[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Mocny Język wyciągnęła rękę, jakby chciała siłą ściągnąć w dół palce młodej kobiety, ale ta była szybsza.— Rób, co trzeba, aby oczyścić ognisko — rozkazała, a całe jej pragnienie, żeby zażegnać kłótnię z Mocnym Językiem, zniknęło.— Nie skalam go więcej.— Zobaczymy — powiedziała półgłosem Mocny Język.Uderzyła w bębenek, rozpaliła ogień i cisnęła weń swoje kadzidła, z których żadne nie dało woni korzennej, czystej i słodkiej, jak to Srebrzysty Śnieg pamiętała z domu.Te zapachy były bardziej dzikie, przypominały piżmo.Uderzenia bębenka były coraz szybsze, Tadiqan postąpił krok do przodu i położył ręce na ramionach matki, jakby dodawał jej sił.Uśmiechnął się do Srebrzystego Śniegu, a gojące się rozcięcia na jego twarzy nadały jej wyraz maski demona.A więc chciał jej nie tylko dla własnej przyjemności, ale dla władzy.Pragnąc ją zgwałcić, chciał zgwałcić cały kraj, z którego pochodziła.Od dudnienia bębenka Srebrzysty Śnieg czuła drżenie w powietrzu i pod stopami.Mocny Język śpiewała, pochylając się bliżej popiołów ogniska i trudziła się roznieceniem ognia.Z twarzą napiętą z niesmaku i obawy Vughturoi pochylił się ku ojcu i pomógł mu opuścić się na stos miękkich futer.Starzec nie wydawał się podzielać niepokoju wypełniającego wielki centralny namiot.Uśmiechał się raczej z wyrazem dobrotliwej radości na widok swoich żon: nowej głównej małżonki i starej, usadowionych przy jego palenisku i rozniecających jego ogień.Nagle płomień pojawił się tam, gdzie jeszcze przed chwilą go nie było, a smuga białego światła zamigotała i znikła.Dudnienie wstrętnego bębenka ustało i Srebrzysty Śnieg poczuła, że znowu może swobodnie oddychać.Podniósł się przytłumiony okrzyk i Srebrzysty Śnieg gwałtownie odwróciwszy się zobaczyła, jak Wierzba opada na kolana w jakimś ciemnym kącie.Oczy miała głęboko wpadnięte i wydawało się, że zaraz zemdleje, ale wepchnęła swoje lusterko w zanadrze, zanim objęła samą siebie rękami, jakby było jej tak zimno, że już nigdy nie miała się rozgrzać.Srebrzysty Śnieg „usłyszała” w głowie głos swojej dziewczyny.Jakże mogłam pozwolić, by moja pani, moja śliczna Starsza Siostra, została powitana u domowego ogniska, rozpalonego przez… przez coś takiego!Wierzba zwaliła się na bok, a Brązowe Lustro i Soból skoczyły jej na pomoc.— Co się dzieje, dziecko? — zapytał shan–yu.— My… moja dziewczyna i ja… odwykłyśmy od tylu ludzi po tak długiej podróży, o Boski Królu — odważyła się rzec.— Powiedz „mężu” — nalegał Khujanga, jak się zachęca dziecko do przełknięcia jedzenia.Srebrzysty Śnieg spuściła oczy, po mistrzowsku naśladując nieśmiałość, czego nauczyła się obserwując niektóre konkubiny, i powtórzyła to słowo, dostając w nagrodę uśmiech.Na moich przodków, on jest słabowity, wątły.W jaki sposób utrzymuje lojalność tych ludzi?Więc to był człowiek, który pokonał jej ojca i Li Linga? To był człowiek, który sporządził sobie puchar z czaszki Moduna, wroga Cesarstwa i jego plemienia? Ten zasuszony, uśmiechający się mężczyzna, ze swoimi żonami i wieloma synami, z których dwaj w tej chwili patrzyli na siebie spode łba? Musi być w nim coś więcej, niż zauważyła.Musi być albo czeka ją los, o jakim nie chciała nawet myśleć.— Trzeba nam może powietrza — powiedziała teraz Srebrzysty Śnieg, grając na zwłokę.— Nie przypuszczałem, że będziecie miały ochotę i siłę, żeby podjąć wędrówkę tak szybko po przyjeździe tutaj — powiedział pobłażliwie shan–yu — ale nie spodziewałem się również nikogo tak pięknego.Gdybyś chciała zobaczyć… to nic takiego, nędzne miejsce bez większego znaczenia, ale Hiung–nu zimowali tutaj, kiedy mój dziadek był jeszcze chłopcem.Z uśmiechem skinął ręką i jakaś kobieta otwarła klapę wielkiego namiotu.Podmuch zimnego wiatru, który szarpnął namiotem, futrami, dywanami i nowo rozpalonym ogniem, wydawał się w dwójnasób słodki, po napięciu wywołanym kłótnią i rytuałem, które splugawiły powietrze — w takim samym stopniu, jak wszechobecne zapachy opału, potu, skóry i parzonego mięsa.— Zostały dla ciebie przygotowane twoje własne jurty, pani.A teraz pokaże ci twój nowy dom — powiedział shan–yu.— Boski Królu, czy powinieneś… —— zaczął Tadiqan.— Mój najstarszy synu — powiedział Khujanga.— Pozwól, że przypomnę ci to po raz ostatni.Walczyłem z Modunem.U boku mojego krewniaka Cesarza walczyłem z Modunem i jego Yueh–chih.Jeździłem po tych stepach, odkąd oźrebiła się mną moja matka.Kiedy nie będę mógł już wytrzymać pocałunku wiatru, przyjdzie czas, by kopać dla mnie grób.Ale do tego momentu ja tutaj rządzę i ja decyduję o tym, co zrobię.Dotrzymaj mi towarzystwa! — rozkazał Vughturoi, pomijając Tadiqana.Srebrzysty Śnieg owinęła ciaśniej szaty wokół siebie i opuściła półmrok jurty, zanim mogła zobaczyć twarz Mocnego Języka.W najbliższych dniach Srebrzysty Śnieg dowiedziała się więcej o usposobieniu ludzi, nad których wyniósł ją Los, panowie tej ziemi i jej własna wierność.Żaden z nich nie chodził na piechotę, jeżeli mógł dosiąść konia, a kobiety były równie porywcze jak mężczyźni, równie zręczne we władaniu śmiercionośnymi, niezrównanymi łukami jeźdźców stepów.W szczodrze wyposażonych jurtach, które przeznaczył dla niej na własność shan–yu, Srebrzysty Śnieg zorganizowała swój własny maleńki dwór.W ciągu następnych dni i tygodni wiele się nauczyła.Spodziewała się prostoty, jaką znała ze swego własnego domu, przygotowana była na autentyczny niedostatek.Zamiast tego zastała osobliwą mieszaninę surowości i luksusu.Chociaż mieszkała w namiocie z filcu i skóry, ale był on dużo cieplejszy niż Zimny Pałac z czasów jej niełaski w Chang’an.Miała futra, dywany i zasłony, jakich mogła jej pozazdrościć sama Prześwietna Towarzyszka, poważanie należne głównej żonie shan–yu i kobiecie, którą zaadoptował Syn Niebios.To prawda, że herbata, którą Brązowe Lustro i Soból naparzały z tafelek twardych jak nefryt, była mocna, gorzka i czarna, ale rozgrzewała ją w zimne poranki, kiedy podnosiła się ze swojej pikowanej pościeli z soboli i kun.Najlepsze w jej nowym życiu było to, że nie była już zamknięta w ścianach pałacu i że nikt nie spodziewał się po niej, że będzie z tego powodu szczęśliwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|