[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- I co zastaliście?- Właśnie to, co widzisz.Chłopak upadł pod ławę, a gdy poszliśmy szukać ciał.bogowie.Wszyscy w tych murach.byli martwi.Rodzeństwo chłopaka, służba, wszyscy.Rozszarpani na kawałki, zupełnie.jak to tutaj.Wszyscy w szczątkach nie większych od dłoni.A on cały dygotał, zęby mu szczękały, źrenice miał rozszerzone.“Nic", powtarzał.- Chyba nie chcesz przez to powiedzieć, że to wszystko zrobił Tashir? - rzekł Vanyel z niedowierzaniem.- To niemożliwe.to szaleństwo! - Magiczne światełko błysnęło lekko, a cienie dookoła skurczyły się i znów urosły drżące, gdy skupienie Vanyela pierzchło, a on sam obrócił się, by popatrzeć na chłopca.Lores odwrócił się od rumowiska, przyciskając ramiona do piersi, i powoli przestawał się trząść.Jego wzrok padł znów na Tashira i sam widok chłopca zdał się rozniecić na nowo jego gniew.- Co w tym szalonego? - zapytał.- Dar przenoszenia może siać spustoszenie, a nawet zabijać.Wiem to lepiej niż ty.To przecież mój dar.- To także jeden z moich darów, ty przeklęty głupcze! - warknął Vanyel.- I pewnego razu niemal straciłem nad nim panowanie, bo mój dar wybuchł niespodziewanie i cierpiałem męki, które nawet silnego mężczyznę mogłyby doprowadzić do szaleństwa.Ale tutaj nie stało się nic podobnego! Ten chłopak nigdy nie przejawiał aż takiej mocy! I w dodatku wcale nie był kształcony, tak? To niemożliwe!- Skąd mamy wiedzieć, że nikt go nie uczył? - W oczach Loresa iskrzyły się błękitne refleksy z magicznego światełka nad głową Vanyela.- Tylko on został przy życiu! To on musiał to zrobić!Vanyel miał na to tuzin gotowych ripost na końcu języka, lecz żadna z nich nie wydała mu się dość mądra.Ty idioto, ciekawe, jak to możliwe, że z ciebie taki ekspert w kwestii darów i magii? A czy szukałeś kogoś, kto mógł się ukryć do czasu, aż ty znajdziesz Tashira i w swojej głupocie rozprawisz się z nim? Albo czy zidentyfikowałeś, lub przynajmniej policzyłeś wszystkie ciała, tak żeby ich liczba zgadzała się z liczbą osób, o których wiadomo było, że przebywają w pałacu?Zacisnął zęby, aby tylko żadne z tych pytań nie wyrwało się z jego ust.Było rzeczą oczywistą, że Lores pokpił sprawę, a ruganie go i tak nie mogłoby odwrócić skutków jego nieudolności.- Sami nie mogliśmy w to uwierzyć, na początku - niechętnie przyznał Lores.- Myśleliśmy, że musiał to być.och, jakiś stwór z dzikich ostępów Pelagris, albo nawet coś, co zmajstrowali sami Mavelanowie.Naprawdę nie mieliśmy pojęcia, co to mogło być, a kiedy usiłowaliśmy pytać o cokolwiek Tashira, ten nie chciał odpowiadać.Z początku był.jakby zamroczony.A potem zwyczajnie odmawiał mówienia czegokolwiek, z wyjątkiem tego, że nic nie pamięta.- Lores potrząsnął głową.-Nie pamięta? Jakże on może nie pamiętać czegoś, co uczyniło coś takiego? Chyba że kłamał albo zrobił to wszystko w napadzie złości, a potem wymazał z pamięci.- Lores jeszcze bardziej przycisnął do piersi swe splecione ramiona, jak gdyby usiłował w ten sposób zapewnić sobie bezpieczeństwo.- Co mogliśmy zrobić? Straż była struchlała ze strachu, nikt nie chciał brać czegoś takiego na swoje barki.W końcu wrzuciliśmy chłopaka do wartowni, tam przy głównej bramie, bo mieszczanie nie chcieli go w swym więzieniu i nikt nie chciał schodzić do cel w podziemiach pałacu.Pchnęliśmy posłańca, który ma sprowadzić Verdika, bo to przecież on siał największy ferment w sprawie chłopca.Verdik jest co prawda Mavelanem, ale i tak nie ma szans, żeby przemówić chłopakowi do rozumu.Będzie musiał się nim zająć, a jest magiem.Uznaliśmy, że lepiej będzie, jeśli magiem zajmie się inny mag.Szczególnie mordercą.- Morderstwa mu nie udowodniono.Lores przeszył Vanyela piorunującym spojrzeniem.Ten z uporem powtórzył swe słowa:- Morderstwa mu nie udowodniono.Nic nie udowodniono.I co więcej, chciałbym wiedzieć, jak, u diabła, herold mógł napaść na Towarzysza.Lores zaczął się przechadzać, cztery kroki od Vanyela, cztery z powrotem.- Wepchnęliśmy go tam, pozbieraliśmy ciała.to, co z nich zostało.Wszystko się uspokoiło.I wtem, zaledwie jedną miarkę świecy temu, pojawił się ten demon.- Towarzysz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|