[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Powodów nie brakuje - rzekł.Ogień zamigotał i zgasł, zostawiając szczyt wzgórza w takim samym słońcu jak przed chwilą.- No i proszę! - powiedział Strodd.- Nagle zapragnąłem wyruszyć w długą podróż, dla zdrowia.Wędrując w astralnych otchłaniach stajemy się słabi.Nadal jestem twoim dłużnikiem, ale przeraża mnie towarzystwo, które mógłbym z tobą spotkać.Wolałbym, abyś wezwał mnie w kilku drobnych sprawach niż w tej jednej, poważnej, która cię opętała; jeśli wiesz, co mam na myśli?- Zapamiętam to - odpowiedział Dilvish z uśmiechem.Wsiadł na Blacka i skierował się na północny wschód.Strodd zadrżał.- Obawiam się, że pojedziesz tą drogą - rzekł.- No, cóż.A więc, powodzenia!- Wzajemnie.Przed odjazdem Dilvish oddał czarownikowi pożegnalny salut.- Lodowa Wieża? - spytał Black.- Lodowa Wieża.Kiedy Dilvish obejrzał się za siebie, na wzgórzu nie było już nikogo.BIAŁA BESTIAPrzez cały dzień, przejeżdżając przez lodowe pola, jeździec na błyszczącej, czarnej bestii wiedział, że jest ścigany.Daleko, wśród zasp, wypatrzył wielki, biały kształt poruszający się susami.Teraz, w świetle księżyca skrzącym się w gładkich, śnieżnych formach i przy lodowatym wietrze schodzącym z gór przez zatopioną w nocy dolinę, usłyszał pierwsze wycie swego prześladowcy.Góry leżały teraz bardzo nisko.Gdzieś u ich podstawy była z pewnością jakaś kotlina, jaskinia czy umocnione schronienie - miejsce, w którym mógłby odetchnąć między skałami, rozpalając przed sobą ognisko i trzymając miecz na kolanach.Znowu usłyszał wycie.Jego wielki, czarny rumak przyspieszył galopu.Przed nimi i wokół nich leżały rozrzucone wielkie głazy.Przedarł się między nimi, a jego oczy poszukiwały jakiegokolwiek otworu w pokrytej lodem skarpie.- Tam, przed nami w górze - dobiegł Dilvisha niski głos rumaka.- Tak, widzę.Zmieścimy się?- Jeśli nie, to go powiększę.Dalsze poszukiwania mogą być niebezpieczne.Drugiego takiego może już nie być.- Prawda.Stanęli przed otworem.Mężczyzna zsiadł z konia, a jego zielone buty bezszelestnie poruszały się po śniegu.Black wszedł pierwszy.- Jest większa niż myślałem, pusta i sucha.Wejdź!Mężczyzna wszedł do jaskini, pochylając głowę pod jej zewnętrznym sklepieniem.Klęknął i namacał hubkę.- Kilka patyczków, gałąź, liście.Ułożył z nich mały stos i usiadł.Rumak stał za jego plecami.Odpiął miecz i położył go przy dłoni.Z niedalekiej odległości dobiegło go ponowne wycie.- Chciałbym, aby ten przeklęty biały wilk odważył się wreszcie na atak.Nie będę mógł zasnąć, dopóki nie wyjaśnimy sobie wszystkich rozbieżności - powiedział mężczyzna natrafiając na krzesiwo.- Krąży za nami cały dzień, tropiąc, obserwując, czekając.- Myślę, że to mnie boi się najbardziej - odezwał się ciemny kształt.- Przeczuwa, że jestem inny i będę cię bronił.- Też bym się bał - odparł mężczyzna ze śmiechem.- Ale ty masz rozum istoty ludzkiej.A to coś!- Co przez to rozumiesz?- Nic.Naprawdę.Nie wiem.Jedz.Odpoczywaj.Ja będę cię strzegł.Pod snopem iskier liście zajęły się ogniem i zatliły się.- Jeśli to coś miałoby przezwyciężyć ogień, skoczyć szybko i pochwycić mnie, mogłoby pociągnąć mnie stąd - w jakąś śnieżną otchłań, gdzie ktoś z twoją masą ugrzązłby z pewnością.Ja bym tak postąpił.- Przypisujesz mu zbyt dużą inteligencję.Mężczyzna dorzucił do ognia i rozłożył swój posiłek.- Widzę, jak porusza się między skałami.Jest głodny, ale woli czekać - na stosowny moment.Wydobył miecz z pochwy.- Czy są jakieś sposoby, by rozpoznać bestię? - spytał.- Nie, dopóki nie zobaczysz, jak się zmienia lub mówi.- Hej, ty tam! - wykrzyknął niespodziewanie mężczyzna.- Zawrzemy układ? Podzielę się z tobą moją racją żywnościową, a potem się rozstaniemy.Dobrze?Odpowiedzią był tylko wiatr.Podniósł kawałek mięsa, nadział na ostrze i wsadził do ognia.Podzielił go na dwie części, a jedną odłożył na bok.- Jesteś śmieszny - mruknął jego towarzysz.Mężczyzna wzruszył ramionami i zabrał się do jedzenia.Rozpuścił nieco śniegu, zmieszał z winem i wypił.Minęła godzina.Siedział owinięty płaszczem i pod kocem, dorzucając drewna do ognia.Na zewnątrz śnieżny kształt podszedł bliżej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|