z dupy wy jęta zaraza to nie moja bajka  dodał Farciarz, nie przery wając żuciawy suszonego na wiór mięsa. Z tą zarazą to nie jest aż tak zle  wtrącił Przedept, gdy znów zapadła cisza.Skulił się, gdy wszy scy wbili w niego wzrok. Co chcesz przez to powiedzieć?  zapy tał Nauczy ciel. Ty lko ty le, że nasi chodzą od pewnego czasu na drugą stronę  rzucił informator, a gdyzrozumiał, że wszy scy czekają na rozwinięcie my śli, dodał jeszcze:  Zaczęło się od tego, żejakieś dwa lata temu sąsiad, wy chodząc ode mnie po pijaku, zmy lił drogę.By ł tak nawalony, żezamiast skręcić w lewo, do siebie, poszedł w prawo i lazł tak, dopóki go nie zaćmiło i nie padł nary j.Opowiadał potem, że jak się obudził i zapalił lampę, to takie przerażenie go zdjęło, żemomentalnie zesrał się w gacie.Siedział w jakimś rozpadający m się boksie między trupami,które ty lko po części wy glądały jak ludzkie szkielety.Zrozumiał wtedy, że to już koniec, że zarazsam zacznie szty wnieć, szarzeć i będzie po nim, ale czas mijał i nic takiego się nie stało, więc pokilku godzinach zdecy dował, że wróci pod tory.Ale że nie chciał nikogo zarazić, stanął na zakręcie i zaczął się drzeć.Nie zawarł mordy, dopóki nie zwrócił na siebie czy jejś uwagi, a jak jużzebraliśmy się tu wszy scy, opowiedział nam, co zaszło.Trzy ty godnie trzy maliśmy go tam,w tunelu, zanim& Nie wierzę  przerwała mu Karbala, potrząsając coraz szy bciej głową. Po prostu ci niewierzę.Zciemniasz, żeby śmy tam poszli i pozdy chali. A co by mi to dało?  obruszy ł się Przedept. Jeśli chcecie, mogę go tu przy wołać, niechsam wam opowie, jak by ło. To on jeszcze ży je?  zainteresował się Guma. Nie ty lko on  zapewnił go informator. Wielu inny ch łaziło tam potem.Ja też by łem paręrazy.Prawdę mówiąc, najporządniejsze meble i inne dobra mamy dzięki szabrowi wy marły chenklaw&  Spojrzał po sobie. O, ta koszula też stamtąd przy niesiona, noszę ją na grzbiecie oddawna i nic mi nie jest.Stalkerzy odskoczy li od niego jak oparzeni. Kiedy ją przy niosłeś?  zapy tał Nauczy ciel. Z rok temu będzie  odparł Przedept. A kiedy miała miejsce ta epidemia? No, już ze czternaście, jeśli nie piętnaście lat mija od chwili, gdy zamy kaliśmy granicę&Szary potwierdził prawdziwość ty ch słów. Może nawet więcej  dodał. Matka opowiadała, że strasznie się o mnie bała, bo jakośwtedy się urodziłem. 31 | SyrenyPamiętający wrócił po trzech godzinach, prowadząc ze sobą krępego, lekko zgarbionego chłopaka.Członkowie oddziału dostrzegli ich z daleka.Kanał by ł na ty m odcinku prościutki jak strzała, więcblask ledowej latarki, odzy skanej za naboje od Messiego, zdradził nadchodzący ch na kwadransprzed ty m, zanim dotarli do przepustu, w który m wcześniej ukry wał się Przedept. Pogięło cię, chłopie?  jęknął Farciarz, gdy obaj przy by sze stanęli w kręgu światła lampy.Z dupy wy jętego niedojebka przy prowadziłeś? Dobieraj ostrożniej słowa, dobrze ci radzę  ostrzegł go Nauczy ciel. Ale czy ja zle mówię?  obruszy ł się łucznik. Chcesz go wy słać na zjedzenie? Ja się na cośtakiego nie piszę.Pozostali, którzy nie widzieli wcześniej Niemoty, przy łączy li się do zgodnego protestu. Ludzie, wy luzujcie!  Pamiętający musiał podnieść głos, by ich uciszy ć. To mój sy n,jestem ostatnim człowiekiem, który naraziłby go na niebezpieczeństwo  dodał, gdy zamilkliw końcu. Skoro tak, po coś go tu przy prowadził?  zapy tała Karbala. Mamy problem z sy renami?  odparł Nauczy ciel i zaraz sam sobie odpowiedział. Mamy.A on jest jego rozwiązaniem. Czy li jednak chcesz im rzucić niedojebka na pożarcie  Farciarz znów nie wy trzy mał. Ja z wami oszaleje, naprawdę. Pamiętający złapał się obiema dłońmi za głowę, żeby nieeksplodować. Niemota, bo tak macie go od tej chwili nazy wać, jest głuchoniemy od urodzenia. To by ło maleńkie kłamstewko służące temu, żeby który ś ponownie nie zaczął drąży ć nie tegotematu, co trzeba. A skoro nie sły szy żadny ch dzwięków, może mieć spore szanse na dotarcie dotego zakrętu  wskazał tunel od strony torów. Problem w ty m, że on już jest tak śnięty, jakby go jakaś sy rena przy wabiła  odezwał sięGuma, obserwując twarz chłopaka z niewielkiej odległości. Jakby zebrał centralnie przez łeb. Odsuń się. Nauczy ciel stanął między nimi, zasłaniając sy na. Zrobimy tak&Obwiążemy go linką w pasie i poślemy do tunelu.Na razie do miejsca, w który m leży broń.Poproszę, żeby ją pozbierał.  Jesteś pewien, że on skuma, o co chodzi?  dopy ty wał Zliski. Upośledzenie słuchu i mowy nie jest równoznaczne z brakiem mózgu, podobnie jak rudewłosy niekoniecznie oznaczają fakt posiadania ty ciego przy rodzenia.Pozostali roześmiali się z kwaśnej miny kusznika.Niemota także wy szczerzy ł zęby. Skoro tak mówisz&  Zliski wy cofał się rakiem.Przy gotowali wszy stko, troje z nich chwy ciło za linę, by jak najszy bciej wy ciągnąćchłopaka, pozostali ustawili się pod ścianami.Nawet Przedept zapomniał o wrodzonej ostrożnościi wy lazł zza kraty, by na własne oczy zobaczy ć ten cud.Nikt nie zwracał jednak na niego uwagi,spojrzenia wszy stkich skierowane by ły na Pamiętającego, który machał spokojnie rękami, robiącprzy ty m głupie miny.Idz tam, wskazał sy nowi tunel.Przynieś mi broń i narzędzia, wszystko, co znajdziesz.Niemota popatrzy ł na oświetlany latarką kanał i skinął głową.Obiecywałeś, że to będzie przygoda, odpowiedział.Bo jest, zripostował Nauczy ciel, to prawdziwe zadanie.Coś jak ten wyścig, który oglądaliśmy.Zauważy ł bły sk w oku sy na.Gry mas znany mu jako uśmiech też by ł znajomy.Naprawdę?Słowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl