[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwie minuty później dornier oderwał się od ziemi w ślad za B-17.Łazaris, przyciskając dłoń do złamanego obojczyka, usi­łował nie stracić przytomności.Chesna przejęła stery.Spojrzała na mierniki paliwa.Ich igły spadły poniżej czerwonych linii, a lampki kontrolne obydwu zbiorników migały ostrzegawczo.Skierowała samolot za smugą dymu.Wiatr z wyciem wdzierał się do kabiny przez pęknięcia w szybie myśliwca.B-17 wspiął się na jakieś pięć tysięcy stóp, zanim wyrównał lot nad szarymi wodami kanału La Manche.Michael nadal był w środkowej sekcji samolotu, smaganej przez wlatujący przez otwory strzelnicze wiatr.Spojrzał na dymiący silnik.Śmigło przestało się obracać, a na poczerniałej osłonie zaczęły się po­kazywać niewielkie języki ognia.Wiedział, że takie uszkodzenie nie powstrzyma „Żelaznej Pięści”, a co gorsza - jeszcze bardziej wzmocni skuteczność kamuflażu.Przeszukał nieżyjącego strzel­ca, ale nie znalazł przy nim żadnej broni.Powstając znad mar­twego ciała, poczuł, jak B-17 przyśpiesza, i usłyszał potężny szum, kiedy coś przeleciało obok prawej burty samolotu.Michael spojrzał w tym kierunku i zobaczył dorniera.Chesna krążyła około pięciuset stóp nad nimi.„Strzelaj! - wezwał ją w myślach.- Zestrzel tego sukinsyna!” Ale Chesna tego nie robiła i wiedział dlaczego.Bała się, że trafi w niego.Kości zostały rzucone.Zatrzymanie „Żelaznej Pięści” zależało wyłącz­nie od niego.Musiał zabić obu pilotów gołymi rękami, jeśli miałoby się to okazać konieczne.Z każdą sekundą zbliżali się do Anglii.Ro­zejrzał się w poszukiwaniu jakiejś broni.Karabiny maszynowe zostały załadowane taśmami z amunicją, ale były przymocowane do swoich podstaw.Wnętrze samolotu oczyszczono ze wszyst­kiego z wyjątkiem czerwonej gaśnicy.Miał już ruszyć do przodu, kiedy zobaczył przez luk strzelecki następny samolot.nie, dwa samoloty.Nurkowały w kierunku dorniera.Krew zastygła mu w żyłach.To były brytyjskie my­śliwce spitfire'y, a z ich skrzydeł mknęły smugi pocisków zmie­rzających w kierunku Chesny.Kamuflaż Bloka okazał się sku­teczny, piloci spitfire'ów myśleli, że ratują uszkodzony amery­kański bombowiec.Siedząca za sterami dorniera Chesna rzuciła samolot gwał­townie w bok, unikając pocisków.Zamachała skrzydłami, bły­skając światłami lądowania, ale oczywiście spitfire'y nie zrezyg­nowały.Ich piloci postanowili ją zestrzelić.Chesna poczuła drże­nie samolotu i usłyszała huk pocisków trafiających w prawe skrzydło.Rozległy się brzęczyki alarmowe - koniec paliwa.Ze spitfire'em na ogonie zanurkowała w kierunku morza.Angielski samolot posyłał w kadłub dorniera smugi pocisków, które odbi­jały się od metalowych żeber samolotu jak grad.Dornier był już prawie na wodzie.- Trzymaj się! - zawołała do Łazarisa i szarpnęła wolant do tyłu, by poderwać nos samolotu na moment przed uderzeniem w wodę.Myśliwiec zatrząsł się potężnie, a Chesna, rzucona siłą bezwładu, uderzyła głową w wolant, nieomal tracąc przyto­mność.Tułów zabolał ją od wrzynającego się w ciało pasa.Poczuła w ustach smak krwi z przygryzionego języka.Dornier unosił się na powierzchni wody.Spitfire'y zatoczyły nad nim koło i odleciały za latającą fortecą.„Dobrzy strzelcy” - pomyślała ponuro.Oboje z Łazarisem rozpięli pasy.Woda przedostawała się do kabiny.Chesna wstała, czując ogromny ból w żebrach, i przeszła do tyłu ku tratwie ratunkowej.Udało im się otworzyć umiesz­czony w pobliżu luk ewakuacyjny.Michael zobaczył rozkwitającą na powierzchni Kanału poma­rańczową szalupę.W kierunku zestrzelonego dorniera już po­dążał brytyjski niszczyciel.Obydwa spitfire'y okrążyły „Żelazną Pięść”, a potem zajęły pozycje nieco poniżej bombowca po obu jego stronach.„Eskor­tują nas do domu” - pomyślał Michael.Wychylił się z lewego luku w wyjący huragan i zaczął rozpaczliwie dawać znaki rę­kami.Towarzyszący im z tej strony myśliwiec pomachał mu skrzydłami w geście powitania.„Do cholery!” - zaklął Michael, cofając się z wściekłością do środka.Poczuł zapach krwi i zo­baczył, że ma nią wybrudzone ręce.Pochodziła z ciała, które leżało na stanowisku strzelca.Ściekała po kadłubie bombowca.Wychylił się znowu, pomazawszy ręce krwią jeszcze bardziej, i zaczął malować na oliwkowozielonym pokryciu samolotu fa­szystowską swastykę.Ze strony myśliwców nie było żadnej reakcji.Leciały nadal na swoich pozycjach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl